Świetny debiut Francji na brazylijskim mundialu. "Les Bleus" rozstrzelali Honduras. Wygrali 3:0, w czym ogromna zasługa Karima Benzemy, który miał udział przy wszystkich trzech golach.
Francuzi przylecieli do Brazylii z chęcią zmazania plamy za poprzedni mundial. W RPA pogrążyli się w wewnętrznych konfliktach i turniej skończyli na jednym punkcie i fazie grupowej. Z Afryki odlatywał samolot błaznów, jak pisano nad Sekwaną.
W Porto Alegre Trójkolorowi wzięli się z ochotą do pracy, ale długo nie mieli szczęścia pod honduraską bramką. Po strzałach Matiudiego i Griezmanna piłka lądowała na poprzeczce. Z pomocą zespołowi Didiera Deschampsa przyszedł Wilson Palacios, który w końcówce pierwszej połowy faulował w polu karnym Pogbę. Sędzia pokazał zawodnikowi Hondurasu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, a także podyktował "jedenastkę" dla Francji. Karnego na gola zamienił Karim Benzema.
Tuż po zmianie stron po raz pierwszy na tych mistrzostwach przydała się technologia goal-line. Na bramkę znów uderzał Benzema. Piłkę odbił jeszcze bramkarz Hondurasu, po czym zatrzymał ją na linii bramkowej. Sędzia otrzymał jednak sygnał, że futbolówka była już w bramce.
To nie było ostatnie słowo francuskiego napastnika Realu. Na kwadrans przed końcem meczu strzelił na 3:0. Tym razem wątpliwości już nie było.
Autor: drop/twis / Źródło: sport.tvn24.pl