Druzgocący raport Urzędu Dozoru Technicznego. Mieszkańcy wieżowców w Rybniku dostali nowe windy, które mogły ich zabić. Wszystkie, które zostały sprawdzone, trzeba było wyłączyć. Kto jest winny? Spółdzielnia mieszkaniowa i producent wind przerzucają się odpowiedzialnością. Mieszkańcy są załamani. - Psują są ciągle. 2-3 dni chodzą, miesiąc stoją - mówią.
Lista wad w nowych windach Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej jest długa i budzi grozę. Oto wybrane fragmenty raportu Urzędu Dozoru Technicznego:
Wawelska 39 - możliwy odjazd kabiny przy otwartych drzwiach, co może prowadzić do zgilotynowania wsiadających lub wysiadających osób.
Wawelska 43 - możliwość wysunięcia kabiny dźwigu z prowadnic.
Wawelska 45 - niedokładność zatrzymania kabiny na przystankach.
Chabrowa 28 - brak krzywki przy napędzie drzwi kabiny stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego.
Chalotta 8 - niesprawne zabezpieczenie w przypadku zwisu lin - zagrożenie dla życia i zdrowia.
Chabrowa 22b - możliwość odjazdu kabiny przy otwartych drzwiach i zgilotynowania osób wsiadających i wysiadających z windy.
- Stan techniczny dźwigów stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego - potwierdza dla tvn24.pl Ewa Dorobińska z Urzędu Dozoru Technicznego, który po kontroli nakazał wyłączenie z użytku wszystkie sześć sprawdzonych wind. - To dla nas bardzo dużo. Zwykle po kontrolach każemy unieruchomić pojedyncze dźwigi - dodaje.
O sprawie pierwszy napisał portal nowiny.pl.
Nowe windy gorsze od 30-letnich
Tymczasem trwa przepychanka, kto zawinił. Ani spółdzielnia, ani producent wind nie chcą wziąć na siebie odpowiedzialności. Skargę na niesprawne windy do Urzędu Dozoru Technicznego złożyła firma Dźwigi Anteny I z Jastrzębia-Zdroju, która je zmontowała z gotowych części i zainstalowała w blokach RSM.
- Można powiedzieć, że doniosła na siebie - mówi Marek Newe, prezes Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Jednak jastrzębska firma od września zeszłego roku nie zajmuje się już konserwacją wind, bo RSM rozwiązała z nią umowę. Odtąd firma Dźwigi Anteny I wykonywała dla RSM tylko przeglądy wind w ramach gwarancji.
- W czasie ostatniego przeglądu (6 z 31 wind - red.), na początku stycznia stwierdziliśmy zły stan urządzeń. Ale te wady były wynikiem niewłaściwej konserwacji urządzeń - zaznacza Marcin Merta, szef firmy. Dlatego też został zawiadomiony Urząd Nadzoru Technicznego.
Konserwacją zajmowała się już inna firma, zatrudniona przez RSM. Newe jej broni: - Wady pojawiają się od początku eksploatacji wind. Naszym zdaniem są źle zmontowane albo z części nie najlepszej jakości - mówi prezes.
Nowe dźwigi - 31 w 30 wieżowcach RSM - zainstalowano w ciągu dwóch ostatnich lat i, jak mówi Newe, są najbardziej awaryjne ze wszystkich 180 wind spółdzielni. Choć tamte mają po 30 lat. - 80 proc. wszystkich awarii dotyczy tych nowych - dodaje.
Co zatrważające, nowe windy mógł "naprawiać" każdy. W kabinach były otwarte włazy do maszynowni. - Otrzymaliśmy pisemne informacje od mieszkańców RSM o próbach dostania się do maszynowni bliżej niezidentyfikowanych osób. W jednym z dźwigów stwierdziliśmy, że część elektrycznych urządzeń zabezpieczających nie działała - mówi Dorobińska.
Włazy już zostały zabezpieczone. - Sukcesywnie naprawiamy windy. Pięć już działa. Wymieniamy części. Będziemy występować do wykonawcy o zapłatę - mówi Newe.
Mieszkańcy tymczasem dostają od spółdzielni rekompensatę pieniężną za dni, w których winda nie działa.
Z wózkiem po schodach z 10 piętra
- Trzy dni chodzi, miesiąc nie chodzi - narzeka na windę w swoim bloku pan Edward. - Stare chodziły szybciej. Chińską tandetę kupili.
Juliusz Kowalczyk, mieszkaniec innego bloku RSM czuje się w windzie zagrożony. - Skoro jest naprawiana wielokrotnie i nie może być naprawiona skutecznie, to albo fachowcy są nieodpowiedni, albo windy - wyrokuje.
Gdy rozmawiamy z Kowalczykiem, przy windzie włącza się sygnał, że właśnie jest niesprawna. A syn pana Juliusza za chwilę ma schodzić z dwiema dużymi walizkami z 10 piętra.
- A kobiety z małymi dziećmi? Muszą najpierw dzieci po schodach znieść, a później wracać po wózek. Bo jak inaczej? - martwi się Jan Cierniak, sąsiad Kowalczyka.
- W czasie jazdy szarpie windą cały czas. Psuje się 3 - 4 razy w tygodniu. Przysyłają pismo, że winda naprawiona i w tym samym dniu znów się psuje. Trzy razy! Coś może się stać w każdej chwili - prorokuje Cierniak, chociaż raportu UDT nie zna.
W zeszłym roku, gdy do windy na parterze bloku przy ul. Chabrowej wchodziła czteroletnia mieszkanka, dźwig nagle ruszył w górę. Dziewczynka zawisła na łokciach w progu windy. Na szczęście w porę załapał ją ojciec. Windę ściągnął na 9 piętro konserwator. Był pijany i nie zabezpieczył dźwigu przed pracą.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski