Lasy Państwowe planują wielką wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Tłumaczą ją zniszczeniami powodowanymi przez kornika drukarza. Przeciwnicy pomysłu twierdzą jednak, że puszczę powinny kształtować procesy naturalne. Materiał programu "Czarno na białym".
- Wycinanie drzew jest tylko i wyłącznie efektem niezbędnych zabiegów ochronnych, czy hodowlanych, które musimy w Puszczy Białowieskiej realizować po to, żeby zachować jej trwałość - powiedział Cezary Świstak z regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. Tłumaczy w ten sposób pomysł Lasów Państwowych, aby zwiększyć wycinkę drzew w puszczy.
Plaga kornika drukarza?
Przyczyną kłopotów ma być kornik drukarz. Jak twierdzą leśnicy, ten gatunek chrząszcza niszczy drzewa w Puszczy Białowieskiej w niespotykanej dotąd skali. - Można powiedzieć, że jest to klęska - stwierdził Dariusz Skorko, nadleśniczy Nadleśnictwa Białowieża. Lekarstwem na zniszczenia powodowane przez korniki miałaby być wycinka oraz wywóz z puszczy chorych świerków.
Zdaniem przeciwników należy pozwolić, aby puszczę kształtowały procesy naturalne. - To jest bardzo proste pytanie. Czy chcemy przerobić Puszczę Białowieską na dechy, czy nie. Jeżeli nie, jeżeli chcemy, żeby nadal naturalne procesy ją kształtowały, bo chcemy tam mieć las naturalny, to zostawmy w spokoju tego kornika - skomentował sprawę Adam Wajrak, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, od lat piszący o Puszczy Białowieskiej.
Zmiany w limicie wycinki puszczy
Do 2011 roku leśnicy mogli wycinać w Puszczy prawie 150 tys. metrów sześciennych drewna rocznie, nie tylko tego zaatakowanego przez kornika. W 2012 roku minister środowiska obniżył te limity do 50 tys. metrów sześciennych. - Wprowadzone ograniczenia do planów urządzenia lasów w 2012 roku spowodowały, że gatunek owada, kornik drukarz, który jest częścią naturalną Puszczy Białowieskiej i nie tylko, zaczął rozwijać się w sposób niekontrolowany - stwierdził Skorko. - W tej chwili mamy do czynienia z rozpadem drzewostanów, czyli istotnymi uszkodzeniami, na powierzchni ponad 4 tys. hektarów - dodał Cezary Świstak. Obecnie obowiązujący limit wycinki jest już na wyczerpaniu. Plan urządzenia lasu, czyli dokument, który to reguluje, zakładał, że w nadleśnictwie Białowieża do 2021 roku zostaną wycięte 63 tys. metrów sześciennych drewna. Leśnicy przygotowali do niego aneks - chcą wyciąć pięć razy więcej drzew. - Skutki ingerencji będą opłakane. Zamienimy lasy, które mogły się stać lasami naturalnymi, w uprawy - powiedział Wajrak. - To są dwie wizje, jak należy tutaj postąpić, więc nie można powiedzieć, że wycinają puszczę, nie można też powiedzieć do końca, że to jest jedyny ratunek, jedyny sposób, żeby uratować puszczę, bo ona tak czy inaczej będzie - dodał Aleksander Bołbot, p.o. dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego.
Odwołany dyrektor Parku przeciwny wycince
Białowieski Park Narodowy ma pod opieką 1/6 część Puszczy Białowieskiej. Reszta podlega trzem nadleśnictwom przedsiębiorstwa Lasy Państwowe w Browsku, Hajnówce i Białowieży. Działań w tej części puszczy dotyczy spór o wycinkę drzew.
Teren Białowieskiego Parku Narodowego nieomal całkowicie pozbawiony jest działań człowieka. Kilka lat temu powstały plany poszerzenia granic Parku kosztem nadleśnictw. Obradował nad tym zespół pod auspicjami ówczesnego prezydenta, Lecha Kaczyńskiego. Jednym z liderów protestu przeciw planom Lasów Państwowych jest Mirosław Stepaniuk, były dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego odwołany kilka tygodni temu. - Oficjalnie, nie na piśmie, ale oficjalnie, w gabinecie pana ministra, dowiedziałem się, że za wojnę z Lasami - stwierdził Stepaniuk. - Minister Jan Szyszko nie podał uzasadnienia swojej decyzji. Zgodnie z prawem nie musiał tego robić - skomentowała to Katarzyna Pliszczyńska, rzecznik Ministerstwa Środowiska. Zdaniem Stepaniuka inwazja kornika to tylko pretekst do raptownego zwiększenia limitów wycinki. - Rozumiem leśników, że w pewnym sensie są zakładnikami pewnego systemu. To jest prawo, to są różne uwarunkowania lokalne, to są uwarunkowania rodzinne, to jest po prostu życie, ale to nie jest ich. To nie jest tylko ich - powiedział. Również zdaniem Wajraka Lasy Państwowe zarabiają na wycince.
"Leśnicy na tym nie zarabiają"
- Leśnicy na tym nie zarabiają. Puszcza Białowieska jest dotowana z funduszu leśnego i tutaj nie jest rozważany w ogóle czynnik ekonomiczny - odpowiedział na te zarzuty Skorko. Na problem ekonomiczny zwracał jednak uwagę Jarosław Zieliński, ówczesny poseł, a dziś wiceminister spraw wewnętrznych, w interpelacji do premier Kopacz we wrześniu ubiegłego roku. "Problem ten ma także swój aktualny wymiar ekonomiczny. Przynosi roczne straty z powodu zaniechań w pozyskiwaniu i sprzedaży drewna, które znajduje się we wstępnej fazie inwazji kornika w wysokości 500-700 mln złotych rocznie" - stwierdził w interpelacji. Przeciwnicy planów Lasów Państwowych ostrzegają też, że może to doprowadzić do wznowienia postępowania Komisji Europejskiej przeciwko Polsce o naruszenie dyrektyw chroniących przyrodę, a także spowodować odebranie Puszczy tytułu Światowego Dziedzictwa UNESCO. Decyzję o limicie minister podejmie być może w styczniu.
Autor: mart//kk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu