Poszła na grzyby, urodziła w lesie pijane dziecko. Teraz uciekła ze szpitala

Dziecko miało w organizmie 1,7 promila w organizmie
Dziecko miało w organizmie 1,7 promila w organizmie
Źródło: TVN24 Łódź

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie dziecka urodzonego w lesie. Dziewczynka, która przyszła na świat miała w organizmie 1,7 promila alkoholu. Jej matka została dziś przesłuchana przez policję, a potem... uciekła ze szpitala.

O dramatycznym porodzie w lesie pisaliśmy w środę na tvn24.pl. Policjanci przesłuchali 38-latkę, która urodziła pijane dziecko. Do porodu doszło w lesie, w Leźnicy Wielkiej (woj. łódzkie).

- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie czy nie doszło do bezpośredniego narażenia utraty zdrowia i życia noworodka - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Jeżeli śledczy zdecydują się postawić kobiecie zarzuty, może jej grozić 5 lat więzienia.

- Obecnie czekamy na dokładne informacje ze strony szpitala jaki jest stan dziecka i czy mogło skończyć się to śmiercią noworodka - dodaje prokurator.

Ucieczka ze szpitala

O kobiecie opiekującej się noworodkiem w lesie służby dowiedziały się we wtorek po południu. Na miejsce przyjechało pogotowie, które odwiozło dziecko i matkę do łęczyckiego szpitala.

- Noworodek miał po przyjściu na świat 1,77 promila alkoholu. Jego matka miała w organizmie 0,24 promila - informuje mł. asp. Magdalena Czarnacka ze zgierskiej policji.

Stężenie alkoholu w organizmie dziewczynki stanowiło zagrożenie dla jej życia.

- Po przywiezieniu noworodek był wychłodzony. Został umieszczony w inkubatorze, podłączono płyny infuzyjne i monitorowanie czynności życiowych, oraz podano leki - mówi Andrzej Pietruszka, dyrektor szpitala w Łęczycy.

Dziecko zostało potem przewiezione do jednego z łódzkich szpitali. Życiu dziewczynki nie zagraża niebezpieczeństwo. W czwartek nad ranem z łęczyckiego szpitala uciekła 38-letnia matka.

Wódka ze znajomymi, potem na grzyby

Policja na razie nie poszukuje 38-latki, bo formalnie nie usłyszała jeszcze żadnych zarzutów. Podczas wcześniejszej rozmowy z funkcjonariuszami przyznała, że dzień przed porodem piła wódkę ze znajomymi.

- Tłumaczyła, że z dwoma mężczyznami wypiła łącznie litr wódki. Następnego dnia rano miała czuć się dobrze. Dlatego, jak twierdziła, poszła rano na grzyby. Wtedy miała zacząć się akcja porodowa – mówi Kopania.

38-latka podczas przesłuchania powiedziała też, kto rzekomo jest ojcem dziecka. Policjanci dotarli do wskazanego mężczyzny i usłyszeli, że nie przyznaje się on do ojcostwa.

Andrzej Pietruszka, dyrektor szpitala w Łęczycy poinformował, że urodzona we wtorek dziewczynka jest piątym dzieckiem 38-latki. - Matka nie opiekuje się dziećmi. Troje jest pod opieką członków jej rodziny, czwarte ma inną formę opieki. Nie mogę jednak zdradzać szczegółów - zastrzegł.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: