Ci ludzie są poza sferą wspólnoty kulturowej, która jest właściwa dla każdego narodu - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w reakcji na informacje, że stołeczny konserwator zabytków chce usunąć tablice upamiętniające katastrofę smoleńską sprzed Pałacu Prezydenckiego i sprzed Ratusza.
Kaczyński porównał te zapowiedzi do usuwania zniczy sprzed krzyża, który stał przy Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku.
- To są działania, które przypominają mi to zbieranie tulipanów, czy wrzucanie do śmietników płonących zniczów. To są działania o charakterze skandalicznym, skrajnie niemoralnym i całkowicie nie mieszczącym się w polskiej kulturze - stwierdził. - Ludzie są różni, mają różne poglądy, można być lewicowcem, nawet skrajnym, można być prawicowcem, nawet skrajnym, ale jest pewna łączność, jeżeli chodzi o pewne reguły nie odnoszące się do polityki. A reguła odnosząca się do szacunku dla zmarłych powinna być wspólna - podkreślił. Kaczyński stwierdził, że "ci, którzy byli u władzy" nie uznają tych zasad. - Po tragedii smoleńskiej to zostało pokazane w sposób zupełnie niesłychany. Te ataki na mojego ś.p. brata, na innych poległych, na rodziny (...). Później ta gigantyczna awantura, która wybuchła, kiedy obchodzono pierwszą rocznicę katastrofy, co jest w naszej kulturze czymś oczywistym, a uczyniono z tego niemalże zamach stanu. To pokazuje, że ci ludzie są poza tą sferą wspólnoty kulturowej, która jest właściwa dla każdego narodu - mówił prezes PiS.
- To jest po prostu formacja polityczna, która chce dokonać bardzo głębokiej weryfikacji naszej świadomości narodowej. To było do tej pory charakterystyczne dla różnego rodzaju najeźdźców. My z oczywistych względów nie będziemy się na to zgadzali - zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Tymczasowe tablice na Krakowskim Przedmieściu pojawiły się 10 kwietnia, w 6. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Jedna z nich upamiętnia Lecha i Marię Kaczyńskich. Druga - pozostałe 96 ofiar, które wymieniono z imienia i nazwiska oraz funkcji, jaką pełniły. Tego dnia Kaczyński zapowiedział, że przy Krakowskim Przedmieściu musi stanąć pomnik upamiętniający Lecha Kaczyńskiego, a także osobny upamiętniający pozostałe ofiary katastrofy. Odsłonięto także głaz z tablicą na Placu Bankowym. Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła wówczas, że jest on nielegalny.
Prezes PiS o nowej ustawie o TK
Prezes Kaczyński mówił także o nowej ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. W czwartek 11 sierpnia TK ma ogłosić wyrok ws. konstytucyjności nowej ustawy o Trybunale - zaskarżonej przez posłów PO, Nowoczesnej i PSL, a także Rzecznika Praw Obywatelskich. - Mówię o tym z wielkim bólem, ale trzeba powiedzieć, że Trybunał dzisiaj jest organem politycznym, którego funkcja konstytucyjna jest nieokreślona, bo trudno w kategoriach konstytucji ująć to, co w tej chwili Trybunał robi - ocenił prezes PiS. Dodał, że przygotowywana jest nowa ustawa, która będzie oparta o ustalenia komisji ekspertów powołanych przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. - I będziemy szli dalej - zaznaczył. - To nie może być tak, żeby Trybunał przez cały czas z własnej winy, a w szczególności z winy jego prezesa, nie funkcjonował. Będzie trzeba przyjąć rozwiązania, które ostatecznie zdecydują, że TK będzie musiał podporządkować się konstytucji i zacząć pracować - powiedział Kaczyński.
To nie może być tak, żeby Trybunał przez cały czas z własnej winy, a w szczególności z winy jego prezesa, nie funkcjonował. Jarosław Kaczyński
TK rozpatruje konstytucyjność nowej ustawy, Kaczyński krytykuje
- TK nie uznaje obowiązującego prawa. W tej chwili sprawa ustawy niedawno uchwalonej, która za kilka dni ma wejść w życie, jest rozpatrywana w trybie, który w żadnym wypadku nie powinien, nie może być zastosowany, w oparciu o ustawę, która nie obowiązuje, bo została uchylona przez Sejm. A to, co uczynił w sprawie tej ustawy Trybunał, nie miało żadnego znaczenia prawnego - powiedział na konferencji prasowej w środę prezes PiS. W jego ocenie "wszystko dzieje się z bardzo wyraźnym, intensywnym naruszeniem praw stron postępowania, które nie mogły nawet zająć stanowiska". Jak podkreślił, "jest kilka przynajmniej przesłanek - przy czym najważniejsze z nich to jest działanie na podstawie ustawy, która nie obowiązuje i działanie w ramach trybu, który nie może być w tej sytuacji zastosowany - które będą powodowały ten sam skutek, z którym mieliśmy do czynienia przy poprzednich działaniach Trybunału: to są akty o charakterze prywatnym, które w żadnym wypadku nie mogą nabrać mocy prawnej poprzez publikację".
"Gdyby rozprawa odbyła się w przyszłym tygodniu, rząd musiałby orzeczenie opublikować"
Dziennikarze pytali go m.in. o to, jak na legalność ewentualnego wyroku TK w sprawie ustawy o Trybunale wpłynęłoby, gdyby zapadł on w innym trybie i terminie, po wejściu w życie nowej ustawy o TK. Wchodzi ona w życie we wtorek 16 sierpnia. - Oczywiście, gdyby rozprawa zaczęła się w przyszłym tygodniu, to niezależnie od tego, co Trybunał by uznał (...), rząd musiałby to uznać, musiałby to opublikować. Także wtedy, gdyby Trybunał uznał, że część tych przepisów czy nawet wszystkie przepisy - co według mnie jest mało prawdopodobne (...) - się nie zgadza z konstytucją - podkreślił. - W tych warunkach nie mamy tak naprawdę sytuacji, w której, po pierwsze, Trybunał działa w takim składzie, w jakim powinien działać, bo on podjął tę decyzję o skierowaniu do postępowania niejawnego tej ustawy w składzie 10 sędziów, powinien działać tutaj w składzie trzynastoosobowym, tak to regulują obowiązujące przepisy. I mamy wobec tego do czynienia z jakimś takim zupełnie pozaprawnym, pospiesznym (działaniem - red.), w istocie mającym charakter raczej działalności politycznej, lub dokładnie partyjnej; naprawdę Trybunał Konstytucyjny nie powinien być instytucją partyjną - mówił.
Autor: kło//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24