Zbadali 8-latka w helikopterze i odesłali dalej? Kontrola NFZ po śmierci dziecka trwa

Akademicki Szpital Kliniczny we Wrocławiu
Akademicki Szpital Kliniczny we Wrocławiu
Źródło: TVN24 Wrocław

- Dyrekcja szpitala twierdzi, że dziecko zostało przebadane - mówi rzecznik NFZ o kontroli we wrocławskim szpitalu, w którym lekarze odesłali śmigłowiec z ciężko rannym 8-latkiem do innej placówki. Tam chłopiec zmarł. Nieoficjalnie wiadomo, że na monitoringu szpitala ma być widać, jak lekarz wchodzi do helikoptera by prawdopodobnie przebadać dziecko. Dopiero po tym miał odesłać je dalej.

Od piątku trwa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Lekarze tam pracujący odesłali ciężko rannego chłopca do innego szpitala. Tłumaczyli się brakiem specjalisty na dyżurze. 8-latek, pomimo resuscytacji, zmarł w innej placówce. CZYTAJ WIĘCEJ O WYPADKU

- Dyrekcja szpitala twierdzi, że dziecko zostało przebadane przez lekarza. Dlatego poprosiliśmy o kartę konsultacyjną tego dziecka - informuje Joanna Mierzwińska, rzecznik dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

Zbadali i odesłali dalej?

Jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka Faktów TVN, na monitoringu szpitala ma być widać, jak lekarz z Borowskiej wychodzi na płytę przed szpitalem, wchodzi do helikoptera, prawdopodobnie by przebadać chłopca. Dopiero po tym miał odesłać je dalej. - Karta dziecka została włączona do kontroli i na razie nie możemy niczego potwierdzić - ucina Mierzwińska.

Tłumaczenie lekarzy nie do przyjęcia

Przyznaje jednak, że tłumaczenie lekarzy, że nie byli przygotowani na przyjęcie ciężko rannego pacjenta, jest nie do przyjęcia. - Szpital twierdził, że odesłał dziecko do szpitala, w którym jest tzw. "ostry dyżur". Ale w naszym kontrakcie nie ma takiej usługi, to zupełnie poza prawem - wyjaśnia.

I tłumaczy, że za kilka tygodni NFZ odpowie na pytanie, czy decyzja podjęta w szpitalu na Borowskiej była słuszna.

Dyrektor zmienia zdanie i wyraża żal

W personel dyżurujący tego feralnego dnia wierzyć przestaje natomiast dyrektor szpitala. Gdy sprawa wyszła na jaw, nie miał im nic do zarzucenia. Po kilku dniach oświadczył jednak, że "decyzja o skierowaniu pacjenta do innego szpitala była błędna". Tym samym zawiesił lekarzy, którzy ją podjęli i wyraził żal, że taka sytuacja miała miejsce. CZYTAJ WIĘCEJ

Seria kontroli po tragedii

Zmiana frontu nie oznacza, że sprawa jest zakończona. W szpitalu trwa właśnie kontrola NFZ, swoje postępowanie zapowiedział już minister zdrowia, a zachowaniu lekarzy przyjrzy się prokuratura. CZYTAJ WIĘCEJ

Również rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, któremu placówka podlega, zbada, jak przebiegał tamten feralny dyżur. CZYTAJ WIĘCEJ

Rektor zarządza kontrolę w szpitalu

Rektor zarządza kontrolę w szpitalu

Dziecko po długiej reanimacji zmarło we wrocławskim szpitalu na ul. Weigla:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Jeśli chcielibyście zainteresować nas równie bulwersującym tematem, który związany jest z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: mir / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: