45 lat świętują "Akumulatory", czyli najsłynniejszy poznański akademik - Jowita. Stojący przy rondzie Kaponiera dom studencki wspominają z rozrzewnieniem jego dawni mieszkańcy. Choć "Jowita" najlepsze lata ma za sobą, nadal stanowi symbol Poznania.
Dom studencki otwarto w 1968 r. przy ul. Zwierzynieckiej. Jego projekt wykonali dwaj poznańscy architekci z Miastoprojektu - Witold Milewski i Zygmunt Skupniewicz, którzy zaprojektowali m.in. czerwony wieżowiec Uniwersytetu Ekonomicznego, akademik Eskulap czy budynki Politechniki Poznańskiej.
Neon dał nazwę
- Był częścią większego modernistycznego założenia w tej części miasta, które realizowano w latach 60. XX w., należały do niego m. in. Hotel Merkury, blok Marago, wieżowiec Zjednoczenia Przemysłu Ceramiki Budowlanej czy samo rondo Kaponiera - wyjaśnia Marcin Stachowiak, autor bloga Modernistyczny Poznań.
Budynek szybko zyskał miano "akumulatorów". Zawdzięcza to neonowi Centry, który jeszcze w latach sześćdziesiątych zawieszono na szczycie 11-piętrowego budynku.
- Dla większości studentów przyjeżdżających po raz pierwszy do Poznania, był jedną z pierwszych rzeczy które w Poznaniu widzieli i stawał się głównym punktem orientacyjnym - tłumaczy Stachowiak.
Miejsce pożądane
Dzięki doskonałemu położeniu w samym sercu miasta, tuż przy węźle przesiadkowym autobusów nocnych, akademik od początku zyskał miano ekskluzywnego, o który "bili się" studenci. Pierwszeństwo do zamieszkania w nim mieli jednak obcokrajowcy i studenci IV i V roku. Kolejnym argumentem, który sprawiał, że każdy chciał zamieszkać w Jowicie, było bogate życie kulturalne.
W latach 70., w Jowicie mieszkał Marek Grądzki, jeden z założycieli działającej w latach 1974-1976 "Grupy Twórczej Akumulatory", która działała od 1974 do 1976 roku. - Założyliśmy grupę jazzową "Old Potatoes Boys", której nazwa pochodziła od nazwiska jednego z członków zespołu, Andrzeja Ziemniaka. Graliśmy jazz nowoorleański. Powstało wtedy tu także Poznańskie Towarzystwo Jazzowe. W tych czasach w "Akumulatorach" koncertowały Elżbieta Jodłowska i Magda Umer, występował Kabaret Tey. Działała też grupa teatralna, organizowano spektakle, do współpracy włączyła się dyrektor Teatru Nowego. Otwarto Galerię Akumulatory 2, prowadzoną przez dzisiejszego rektora Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu - wspomina Grądzki.
Dzieci szukano po całym akademiku
Niemal wszyscy mieszkańcy wspominają jednak przede wszystkim imprezy w pokojach i na korytarzach akademika.
- Jowita była kiedyś akademikiem dla młodych małżeństw, często z dziećmi. Zdarzało się, że podczas imprezy dziecko w wózku jeździło od pokoju do pokoju, wszyscy się z nim bawili, ale nie można tego nazwać opieką nad dzieckiem. Czasem jeździli w dziecięcym wózku po korytarzach. Często rano rodzice szukali dziecka po całym akademiku - wspominają Jacek i Bożena, mieszkający w "Akumulatorach" w latach dziewięćdziesiątych.
Obiady trwały całą noc
Czas spędzony w Jowicie z rozrzewnieniem wspomina także studentka z Uzbekistanu. - To był raj dla studentów, imprezy do rana, palenie na schodach, milion odwiedzających - mówi Stella.
- Najbardziej w pamięci pozostały mi jednak wspólne obiady z "Erasmusami" w kuchni, które zaczynały się około godziny 20:00 i kończyły nad ranem. Poznawaliśmy tak kultury rożnych krajów, kuchnie całego świata i po prostu dobrze się bawiliśmy. Odwiecznym problemem były za to kolejki do klucza od pralki - dodaje.
Na czworakach na "piana party"
Imprezy w akademiku wspomina także Maciej, który w Jowicie nie mieszkał, jednak wielokrotnie bawił się w jej murach. - Na jednym z sylwestrów, kiedy zabawa się bardzo powoli rozkręcała, ktoś uruchomił gaśnicę i zrobił "piana party" - śmieje się i dodaje, że wejść do akademika nie było łatwo. - Panie z recepcji dość restrykcyjnie dbały, by nie wchodziły do niego niezameldowane osoby. Wiele waletujących osób starało się umknąć w tłumie, wejść na czworakach przy recepcji czy wbiegało sprintem, gdy widzieli otwarte drzwi - wspomina.
Doładowanie w klubie
Z budynkiem od lat związane są także stołówka i klub "Akumulatory". - W zasadzie ja niewiele pamiętam z imprez w tym miejscu. Piło się tu więcej niż na Ukrainie - śmieje się Olekandar.
Przez wiele lat odbywały się tam imprezy Parlamentu Samorządu Studentów UAM. - Mimo, że nie byłem w samorządzie, i mnie zahaczyła ta tradycja. Atmosferę tworzyli ludzie, którzy tam byli. Prawie wszystkich się znało, było tak rodzinnie - mówi Justyna, obecna studentka.
Jowita już nieatrakcyjna
Przez lata doceniano także widok z okien akademika, z których widać panoramę miasta - stadion, wieże telewizyjne na Piątkowie, stok na Malcie. Od niedawna podziwiać można także nowy budynek dworca i wielką dziurę po rondzie Kaponiera. Jowita w ostatnich latach straciła na znaczeniu a studenci zamiast o miejsce w tym akademiku walczą o pokój w "Zbyszku" i "Jagience". Na początku roku pojawiły się informacje o tym, że właściciel obiektu, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, w związku z budową akademików na Morasku, nosi się z zamiarem sprzedaży budynku. - Wiadomość o przetargu była nieprawdziwa, akademik zostaje - uspokaja jednak Dominika Narożna, rzecznik prasowy UAM.
DS Jowita mieści się przy ul. Zwierzynieckiej:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Stary Poznań | Tomasz Hejna