Krowa Alpejska 1. Jak rosyjskie małżeństwo przez 20 lat szpiegowało Niemców


Przeciętne małżeństwo ze sporym stażem, spokojne życie w domku na przedmieściu. A okazało się, że przez przeszło 20 lat szpiegowali dla Rosji. W sądzie w Stuttgarcie ruszył niedawno proces w największej od zakończenia zimnej wojny aferze szpiegowskiej w Niemczech. Szpiegowskich skandali na linii Zachód-Rosja w ostatnich latach nie brakuje.

Proces małżeństwa Anschlagów, a wcześniej rozbicie tzw. siatki Chapman w USA, pokazują, że choć zimna wojna dawno się skończyła, to Rosjanie nie rezygnują ze starych sowieckich metod. Wywiad, zarówno ten cywilny (Służba Wywiadu Zagranicznego - bezpośredni następca I Głównego Zarządu KGB), jak i wojskowy GRU, nadal lokują na Zachodzie tzw. nielegałów, starannie wyszkolonych agentów żyjących latami z fałszywą tożsamością.

Przy tym Moskwa nie rezygnuje z wywiadowczych środków starych jak świat: zdobywając informacje przez łóżko (na tzw. jaskółkę), szantażując obcych oficerów i polityków, przekupując ich, oraz wykorzystując najbardziej klasyczną metodę – agentów działających pod przykryciem dyplomatów i biznesmenów. Służby specjalne takich krajów, jak USA, Wielka Brytania, Niemcy czy Czechy, alarmują, że aktywność szpiegowska Rosji sięga poziomu z czasów zimnej wojny.

Kim jest nielegał?

Słynny sowiecki szpieg Leopold Trepper, działający w czasach Drugiej Wojny Światowej w Europie, w książce „Wielka gra” tak wspominał początki jego aktywności pod przykryciem: „Wyjechałem do Belgii przez Leningrad i Sztokholm. W Antwerpii, w wyznaczonym miejscu, wręczyli mi nowy paszport na nazwisko Adama Michlera, kanadyjskiego przemysłowca, chcącego osiąść w Belgii”.

Trepper za dostarczone przez sowiecki wywiad pieniądze założył firmę, pod jej osłonę zdobywając informacje dla Moskwy (najpierw Brukseli, potem Paryżu) i werbując słynną siatkę agentów „Czerwona Orkiestra”.

Jeszcze lepszymi wynikami mógł się pochwalić inny sowiecki nielegał Theodore Maly, który zwerbował w Wielkiej Brytanii agentów, którzy zapisali się w historii jako „Piątka z Cambridge”.

Głównym atutem nielegała jest po prostu zwyczajność. Taki szpieg przez wiele lat mieszka i pracuje w jakimś przeciętnym zawodzie, w nieinteresującym z punktu widzenia wywiadu miejscu. Cierpliwie nawiązuje kontakty, wtapia się w lokalną społeczność. Czeka na dogodny moment, żeby zacząć aktywnie zdobywać informacje i werbować agentów. Tak było w przypadku małżeństwa Anschlagów.

Pan i pani Anschlag

18 października 2011 r. nad ranem antyterroryści z jednostki GSG-9 wtargnęli do domu na przedmieściach niewielkiego miasta Marburg w Hesji. Zupełnie zaskoczona kobieta odbierała właśnie przez krótkofalówkę instrukcje z Moskwy. Heidrun Anschlag została zatrzymana, podobnie jak jej mąż Andreas.

Kilka dni później prokuratura federalna poinformowała, że „zatrzymanych podejrzewa się o to, że przez długi czas pracowali w Niemczech na rzecz zagranicznej agencji wywiadu”. Jak się okazało, tą agencją jest Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji oraz jej poprzednik – I Zarząd Główny KGB. Bo Anschlagowie szpiegowali od co najmniej 1988 r.!

Niemiecki kontrwywiad rozpracowywał parę od 2010 r., uderzył, bo agenci zamierzali wyjechać z kraju. Andreas zwolnił się z pracy i sprzedał auto, antyterroryści zastali też spakowaną już część domowych sprzętów.

Para podawała się za parę Austriaków urodzonych w Ameryce Południowej. W rzeczywistości są Rosjanami. Prawdę ukrywali nawet przed dorosłą córką. Z paszportów, które same nie były sfałszowane, ale wydane na podstawie fałszywych danych, wynikało, że 54-letni Andreas urodził się w Argentynie, a 48-letnia Heidrun w Peru. Mężczyzna przyjechał do RFN z Meksyku w 1988 r. Dwa lata później tą samą drogą do Niemiec przyjechała kobieta. W 1990 r. wzięli ślub w austriackim Altausee.

Zamieszkali w Akwizgranie. Po ukończeniu studiów technicznych Andreas pracował dla niemieckich firm produkujących części samochodowe w Hesji i Badenii-Wirtembergii; jego żona zajmowała się domem. Potem przenieśli się do Meckenheim, niewielkiego miasta pod Bonn. Kolejne miejsce zamieszkania to Landau (2002-2010), niedaleko największej bazy amerykańskiej w Niemczech, Rammstein. Pod koniec 2010 r. Anschlagowie przeprowadzili się do Marburga w Hesji, miasta znanego z mocno lewicującego uniwersytetu – potencjalnie dobrego miejsca do werbunku agentów.

Siedziba Federalnej Policji Kryminalnej w MeckenheimBundesarchiv, B 145 Bild-F085113-0013 / Stutterheim / CC-BY-SA

Małżeństwo prowadziło spokojne mieszczańskie życie w domu jednorodzinnym na przemieściu. Ich 20-letnia córka studiowała medycynę. Unikali sąsiadów, nie angażowali się w życie lokalnej społeczności, nawet – jak się okazało podczas śledztwa – żaden sąsiad nie ma z Anschlagami zdjęcia.

Krowa Alpejska 1

Pan Anschlag zajmował się prawdopodobnie głównie szpiegostwem przemysłowym, ale w kręgu zainteresowań pary nielegałów były też kwestie polityczne, a przede wszystkim wojskowe. Podczas gdy mężczyzna działał „w terenie”, jego żona zajmowała się łącznością z centralą. W ostatnich latach para otrzymywała od swojej służby 100 tys. euro rocznie.

To, co udało się ustalić na pewno, i na co są twarde dowody, to werbunek przez Anschlagów holenderskiego dyplomaty. W lutym 2009 Andreas nawiązał kontakt z pracownikiem MSZ Holandii Raymondem Poeterayem, mającym dostęp do tajnych informacji dotyczących obrony antyrakietowej NATO, reform Sojuszu oraz operacji wojskowych w Kosowie, Afganistanie i Libii. Ustalono, że dyplomata zdążył przekazać Anschlagom blisko 500 tajnych dokumentów dotyczących NATO i UE, za co dostał ponad 72 tys. euro. 60-latek został aresztowany w marcu 2012 r., czeka na proces.

Jeśli chodzi o prawdziwą tożsamość pary nielegałów, to wiadomo tylko, że są Rosjanami, a na imię mają Aleksandr i Olga. Kobieta miała otrzymywać szczegółowe instrukcje z Moskwy dwa razy w tygodniu, poprzez krótkofalowy odbiornik połączony z dekoderem i komputerem. Zdobyte materiały szpiedzy szyfrowali i przesyłali drogą satelitarną. Specjalnym kanałem komunikacji był też... serwis YouTube. Kobieta zarejestrowała się na nim pod nickiem Alpenkuh1 (pol. Krowa alpejska 1) i wpisując szyfrowane komentarze do różnych materiałów wideo komunikowała się z oficerem prowadzącym.

„Adwokat szpiegów”

Proces Anschlagów ruszył w Stuttgarcie 15 stycznia. Zdaniem niemieckich mediów jest to największa afera szpiegowska w Niemczech od czasu zakończenia zimnej wojny. Ze względu na sprawę austriackiej „legendy” szpiegów oraz na ich kontakty z holenderskim dyplomatą, podczas szeregu rozpraw (koniec procesu sąd planuje na czerwiec) będą przesłuchiwani także funkcjonariusze służb specjalnych Austrii i Holandii.

Małżeństwa Anschlagów broni Horst-Dieter Pötschke, znany w Niemczech jako „adwokat szpiegów”, po tym jak bronił agentów ze Wschodu, oficerów Stasi i KGB. Najbardziej znanym jego klientem był Günter Guillaume, bliski doradca kancelarza Willy Brandta. Ujawnienie, że Guillaume był szpiegiem Stasi w latach 70. doprowadziło do upadku Brandta. Adwokat już zapowiedział, że oskarżeni nie będą składali zeznań i nie ujawnią swojej prawdziwej tożsamości. Za przekazanie rosyjskim służbom kilkuset tajnych dokumentów dotyczących NATO i UE Anschlagom grozi do 10 lat więzienia.

Nie wiadomo jednak, czy trafią oni do niemieckiego więzienia. Spekuluje się bowiem, że tak jak w przypadku siatki nielegałów w USA w 2010 r., dojdzie do wymiany szpiegów. Niemcy są gotowi wymienić Anschlagów na szpiega CIA, b. pułkownika FSB Walerija Michajłowa. Michajłow miał przekazywać Amerykanom tajne informacje w latach 2001-2007. W czerwcu 2012 moskiewski sąd skazał 61-latka na 18 lat więzienia. Do wymiany miało dojść podobno już w ub.r., ale Rosjanie w ostatniej chwili ją odwołali. Prawdopodobnie wolą zaczekać na wyrok, żeby w trakcie procesu zorientować się, ile o rosyjskiej aktywności wywiadowczej w Niemczech wie tamtejszy kontrwywiad.

Operacja „Ghost Stories”

Niemiecki kontrwywiad zaczął rozpracowywać parę szpiegów dopiero po uzyskaniu informacji od FBI w 2010 r. Amerykanie wpadli na trop Anschlagów w czasie operacji przeciwko nielegałom rosyjskim w USA (tzw. siatka Chapman). W obu przypadkach kluczową rolę odegrał oficer rosyjskiego wywiadu SWR płk Aleksandr Potiejew. Okazał się agentem CIA, wyjechał z Rosji kilka dni przed uderzeniem FBI w szpiegów w USA. W 2011 r. Potiejew został zaocznie skazany przez moskiewski sąd wojskowy na 25 lat więzienia za zdradę i dezercję.

Około 2000 r. FBI rozpoczęło operację pod kryptonimem „Ghost Stories” po tym, jak wpadło na ślad siatki szpiegów rosyjskich. 27 czerwca 2010 r. amerykańscy agenci wkroczyli jednocześnie do dziesięciu domów w różnych miastach USA. W ramach największej od zakończenia zimnej wojny operacji kontrwywiadowczej aresztowano dziesięć osób. Największy rozgłos zdobyła później Anna Chapman – choć nie była ani najważniejsza postacią siatki, a na dodatek żyła pod swoją prawdziwą tożsamością. W przeciwieństwie do siedmiorga innych agentów, typowych nielegałów. Byli Rosjanami, którzy udawali Amerykanów, Brytyjczyków, Kanadyjczyków, Irlandczyków i Urugwajczyków. Zagraniczne pochodzenie i sfałszowany życiorys miały usprawiedliwiać ich obcy akcent.

Na przykład Donald Howard Heathfield i jego żona Tracey Ann Foley z Cambridge (Massachusetts), od 20 lat mieszkający z tą tożsamością na Zachodzie, okazali się być Andriejem i Jeleną Biezrukowami, małżeństwem z Tomska. Z kolei Lidia Gurjewa, używając danych Cynthia Murphy, zamieszkała w New Jersey i kształciła się w USA, zdobywając dyplomy m.in. na Columbia University i New York University. To właśnie jej sukcesy w pracy wywiadowczej zmusiły w końcu FBI do przerwania prowadzonej przez dekadę obserwacji szpiegów i ich “zdjęcia”.

Dojść do Clinton

Amerykanie dokładnie rozpracowali siatkę nielegałów, śledzili i nagrywali dosłownie każdy ich krok. W takich sytuacjach kontrwywiad zdejmuje szpiegów w ostateczności. Dlaczego to zrobiono? FBI przyznało potem, że operację przerwano, bo siatka za bardzo zbliżyła się do Hillary Clinton. I to dwoma niezależnymi od siebie kanałami.

Jeden z rosyjskich szpiegów miał się zaprzyjaźnić z P.J. Crowley, ówczesną rzeczniczką szefowej dyplomacji USA. Ale jeszcze groźniejsze mogły być kontakty rosyjskie w finansowym zapleczu Clinton. Wspomniana wcześniej Cynthia Murphy (Lidia Gurjewa) została zatrudniona w biurze nowojorskiego finansisty Alana Patricofa, który wspierał w wyborach kandydatów Partii Demokratycznej. Także Clinton, gdy ta była senatorem w Nowym Jorku. W 2008 r. Patricof zawiadywał też finansami jej sztabu wyborczego w prawyborach prezydenckich.

Aresztowani nielegałowie zostali szybko wymienieni na rosyjskich więźniów oskarżanych o szpiegostwo na rzecz Zachodu. Po powrocie do Rosji, szpiedzy byli witani jak bohaterowie. Jedni zostali celebrytami (Chapman), inni trafili na lukratywne stanowiska w biznesie, jeszcze inni zasiadają dziś w Dumie.

Autor: Grzegorz Kuczyński/k / Źródło: tvn24.pl