Komendant ukarał policjantów, którzy nie pomogli, bo byli zajęci kebabem

Przechodzień obezwładnił złodzieja. Policjanci, którzy byli w pobliżu, nie pomogli, bo jedli kebaba
Przechodzień obezwładnił złodzieja. Policjanci, którzy byli w pobliżu, nie pomogli, bo jedli kebaba
Źródło: Jarosław Kostkowski/Fakty TVN
Mężczyzna ujął w Poznaniu złodzieja, ale na wsparcie policyjnego patrolu nie mógł już liczyć. Funkcjonariusze, którzy akurat znajdowali się w pobliżu, byli zajęci posiłkiem i odmówili podjęcia interwencji. Komendant poznańskiej policji uznał, że "są winni naruszenia dyscypliny służbowej" i nałożył na nich kary.
Kluczowe fakty:
  • Pan Krzysztof obezwładnił złodzieja na ulicy Wrocławskiej w Poznaniu.
  • Policjanci, którzy znajdowali się w pobliżu, stali akurat w kolejce po kebab i nie pomogli.
  • Zachowanie funkcjonariuszy zaskoczyło nie tylko uczestników zdarzenia, ale i ich kolegów po fachu.
  • Okoliczności zbadał wydział kontroli Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Konsekwencje poniesie zarówno dowódca patrolu, jak i towarzysząca mu policjantka.

- Nie ma tutaj wytłumaczenia. Policjant jest zawsze w służbie - tak Andrzej Mroczek, były policjant, ekspert Collegium Civitas do spraw bezpieczeństwa komentował zachowanie policjantki i policjanta, którzy pod koniec kwietnia odmówili podjęcia interwencji, bo byli zajęci posiłkiem.

Bezpośrednio po tym zdarzeniu Komenda Miejska Policji w Poznaniu przekazała, że funkcjonariusze nie tylko odmówili pomocy, ale też nie poinformowali dyżurnego i nie włączyli kamerek nasobnych. Zapowiedziano również, że okoliczności sprawy zbada i wyjaśni wydział kontroli. Wiadomo, że funkcjonariusze tej komórki zapoznali się z materiałami, wysłuchali, co mieli do powiedzenia policjanci i przygotowali raport, który trafił do komendanta.

Jak ustalił portal tvn24.pl, 6 maja uprawomocniła się decyzja komendanta poznańskiej policji dotycząca przyszłości funkcjonariuszy. - Komendant Miejski Policji w Poznaniu po przeprowadzonym postępowaniu uznał winę funkcjonariuszy w zakresie naruszenia dyscypliny służbowej. Dowódcy patrolu została udzielona kara nagany skutkująca obniżeniem dodatku służbowego na stałe, obniżeniem nagrody rocznej oraz brak możliwości otrzymania nagród, wyróżnień oraz awansów w okresie kary. Policjantka została uznana winną naruszenia dyscypliny służbowej skutkującej obniżeniem nagrody rocznej - powiedział podkomisarz Łukasz Paterski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

W przypadku postępowań dyscyplinarnych spektrum kar jest dość szerokie. Jak tłumaczył Paterski, taką karą może być między innymi upomnienie, degradacja, a w skrajnych przypadkach nawet usunięcie ze służby

"Podjechali i odjechali"

Do zdarzenia doszło 26 marca na ulicy Wrocławskiej w Poznaniu. To wtedy przechodzień obezwładnił złodzieja perfum, podczas gdy policjanci byli zajęci jedzeniem kebaba. O bulwersującej sprawie opowiedziały "Fakty" TVN.

- Mówię: słuchajcie, 100 metrów, dosłownie w linii prostej, jest policja. Nie dzwońcie na policję, bo bez sensu, lepiej szybciej, jak oni podjadą te 50 metrów. Czekam minutę, dwie, trzy, cztery, nie wiem, co się dzieje. Nagle moja Kaja zapłakana przybiega i mówi: Krzysztof, powiedzieli, że nie pomogą - relacjonował pan Krzysztof Ziętkowski.

- W radiowozie siedziała policjantka, otworzyła szybę. Ja proszę, żeby zareagowali. Niepospiesznie wyjęła telefon, żeby zadzwonić do kolegi, który czekał na kebab - opowiadała pani Kaja, narzeczona pana Krzysztofa. 

Policjant zajęty kebabem kazał dzwonić po kolegów. - Ja do dzisiaj nie wiem, co się wydarzyło, bo ja zobaczyłem, że jak oni jadą, to że jestem uratowany. A oni podjechali i odjechali - mówił mężczyzna. Złodzieja zamknięto na zapleczu sklepu. W końcu zjawiło się aż ośmiu funkcjonariuszy. 

Pan Krzysztof poszedł złożyć skargę do komisariatu. Tam zdziwienie było jeszcze większe. - Po prostu wyproszono nas z komisariatu, jak śmieć - opowiadała narzeczona pana Krzysztofa. - Straciłem wszelką wiarę i nadzieję w polską policję - wyznał wtedy mężczyzna.

Czytaj także: