- Wiedziałem, że gromy będą. To było nieuniknione - tak reakcje internautów na "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego skomentował w "Kropce nad i" w TVN24 Maciej Stuhr. Odtwórca głównej roli w tym thrillerze mówił też, że - ku swojemu zaskoczeniu - "nagle stał się twarzą filmu i musi przyjmować ciosy".
Nowy film Pasikowskiego, który od ubiegłego tygodnia można oglądać na ekranach kin, opowiada o mieszkańcach polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali grupę Żydów. Stuhr wciela się w rolę Józefa Kaliny, który - wbrew woli mieszkańców wsi - wydobywa trudną prawdę na jaw.
Aktor przyznał, że od czasu premiery filmu jest obiektem ataków - głównie w internecie - osób, które uważają, iż swoim występem w filmie Pasikowskiego szkaluje dobre imię Polski.
- Przyjmuję ciosy od tzw. hejterów (od ang. hate - nienawidzić - red.) - powiedział Stuhr.
Jako przykład przytoczył pogróżki pod swoim adresem, np. że ktoś chce "przetrzepać mu skórę albo namawia jego tatę, by to zrobił". - Ta rzeczywistość mnie śmieszy przede wszystkim - dodał. Zaznaczył jednak, że po reakcjach, jakie wywołało "Pokłosie", "zaczął ważyć każde słowo".
"Zbiera" za Pasikowskiego
Pytany, dlaczego właśnie on - aktor, a nie reżyser i scenarzysta - czyli Pasikowski, stał się adresatem negatywnych opinii o filmie, przyznał, że prawdpodobnie dlatego, iż często i chętnie opowiada o "Pokłosiu". W odróżnieniu od głównego twórcy filmu, który unika komentowania "Pokłosia". - Wiedziałem, że Władek udziela wywiadów do paru gazet, które czyta, czyli do trzech - wspomniał Stuhr.
Dodał jednak, że jego udział w tym thrillerze to coś więcej niż tylko wykreowanie głównej postaci. - Nie mogę powiedzieć, że ja w "Pokłosiu" tylko grałem, to jest udział w jakiejś wypowiedzi - stwierdził.
Jak mówił, cieszy się, że ten film powstał. Wyraził też nadzieję, że "zostanie on na lata", w odróżnieniu od "kilkudniowej jatki w internecie".
- Nie radzimy sobie z tą tragiczną historią i o tym jest ten film - wyjaśnił odtwórca roli Józka. Jak tłumaczył, "chodzi o samowiedzę", by Polacy mogli z tej tragicznej historii wyciągnąć wnioski na przyszłość.
"Mimo wszystko to tylko film"
Stuhr stwierdził jednocześnie, że oprócz motywu historycznego, "Pokłosie" to "mimo wszystko jest tylko film".
- Naszym głównym zadaniem i prawie że jedynym było to, żeby widzowie spędzili dobre dwie godziny w fotelu kinowym, żeby się bali, żeby historia ich wzruszyła. Żeby to był kawał dobrej filmowej roboty - opowiadał Maciej Stuhr.
Na częsty zarzut, że postaci są jednowymiarowe (dobre albo złe), a dialogi nienaturalne, aktor odpowiedział, że "Pasikowski jest fanem amerykańskiego filmu, a swoich bohaterów lepi na wzór westernu".
Na tropie dramatu sprzed lat
Akcja filmu rozgrywa się w 2001 r. na polskiej wsi. Głównymi bohaterami są dwaj bracia, Józef i Franciszek Kalina, którzy trafiają na trop dramatycznych wydarzeń sprzed 60 lat. Franek po latach emigracji wraca do kraju, zaalarmowany wieścią, że młodszy brat popadł w konflikt z mieszkańcami swojej wsi. Franciszek odkrywa, że przyczyną konfliktu jest dotycząca wioski mroczna tajemnica sprzed lat. Bracia próbują wspólnie dojść prawdy. Prowadzone przez nich śledztwo zaostrza jednak konflikt - ostatecznie przeradza się on w otwartą agresję ze strony mieszkańców. Ujawniona tajemnica odciśnie tragiczne piętno na życiu braci oraz ich sąsiadów. W postaci Franka i Józefa wcielili się Ireneusz Czop i Maciej Stuhr. W obsadzie thrillera znaleźli się także: Jerzy Radziwiłowicz, Danuta Szaflarska i Zbigniew Zamachowski. Pasikowski wyreżyserował ten film na podstawie własnego scenariusza. Autorem zdjęć jest Paweł Edelman.
Autor: MON/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24