Padło 27 zwierząt. Producenci "Hobbita" oskarżani

Martin Freeman jako Bilbo Baggins w "Hobbicie: Niezwykłej podróży"
Martin Freeman jako Bilbo Baggins w "Hobbicie: Niezwykłej podróży"
Źródło: Warner Bros Entertainment

Producenci "Hobbita" są odpowiedzialni za śmierć nawet 27 zwierząt, które grały w filmie Petera Jacksona - twierdzi Amerykańskie Stowarzyszenie Humanitarne, które zajmuje się prawami zwierząt w Hollywood. Koniom, kozom, kurom i jednej owcy nic nie stało się na planie filmowym, ale na farmie w pobliżu Wellington, gdzie zwierzęta były trzymane i trenowane.

Zdjęcia do filmu "Hobbit: Niezwykła podróż" powstawały w Nowej Zelandii
Zdjęcia do filmu "Hobbit: Niezwykła podróż" powstawały w Nowej Zelandii
Źródło: Warner Bros Entertainment

Opiekunowie zwierząt na farmie w pobliżu stolicy Nowej Zelandii, gdzie przebywało 150 zwierząt przygotowywanych do produkcji "Hobbita", twierdzą, że padło nawet 27 z nich. Powód? Na farmie był nierówny grunt, mnóstwo dziur zalanych wodą i innych "śmiertelnych pułapek", np. nie zamontowano płotu, który mógłby zabezpieczyć zwierzaki przed wchodzeniem na niebezpieczny teren.

Jak podaje stacja Fox News, jeden z miniaturowych kucyków złamał grzbiet, bo biegł z dużą prędkością, potknął się i przewrócił. Był w tak złym stanie, że został uśpiony. Inny koń zatruł się złą paszą, a kolejne zaplątały się w metalowe ogrodzenie i zraniły głęboko w nogę (nie mogły już występować na planie). Klacz Claire spadła z urwiska do strumienia i znaleziono ją martwą z głową w wodzie.

Ponadto, padło sześć kóz i sześć owiec w wyniku zatrucia paszą, zarażenia pasożytami lub po upadku w zalane wodą dziury. A kilkanaście kur zostało zagryzionych przez psy.

Uchybienia w nadzorowaniu bezpieczeństwa zwierzaków?

Amerykańskie Stowarzyszenie Humanitarne, które zajmuje się prawami zwierząt podczas kręcenia hollywoodzkich filmów, zareagowało na te oskarżenia i już w sierpniu 2011 roku (miesiąc po pierwszych zgonach) zbadało sprawę w okolicy Wellington po raz pierwszy. Potem zarzuciło producentom "Hobbita" uchybienia w nadzorowaniu zwierzaków i dbaniu o ich bezpieczeństwo, choć przyznało, że żadnemu z nich nie stała się krzywda na planie filmowym.

- Wiemy, że można było zapobiec śmierci dwóch zwierząt, ale reszta padła z przyczyn naturalnych - powiedział Matt Dravitzky, rzecznik reżysera trylogii o Śródziemiu, Petera Jacksona. - Po śmierci dwóch koni szybko zareagowaliśmy i wydaliśmy kilkaset tysięcy dolarów na polepszenie warunków na farmie, m.in. na modernizację obiektów, gdzie zwierzęta nocują.

W ostatniej części z serii zagrało ok
W ostatniej części z serii zagrało ok
Źródło: Warner Bros Entertainment
W filmie - obok Martina Freemana i Iana McKellena - zobaczymy m
W filmie - obok Martina Freemana i Iana McKellena - zobaczymy m
Źródło: Warner Bros Entertainment

I zapewnił, że firma produkcyjna "podjęła kroki, by upewnić się, że do podobnych wypadków więcej nie dojdzie".

PETA będzie protestować podczas premierDravitzky zapewnił, że producenci "Hobbita: Niezwykłej podróży" już dawno wprowadzili wiele zmian na farmie, których zażądało stowarzyszenie i dlatego wytknął mu manipulację zarzutami, bo ujawnia je tuż przed premierą filmu. Tymczasem firma producencka "Hobbita" już nie dzierżawi gospodarstwa.Dodał, że nie wie, czy zwierzęta będą potrzebne w przyszłości do filmowania kolejnych części przygód Bilbo Bagginsa, ale zdradził, że reżyser po ostatnim klapsie przygarnął trzy świnki, które wystąpiły na planie.

Filmowa adaptacja książki J.R.R. Tolkiena zadebiutuje 28 listopada w Wellington, a w grudniu obraz wejdzie do kin w USA i na całym świecie (w Polsce 28 grudnia). Członkowie PETA, amerykańskiej organizacji walczącej o prawa zwierząt, zapowiedzieli, że planują protesty podczas uroczystych premier w Nowej Zelandii, USA i Wielkiej Brytanii.

Autor: am//gak / Źródło: Fox News, tvn24.pl

Czytaj także: