Kilkunastotonowy olbrzym został już wyciągnięty z morza. Akcja rozpoczęła się o 6 rano - wtedy walenia nieskutecznie próbował podnieść 40-tonowy dźwig. Okazało się jednak, że wieloryb jest za ciężki i potrzeba mocniejszej konstrukcji. Po 14 akcja została wznowiona z udziałem 200-tonowego dźwigu. Po wyciągnięciu z wody wieloryb został przetransportowany na plac wskazany przez naukowców Stacji Morskiej. Tam odbędzie się sekcja zwłok.
Od samego rana w Helu trwa akcja wydobycia martwego wieloryba, którego w niedzielę naukowcy ze Stacji Morskiej odholowali ze Stegny.
- Przymocowaliśmy do niego liny i próbowaliśmy wyciągnąć za pomocą dźwigu. Niestety nasz 40-tonowy dźwig okazał się za słaby i na miejsce musi przyjechać 100-tonowy dźwig. Po godz. 14.00 planujemy wznowić akcję - poinformował Roman Kołodziejski z Urzędu Morskiego w Gdyni.
"Skomplikowana operacja"
Wcześniej Kołodziejski podkreślał, że "to bardzo skomplikowana operacja, która w Polsce przeprowadzamy pierwszy raz". - Dlatego musimy być bardzo ostrożni – mówi.
Jak dodaje, do wieloryba przymocowano liny i zostanie on wydobyty na brzeg za pomocą specjalnego dźwigu. - Działamy ostrożnie, bo wieloryb jest bardzo nagazowany – wyjaśnia.
Po wydobyciu martwy wieloryb zostanie przetransportowany na plac oddalony około kilometr od wybrzeża. Wtedy możliwe będzie jego formalne przekazanie Stacji Morskiej, która zbada go i pobierze cenne z naukowego punktu widzenia materiały. – Naukowcy przygotują również odpad do utylizacji, która zostanie przeprowadzona w specjalistycznym zakładzie – zapowiedział Roman Nowak, rzecznik prasowy wojewody pomorskiego.
Odholowali olbrzyma na Hel
Martwego wieloryba zauważono w sobotę nad ranem w wodzie na wysokości plaży głównej w Stegnie. W nocy został odholowany do stacji badawczej w Helu.
Cała akcja była bardzo skomplikowana i trwała wiele godzin. Początkowo olbrzym obwiązany został za ogon i tak miał być holowany przez łódkę stacji morskiej z Helu. Kilkunastotonowe zwłoki okazały się jednak zbyt ciężkie. Z zadaniem poradziła sobie dopiero dużo większa jednostka Straży Granicznej z Krynicy Morskiej.
Zbadają zwierzę
W dalszym ciągu nie wiadomo, jaki to gatunek walenia, możliwe, że dopiero po wyciągnięciu z wody uda się oznaczyć go taksonomicznie. - Zjawisko, z którym mamy do czynienia, jest unikatowe - mówił Krzysztof Skóra, kierownik stacji morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. - Badania nie są skomplikowane, jednak są niezwykle trudne logistycznie i kosztowne. Nie planuje się w budżetach placówek naukowych takich zdarzeń, dlatego liczymy na pomoc finansową państwa i zamierzamy zaprosić naukowców, którzy nam pomogą - dodał.
Specjaliści będą szukać odpowiedzi na pytanie, co mogło się stać ze zwierzęciem. - Dopóki nie zostanie przeprowadzona sekcja, to prawdy nie poznamy - powiedział Wojciech Górski z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/sk / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24