- We wszystkich krajach pojawiały się naciski, na festiwalach i w teatrach. To jest jedyne miejsce, gdzie ulega się tym naciskom – powiedział podczas debaty w Poznaniu reżyser odwołanego spektaklu "Golgota Picnic" Rodrigo Garcia. Prezydenta miasta artysta nazwał "zdrajcą".
W piątek na Placu Wolności w Poznaniu zorganizowano debatę "Kto potrzebuje wolności?" z udziałem m.in. Rodrigo Garcii, dyrektora Malta Festival Poznań Michała Merczyńskiego, Beaty Chmiel - aktywistki Obywateli Kultury, prof. Andrzeja Wirtha - krytyka teatralnego, tłumacza. Odbyła się ona w dniu, w którym miała być wystawiona sztuka.
Pokazy spektaklu Rodrigo Garcii planowane były na 27 i 28 czerwca w ramach odbywającego się w stolicy Wielkopolski Malta Festival Poznań. Przeciwko jego wystawieniu protestowały m.in. środowiska katolickie. W ubiegły piątek organizatorzy podjęli decyzję o odwołaniu spektaklu. Przeciwnicy spektaklu zarzucali organizatorom, że "Golgota Picnic" obraża ich uczucia religijne.
Reżyser skrytykował prezydenta
Jak powiedział w trakcie debaty Garcia, sztuka wszędzie, gdzie była wystawiana, wzbudzała emocje i sprzeciw. Jego zdaniem nie jest ważne, czy protestuje jedna osoba, czy 50 tys., ważne, aby nie ulec tym naciskom. - Nie możesz ulec groźbom. Nie możesz zagrozić demokracji twojego kraju – apelował.
Nie pozostawił suchej nitki na Grobelnym nazywając go wprost "zdrajcą". - Zdradził wasze społeczeństwo, obywateli waszego miasta. Jasno się wyraził, że nie chce wolności - przekonywał już po debacie w rozmowie z reporterem TVN 24.
Zdecydowały względy bezpieczeństwa?
Było to odniesienie do sytuacji, jaka narastała od kilku tygodni w Poznaniu. Przed miejscem, gdzie w piątek miała być wystawiono sztuka, zapowiadano kilkudziesięciotysięczne protesty. Jak przypomniał w trakcie debaty Merczyński, informacje te płynęły od policji i były jednym z powodów decyzji o odwołania spektaklu. - Podjąłem tę decyzję z powodów bezpieczeństwa – dodał.
Dyrektor festiwalu Sacrum Profanum Filip Berkowicz zwrócił uwagę, że dyrektor Malty nie otrzymał odpowiedniego wsparcia od władz miasta i służb.
Żywe reakcje publiczności
Podczas debaty tłum żywo reagował, ale nie została ona zakłócona ani przerwana. Pojawiały się głosy z obu stron – zarówno obrońców, jak i przeciwników spektaklu. W trakcie rozmowy dyrektor Malty kilkukrotnie podawał informacje, jakie trafiały do niego z polskich miast, gdzie odwoływano czytanie "Gologoty Picnic".
- Kto jest cenzorem? Kibice i narodowcy - właśnie przerwano czytanie spektaklu w Wałbrzychu. Wtargnęli i przerwali, to jest nasz wróg" – mówił Merczyński.
Grobelny się bronił
Do dyskusji wywołano prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego, który przysłuchiwał się debacie.
- Gdyby spektakl miał się odbyć, to policja była przygotowana. Zamówione były środki z sąsiednich województw – powiedział Grobelny. Prezydent tłumaczył, że sugestie dotyczące zmian miejsca i dnia wystawienia sztuki związane były z odbywającymi się w te dni w Poznaniu świętami.
- Zwracaliśmy uwagę na specyficzną sytuację i wybór obiektu zdecydowanie łatwiejszego do ochrony niż Centrum Kultury Zamek – dodał.
"Panika moralna"
Socjolog prof. Krzysztof Podemski powiedział, że mamy do czynienia "z paniką moralną". - Wydobyto stosunkowo marginalne zjawiska i zrobiono z nich 'demona'. Mieliśmy z tym do czynienia przy gender. Teraz mamy podobną histerię wokół spektaklu - stwierdził.
W Poznaniu tekst spektaklu "Golgota Picnic" odczytano przy placu Wolności, na którym trwała debata "Kto potrzebuje wolności?". Plac zabezpieczała policja, która oddzielała kilkudziesięcioosobową grupę ludzi protestujących przeciwko odczytaniu tekstu sztuki.
Autor: ib/b / Źródło: PAP, TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań