92-letni prof. Kazimierz Banyś z Wrocławia w trakcie wojny działał w Armii Krajowej, później na krótko został wójtem na Opolszczyźnie, założył też pierwszą powojenną szkołę nauki jazdy w stolicy Dolnego Śląska. Skonstruował 60 maszyn, które z działały m.in. w Chinach i Wielkiej Brytanii. Dziś mimo seniorskiego wieku szusuje na nartach, regularnie pojawia się na pływalni i organizuje zjazdy debiutanckiego rocznika absolwentów Politechniki Wrocławskiej.
Kazimierz Banyś urodził się w 1922 roku w Glanowie (woj. małopolskie). Przed wybuchem II wojny światowej rozpoczął naukę w olkuskim gimnazjum. - W 1940 roku szkołę zamknęli Niemcy, a ja wyjechałem do Krakowa. Tam zapisałem się do liceum budowy maszyn i zacząłem działać w szeregach Armii Krajowej – wspomina w rozmowie z tvn24.pl mężczyzna.
Podrabiane dokumenty i granaty własnej roboty
Stolica Małopolski była jednym z pierwszych życiowych przystanków pana Kazimierza. To właśnie tu przetrwał wojnę i działał w AK pod pseudonimem "Karmel".
Jak wspomina Banyś, w tym czasie "niebezpiecznych sytuacji miał pod dostatkiem" i nieraz tylko cudem udało mu się uniknąć śmierci. Wszystko dlatego, że w mieszkaniu pana Kazimierza konspiracyjni działacze podrabiali dokumenty.
- I te polskie, i te niemieckie. W tym czasie obowiązywała godzina policyjna i trzeba było zasłaniać okna. Pewnego razu wróciłem do domu, a okna nie były zasłonięte. Nagle usłyszałem walenie do drzwi. Wiedziałem, że to byli Niemcy – relacjonuje mężczyzna.
Okazało się, że dwóch policjantów przyszło zwrócić uwagę na niezasłonięte okna. Na szczęście nie chcieli przeszukać mieszkania.
- Tam oprócz dokumentów mieliśmy też granaty własnej produkcji i broń. Gdyby weszli do tego pokoju, to nie wiem jakby się to skończyło – przyznaje. Po wyjściu niemieckich mundurowych pan Kazimierz przez niemal dwie godziny leżał na podłodze nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
Krótka kadencja
Po zakończeniu wojny mężczyzna szybko znalazł się na celowniku komunistycznego Urzędu Bezpieczeństwa. Znajomości i posiadanie kilku dowodów osobistych na różne nazwiska pozwoliły mu rozpocząć studia w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
- Jako Kazimierz Domański wyjechałem na Ziemie Odzyskane. Wraz z grupą innych osób trafiłem do Grodkowa i tam zaproponowano mi bym został wójtem w jednej z pobliskich wsi – opisuje Banyś.
Przygoda z administracją zakończyła się po zaledwie kilku miesiącach. Mężczyzna został rozpoznany. Wrócił do Krakowa i tam ujawnił się na mocy ustawy o amnestii dla działaczy podziemia.
Instruktor, profesor i konstruktor
Ze stolicy Małopolski pan Kazimierz wyruszył na Dolny Śląsk. Tu rozpoczął studia na powstającej z gruzów Politechnice Wrocławskiej. Natychmiast został starostą, a na trzecim roku asystentem, który prowadził zajęcia dla studentów. Działał nie tylko na polu naukowym.
- Założyłem pierwszą powojenną szkołę nauki jazdy we Wrocławiu. Uczyłem pracowników uczelni. Przeszkoliłem kilkunastu późniejszych rektorów – śmieje się pan Kazimierz.
Później mężczyzna wykładał także na Akademii Rolniczej i został profesorem. Dla górnictwa i budownictwa skonstruował 60 maszyn, na 32 z nich otrzymał patenty. Swoje "dzieła" w akcji oglądał m.in. w Chinach i Wielkiej Brytanii.
Pływak, narciarz, surfer i rajdowiec
Jak mówi pan Kazimierz sport towarzyszył mu od zawsze. Dziś, dzięki sportowi przeżywa drugą młodość. Swój pierwszy prawdziwy sukces w pływaniu odniósł w wieku 88 lat. Podczas Mistrzostw Seniorów zdobył złoty medal.
- To był trochę przypadek, bo zastępowałem zawodnika, który na wyścig nie dotarł. Wygraną byłem zaskoczony – opowiada mężczyzna. Kolejną z jego pasji jest narciarstwo. 92-latek jest także zapalonym surferem, a w młodości latał na paralotniach i brał udział we wrocławskich rajdach samochodowych.
Profesor jest organizatorem cyklicznych zjazdów pierwszych absolwentów Politechniki Wrocławskiej. Mimo wielu pasji udaje mu się pogodzić rozwój naukowy i uprawianie sportu. Zaznacza jednak, że nie jest to łatwe zadanie.
- Działalność naukowa wymaga czasu i spokoju umysłowego. W życiu najtrudniejszą rzeczą jest gospodarowanie własnym czasem. Trzeba mieć go trochę na wszystko, i na naukę, i na rozrywki, i na sport - podsumowuje senior.
92-letni profesor mieszka w stolicy Dolnego Śląska:
Autor: Weronika Przybylska/tam/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne, TVN24 Wrocław