Ruszyła rozprawa ws. eksmisji Romów z koczowiska

Nielegalne koczowisko przy ul. Kamieńskiego
Nielegalne koczowisko przy ul. Kamieńskiego
Źródło: TVN24 Wrocław

Przed wrocławskim sądem rozpoczęła się w piątek rozprawa ws. eksmisji rumuńskich Romów z koczowiska przy ul. Kamieńskiego. Od kilku lat w barakach bez bieżącej wody mieszka tam ok. 60 osób, które do tej pory nie zalegalizowały pobytu w Polsce.

Pozew o eksmisję złożył w kwietniu wrocławski magistrat. Wcześniej miasto zawiadomiło policję o popełnieniu wykroczenia polegającego na nielegalnym zajmowaniu przez Romów terenu; grozi za to grzywna.

"Żyje z żebractwa"

W piątek przed sądem przesłuchiwani są Romowie zamieszkujący koczowisko. 40-letnia kobieta, która w barakach na Kamieńskiego mieszka od ponad trzech lat, zeznała, że trafiła tam po tym, jak zostało zniszczone obozowisko w innym miejscu Wrocławia.

- Ja i moja rodzina opuścilibyśmy baraki na Kamieńskiego, gdybyśmy mieli gdzie się podziać. Nie mamy jednak gdzie iść (…) W Rumunii mieszkaliśmy również w barakach i były tam gorsze warunki niż w Polsce - mówiła kobieta, która ma czwórkę dzieci. Pytana przez sąd, czy miasto oferowało jej inne miejsce zamieszkania, odpowiedziała, że nie było takiej propozycji.

Kobieta zeznała, że żyje z żebractwa, a jej mąż zbiera złom. - Nie umiem pisać, ani czytać, nie wiedziałam o obowiązku zalegalizowania w Polsce pobytu po trzech miesiącach - mówiła.

Na sali sądowej pojawił się również transparent przeciwko eksmisji Romów "Koczowiska i mieszkania - wspólna sprawa". Sędzia kazał go jednak wynieść z miejsca rozprawy.

Proces może potrwać wiele miesięcy

Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 10 stycznia.

- Proces może być długi, bo i lista oskarżonych jest obszerna - informowała jeszcze przed rozpoczęciem sprawy Joanna Gołębiowska z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

Wzywali do opuszczenia koczowiska

W marcu, przed złożeniem pozwu do sądu, miasto wysłało do mieszkańców obozowiska dwa pisma. W jednym z nich urzędnicy napisali, że mieszkańcy łamią prawo, zajmując nielegalnie teren miejski. Drugie wzywało do opuszczenia koczowiska. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT

- Miasto zdecydowało się na takie drastyczne kroki po wielokrotnych skargach na uciążliwe sąsiedztwo ze strony mieszkańców okolicznych bloków - tłumaczyła wówczas Anna Bytońska z wrocławskiego magistratu.

W kwietniu ówczesny rzecznik wrocławskiego Urzędu Miasta Paweł Czuma, powiedział, że jeśli sąd zdecyduje o eksmisji, to miasto zaproponuje Romom lokale socjalne. Wrocławscy urzędnicy zadeklarowali to również podczas spotkania z przedstawicielami Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Amnesty International Polska, które odbyło się w kwietniu w Warszawie.

Tak wygląda wrocławskie koczowisko:

Wrocław wyprasza Romów z koczowiska

Wrocław wyprasza Romów z koczowiska

Amnesty International broni Romów

Głos w sprawie rumuńskich Romów zabrał też prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce Roman Kwiatkowski. W liście otwartym do prezydenta Wrocławia napisał, że z niepokojem obserwuje "jak podsycane są przez niektóre grupy z Wrocławia antyromskie nastroje, które po ostatnich doniesieniach medialnych na temat obozowiska obywateli rumuńskich pochodzenia romskiego przy ul. Kamieńskiego, zaczęły gwałtownie narastać".

Romowie z Rumunii mieszkają na koczowisku przy ul. Kamieńskiego od kilku lat. W barakach, w których nie ma bieżącej wody, a prąd dostarczany jest przez agregaty, mieszka ok. 60 osób, w tym wiele dzieci. Mieszkańcy koczowiska żyją m.in. ze zbierania złomu oraz datków, które zdobywają na ulicy.

Nielegalne obozowisko Romów znajduje się przy ul. Kamieńskiego:Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: mir/par / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: