W domu gen. Jaruzelskiego zabezpieczono 17 pakietów dokumentów - poinformował w komunikacie Instytut Pamięci Narodowej. Przeszukanie w asyście policji trwało do wieczora.
Jak poinformował w komunikacie IPN, "prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie w asyście funkcjonariuszy policji przeprowadził w domu należącym do wdowy po Wojciechu Jaruzelskim czynności procesowe mające na celu zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu do Instytutu Pamięci Narodowej"
Jak dodano, zostało zabezpieczonych 17 pakietów dokumentów.
Będą one podlegały procesowym oględzinom przeprowadzonym przez prokuratora IPN z udziałem specjalistów-archiwistów z Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN.
Jak podaje IPN, czynności trwały od godziny 9 do 19 i przebiegły bez zakłóceń. Zostały dokonane w ramach śledztwa w sprawie ukrycia przez osobę do tego nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci Narodowej.
Jak ustalił reporter TVN24, przeszukanie może być związane z rozpoczętym przed rokiem śledztwem, które ma dotyczyć tego, czy gen. Jaruzelski był na przełomie lat 40. i 50. tajnym współpracownikiem kontrwywiadu wojskowego, czyli tzw. Informacji Wojskowej.
W 2006 r. media ujawniły dokumenty IPN, z których wynikało, że Jaruzelski, pod pseudonimem "Wolski", współpracował w latach 1949-1954 jako agent informator z Informacją Wojskową. Jaruzelski nazwał te informacje pomówieniem. Jako "brednię" określił zaś opisany w 2010 r. przez "Biuletyn IPN" raport kontrwywiadu NRD z 1986 r., z którego miało wynikać, że został zwerbowany w 1952 r. do współpracy z IW przez jej ówczesnego oficera Czesława Kiszczaka. Zaprzeczał temu również sam Kiszczak.
"Prokurator nie informował IPN"
- Wszelkie decyzje, komunikaty, jakie będziemy wydawać, będą uzgadniane z prokuratorem. To prokurator jest gospodarzem tego śledztwa - podkreśliła po południu rzeczniczka IPN Sopińska-Jaremczak w rozmowie z dziennikarzami.
Jak mówiła, sam Instytut o działaniach prokuratora dowiedział się z mediów. - Prokurator nie informował IPN o tym, że podejmuje te czynności w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim - mówiła Sopińska-Jaremczak. Podkreśliła jednak, że tym razem nie było żadnego spotkania z prezesem IPN, podczas którego ktoś oferowałby Instytutowi sprzedaż materiałów historycznych, tak jak to było w przypadku wdowy po gen. Kiszczaku.
"Nowa misja IPN"
- To jest konsekwentne wypełnianie nowej misji IPN-u, który chce się stać czymś w rodzaju policji historycznej, która będzie chodziła po domach byłych dygnitarzy PRL i w sposób dowolny zabierała stamtąd materiały - komentował na antenie TVN24 Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
Jak mówił, obowiązujące przepisy pozwalają IPN wyłącznie na zabranie materiałów wytworzonych przez służby specjalne PRL, chyba że przedstawiciele Instytutu uznają inaczej. - Ale tutaj trzeba przedstawić poważne uzasadnienie - dodał Czuchnowski.
Przeszukania u Kiszczaków
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Zabezpieczono wówczas materiały dotyczące TW "Bolka". Przejęto rękopisy, maszynopisy i fotografie - w sumie sześć pakietów. Tydzień temu IPN udostępnił pierwszą cześć zgromadzonych materiałów.
Dwa dni później, w czwartek 18 lutego, przez ponad godzinę przeszukiwano także dom letniskowy Kiszczaków w Wiknie pod Nidzicą.
Autor: ts/ja / Źródło: TVN24, PAP