Gdy trafił do szpitala ważył tyle co noworodek. Od ponad dwóch tygodni lekarze walczą o życie rocznego chłopca z Nowej Rudy. Agonalny stan dziecka, szereg niejasności wokół jego sytuacji i zachowanie służb, które mogły sytuacji zapobiec wzburzyły Rzecznika Praw Dziecka. - Dziecko żyło bez opieki lekarskiej przez rok. To świadczy o jakimś zaniedbaniu – nie ma wątpliwości Marek Michalak w rozmowie z reporterką programu TTV "Blisko Ludzi".
Wiktor przyszedł na świat w Kłodzku. Okazuje się, że to właśnie tam, rok temu, służby medyczne po raz ostatni miały okazję badać stan noworodka. Stamtąd, zgodnie z procedurami, informacja o urodzeniu została przesłana do przychodni w Nowej Rudzie.
Przychodnia nie wiedziała, sanepid nie wiedział
Jednak w rejestrze przychodni chłopca nie ma. – Nigdy nie trafiło do nas zgłoszenie tego dziecka, ani karta szczepień. Dziecko tutaj w ogóle nie było, nie wiedzieliśmy, że taki chłopiec w ogóle istnieje – twierdzi dr Maria Wołczańska-Fedorowicz, pediatra z przychodni FAM w Nowej Rudzie. Istnienie chłopczyka umknęło też uwadze pracownikom sanepidu. To właśnie do nich należy obowiązek kontroli obowiązkowych szczepień dzieci. – Przepływ dokumentacji medycznej jest całkowicie poza naszym nadzorem – zaznacza Krzysztof Dąda z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kłodzku.
"To powinno zapalić czerwoną lampkę"
Tragiczna sytuacja dziecka i jego krytyczny stan sprowokowały do zabrania głosu Rzecznika Praw Dziecka. – Dziecko powinno być objęte kompleksową opieką, cała rodzinna tak naprawdę powinna być. Gdzieś na etapie sprawdzania powinna wyjść informacja, że dzieci są nieszczepione, nie korzystają z pomocy lekarskiej. To może świadczyć o jakiejś formie zaniedbania, to powinno zapalić czerwoną lampkę i w tym momencie powinno podejmować się dalsze kroki – uważa Marek Michalak, RPD.
I dodaje, że niedopuszczalne jest, by przez to, że nikt o chłopcu nie wiedział, dziecko doprowadzono do takiego stanu. – Nie może być tak, że dziecko tuż po urodzeniu, bez patronatu, bez informacji w jakim jest stanie, bez ważenia i bez sprawdzania nagle znajduje się w takim kryzysie – argumentuje Michalak.
Sąd: dziecko nie wróci do rodziców
Skrajnie niedożywiony chłopiec, gdy trafił do szpitala ważył zaledwie 5 kg. Jego stan wstrząsnął lekarzami. Teraz Wiktor walczy o życie w krakowskim szpitalu. Zdaniem lekarzy jego stan to wynik długotrwałych zaniedbań. Sąd zdecydował o tym, że dziecko nie wróci do rodzinnego domu. Na razie malec zostanie umieszczony w placówce opiekuńczej. CZYTAJ WIĘCEJ
Skrajne opinie o rodzinie
Sąsiedzi matki niedożywionego chłopca twierdzą, że w rodzinie działo się coś nie tak i przed tragedią alarmowali policję. - Tam często dochodziło do libacji, a matka piła nawet wtedy, gdy karmiła to najmłodsze dziecko - opowiadał reporterce TTV Dawid Wojdyła, który mieszka w tym samym bloku.
Z kolei nic do zarzucenia nie ma sobie Miejski Ośrodek Opieki Społecznej w Nowej Rudzie, który miał pod opieką tę rodzinę. Zdaniem kierownika placówki w domu chłopca nie było żadnej patologii. - Dzieci są zadbane, a w domu nigdy nie było żadnych awantur. Matka zaprowadziła dziecko do szpitala, gdy zorientowała się, że jest chore - twierdzi Anna Frankowska, kierownik MOPS.
Równie dobre zdanie o rodzinie ma dyrektor szkoły, do której uczęszcza dwójka rodzeństwa chłopca w ciężkim stanie. Jego zdaniem dzieci zawsze były przygotowane do zajęć, a na drugie śniadanie miały kanapki. Dopiero po tragedii szkoła postanowiła bliżej przyjrzeć się rodzinie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
Teraz chłopiec przebywa pod opieką lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie:
Autor: tam / Źródło: TTV Blisko ludzi
Źródło zdjęcia głównego: tvn24