Jak na mundial niespodzianek, ostatnio mamy ich wyjątkowo mało. Trzeci półfinał i trzecie zwycięstwo zdecydowanie bardziej utytułowanego zespołu. Argentyna od pierwszego do ostatniego gwizdka kontrolowała mecz z grającą bez wyrazu Belgią i zwyciężyła 1:0.
Spotkanie Argentyny i Belgii od początku do końca wyglądało niemal tak, jak rozegrany dzień wcześniej mecz Francja - Niemcy. Szybko strzelona bramka i później niestety mało emocji i walki.
Higuain się przełamał
Albicelestes wyszli na prowadzenie już w ósmej minucie po serii błędów rywali. Piłka trafiła na linię pola karnego do Gonzalo Higuaina, a zawodzący dotychczas napastnik fantastycznie uderzył z półobrotu z woleja.
Belgowie przez resztę meczu upodobnili się do Trójkolorowych i nie wyglądali na zespół, któremu specjalnie zależy na doprowadzeniu do remisu. Kilka razy zbliżyli się pod bramkę Sergio Romero, ale poważnie jej nie zagrozili.
To Argentyna miała dwie doskonałe sytuacje do podwyższenia. Najpierw Higuain po kolejnej kompromitacji defensywy rywali huknął potężnie w poprzeczkę, a w doliczonym czasie gry Lionel Messi wyszedł sam na sam z Thibautem Courtoisem.
Pierwsza porażka Courtoisa
Wracający z Atletico do Chelsea bramkarz obronił, ale wiele to nie pomogło. Po raz Belgowie mając go w składzie przegrali mecz, w pełni zasłużenie. Tak naprawdę podopieczni Marca Wilmotsa zagrali na tym turnieju jedno dobre spotkanie - w poprzedniej rundzie z USA. Jak na posiadany potencjał i aspiracje to trochę mało.
Nie zachwyca także i Argentyna, co paradoksalnie wychodzi jej na korzyść. Ostatnimi laty często grała widowiskowo i odpadała. Teraz momentami "zabija" futbol niemal jak w 1990 roku i... po raz pierwszy od 1990 roku jest w strefie medalowej. Niespodzianki skończyły się więc na tym turnieju już dawno - w sumie półfinaliści mają na koncie dziesięć tytułów MŚ. Jako czwarty dołączy do nich ktoś, kto nigdy jeszcze nie wygrał.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA