Nie było meczu przyjaźni w Recife. Niemcy grali z USA o pełną pulę i swój plan wykonali. Po zwycięstwie 1:0 do kolejnej fazy awansowali z pierwszego miejsca w grupie. W turnieju nadal grają Amerykanie, którzy bilansem bramek wyprzedzili ekipę Portugalii.
Przed meczem wielu kibiców obawiało się, że oba zespoły - prowadzone przez niemieckich trenerów Joachima Loewa i Juergena Klinsmanna - nie będą chciały sobie zrobić krzywdy i zagrają na remis, który da awans jednej i drugiej drużynie, pozbawiając szans na udział w 1/8 finału Portugalię i Ghanę, które równocześnie rywalizowały ze sobą w Brasilii. Na szczęście czarny scenariusz i teoria spiskowa nie znalazły potwierdzenia w tym, co oglądaliśmy na boisku. Niemcy od pierwszych minut prowadzili grę i, choć nie atakowali tak szaleńczo, jak w pierwszym meczu z Portugalią, to pod bramkę Amerykanów przedostawali się z łatwością. Jeszcze w pierwszej połowie stworzyli sobie kilka świetnych okazji. Na skrzydłach imponowali Podolski i Boateng, w środku pola brylował Schweinsteiger.
Na kłopoty Mueller
Najaktywniejszym zawodnikiem zespołu Loewa był jednak jak zwykle Thomas Mueller. Szczęście do najskuteczniejszego zawodnika Niemiec na tym mundialu uśmiechnęło się dopiero w drugiej połowie. Snajper Bayernu świetnie przymierzył zza pola karnego i po chwili cieszył się ze swojej czwartej bramki w mundialu. Po strzeleniu gola obraz gry się nie zmienił. Amerykanie nadal nie kwapili się do ataków. O dziwo, bo niemal równocześnie, gdy stracili gola, w w drugim meczu do gry o awans wrócili piłkarze Ghany. Zespół z Czarnego Lądu doprowadził do wyrównania (1:1) i do pełni szczęścia potrzebował tylko jednego gola. Ekipa Klinsmanna zerwała się do ataków dopiero w ostatnich sekundach. Było już za późno. Gola zdobyć nie zdążyła. Na ich szczęście tylko jedno trafienie w meczu z Ghaną zaliczyli Portugalczycy, którzy zgromadzili ostatecznie tyle samo punktów co Jankesi, ale mieli gorszy bilans bramkowy.
Autor: TG/kwoj / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA