Niepodległość państw bałtyckich na celowniku rosyjskiej prokuratury

Baltic Air Policing w praktyce. Patrol NATO nad Litwą
Baltic Air Policing w praktyce. Patrol NATO nad Litwą
NATO
Samoloty NATO patrolują przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich. Operacja Sojuszu pod kryptonimem Baltic Air Policing na LitwieNATO

Najpierw była sprawa przekazania Ukrainie Krymu w 1954 roku. Teraz Prokuratura Generalna Rosji sprawdza, czy uznanie w 1991 r. niepodległości Litwy, Łotwy i Estonii przez władze ZSRR było legalne. O sprawie poinformowała rosyjska agencja Interfax. Rosyjska opozycja twierdzi, że prokuratura nie ma takich uprawnień. Litewskie MSZ nazwało dochodzenie prokuratury "absurdem prawnym, moralnym i politycznym".

"Z prawnego punktu widzenia decyzja o uznaniu w 1991 r. niepodległości państw bałtyckich jest wadliwa z uwagi na fakt, że podejmował ją niekonstytucyjny organ państwa" - cytuje anonimowego rozmówcę agencja Interfax.

Jej informator przypomniał sprawę przekazania Ukrainie Krymu w 1954 r.

"Odpowiedź w sprawie państw bałtyckich będzie analogiczna. Prokuratura Generalna uznała decyzję o przekazaniu półwyspu Ukrainie w 1954 r. za nielegalną. Potwierdziła fakt, że postanowienie w czasach Nikity Chruszczowa (sekretarza KC Partii Komunistycznej ZSRR - red.) było niezgodne z konstytucją, ponieważ stosowne decyzje w tej sprawie nie zostały podjęte przez właściwe organy" - podkreślił rozmówca agencji.

"Samowolna decyzja Chruszczowa"

Wcześniej lider Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow powiedział, że "Chruszczow popełnił błąd prawny, a jego decyzja była samowolna i naruszająca konstytucję radziecką".

Mironow uzasadniał, że "postanowienie o przekazaniu Krymu zostało podjęte przez prezydium Rady Najwyższej ZSRR, w konstytucji radzieckiej zaś zapisano, że decyzja o zmianie granic państwa powinna być podejmowana z udziałem całej Rady Najwyższej".

"W obecnej sytuacji i rzeczywistości nie ma organu, który mógłby anulować decyzję w sprawie przekazania Krymu Ukrainie. Zresztą, nie ma już takiej potrzeby. Krym znów jest częścią Rosji, a sprawa nabrała zabarwienia politycznego" - stwierdził informator agencji Interfax.

Powiedział, że "odpowiedź prokuratury w kwestii uznania niepodległości państw bałtyckich powinna być wyważona".

"Uznając za nielegalne te lub inne epokowe decyzje, można zabrnąć bardzo daleko, np. do problematyki legalności powstania ZSRR i innych państw".

"Prokuratura nie ma uprawnień"

Z wnioskiem o zbadanie legalności decyzji Rady Państwowej ZSRR o uznaniu niepodległości Litwy, Łotwy i Estonii w 1991 r. zwrócili się do prokuratury generalnej deputowani Jednej Rosji Władimira Putina Jewgienij Fiodorow i Anton Romanow.

Zaapelowali o wszczęcie dochodzenia w tej sprawie. Posłowie uzasadniali, że "Rada Państwowa ZSRR popełniła przestępstwo, które nie ulega przedawnieniu".

"Decyzje Rady Państwowej zatwierdziły oderwanie od Związku Radzieckiego znaczną część jego strategicznego terytorium i rozbiły wspólną przestrzeń obronną” - uzasadniali posłowie.

Rosyjski opozycjonista i radny Petersburga Borys Wiszniewski, komentując działania prokuratury generalnej w sprawie państw bałtyckich, powiedział, że nie ma ona uprawnień, by badać "konstytucyjność przepisów".

- Sprawdzanie, czy rosyjskie ustawy są zgodne z konstytucją, nie leży w gestii rosyjskiej prokuratury generalnej. Tym bardziej nie może ona badać aktów prawnych innych państw (ZSRR - przyp. red.) - powiedział Wiszniewski.

"Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy nazwało dochodzenie prokuratury absurdem prawnym, moralnym i politycznym" - poinformowała rozgłośnia Echo Moskwy.

Autor: tas/ja / Źródło: Intefax, polit.ru, Echo Moskwy

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia