Bez procesu, pod wątpliwym pretekstem wsadzili go do szpitala psychiatrycznego na osiem lat. Stracił zdrowie, rodzinę, majątek i dobre imię. W końcu Sąd Najwyższy uznał, że przebywał tam bezpodstawnie. Emerytowany inżynier Krystian Broll nie żyje.
W środę Broll został znaleziony martwy przez swoją rodzinę. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci.
- Prawdopodobnie była ona związana z jego chorobą nowotworową - informuje Piotr Wojtaszak, adwokat zmarłego.
Mężczyzna cierpiał na białaczkę, był w bardzo złym stanie.
- Mam opinię biegłych, którzy nie wykluczyli, że jego obecny stan zdrowia był wynikiem leczenia w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku - dodaje Wojtaszak.
Osiem lat w psychiatryku
Sprawa Krystiana Brolla odbiła się szerokim echem w całej Polsce. W 2006 roku emerytowany projektant i elektryk został zabrany przez policję z ulicy i odwieziony do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Zarzut: groźby karalne. Miał powiedzieć do jednej osoby: zabiję cię. Nikt mu tego nie udowodnił.
Nie było konfrontacji podejrzanego z pokrzywdzonym. Nie było procesu. Prokuratura w Rybniku wysłała Brolla na badanie psychiatryczne, biegli stwierdzili paranoję i rybnicki sąd postanowił o przymusowym leczeniu. Bezterminowo, na tym polega detencja. Szansa na wyjście co pół roku. Psychiatrzy zbadali Brolla i wysyłali opinię do sądu. Zalecili dalsze leczenie w zamknięciu. Sąd poszedł za radą lekarzy.
Taka sytuacja powtarzała się co pół roku przez 8 lat.
Pobity i inwigilowany
Opowieść Brolla o pobycie w szpitalu mrozi krew w żyłach. "Zintensyfikowanym leczeniem" miał być karany za domaganie się uwolnienia, pisanie w swojej sprawie do różnych instytucji i mediów, skarg na szpital. Według jego adwokata personel napuszczał na niego innych pacjentów, sugerując, że to przez niego odbierane są im przywileje. Broll został pobity, miał złamany nos.
Dwa lata, bez stosownego skierowania sądu, spędził na oddziale o wzmocnionym zabezpieczeniu dla ciężkich przestępców, pośród morderców. Bez spacerów, totalnie inwigilowany (kamery monitoringu widział tam nawet nad pisuarami i ubikacjami).
W styczniu 2016 roku Wojtaszak złożył do prokuratury w Rybniku zawiadomienie o usiłowanie popełnienia zabójstwa Brolla przez jedną z ordynatorów szpitala.
Walczył o odszkodowanie
Brolla wyciągnął ze szpitala dopiero Sąd Najwyższy. Po kasacji Rzecznika Praw Obywatelskich, poprzedzonej wieloma publikacjami w mediach. W 2014 roku Krystian Broll wrócił do domu. Miał 72 lata, zszarganą opinię i białaczkę. Dom zrujnowany przez złodziei.
Nie pozostało mu nic oprócz możliwości dochodzenia swoich racji. W lutym 2016 roku w Katowicach ruszył proces, w którym Broll domagał się odszkodowania w wysokości 14,5 mln złotych.
- Jestem na ostatniej prostej, mogę w każdej chwili kopnąć w kalendarz. Ale mam plany, jak wydać te pieniądze, przyzwoite cele. Odbuduję dom, pomogę ludziom w potrzebie - mówił wówczas w rozmowie z TVN24.
Jego słowa okazały się prorocze, nie doczekał końca procesu. Kolejna rozprawa miała się odbyć pod koniec marca.
Materiał archiwalny o Krystianie Brollu:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24