Prezes PiS-u powołał komisję w celu wyjaśnienia zarzutów formułowanych wobec Bartłomieja Misiewicza oraz okoliczności jego zatrudnienia. Pierwsze posiedzenie odbędzie się w czwartek - poinformował członek komisji Marek Suski. Wcześniej Jarosław Kaczyński podpisał decyzję zawieszającą Bartłomieja Misiewicza w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości. Później odbyło się spotkanie ministra obrony Antoniego Macierewicza z prezesem PiS na Nowogrodzkiej.
Prawo i Sprawiedliwość powołało komisję "w celu wyjaśnienia zarzutów formułowanych wobec Bartłomieja Misiewicza, a także okoliczności powoływania go na określone funkcje". W skład tej komisji weszło trzech przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości: Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński i Marek Suski.
Jak poinformował Marek Suski, w czwartek o godzinie 11 odbędzie się pierwsze posiedzenie komisji ds. zbadania zarzutów stawianych Bartłomiejowi Misiewiczowi.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, po odprawie kadry kierowniczej MON i sił zbrojnych w Warszawie z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, udał się do siedziby PiS na Nowogrodzkiej na spotkanie z prezesem tej partii Jarosławem Kaczyńskim.
Szef MON nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy zgadza się z decyzją prezesa PiS o zawieszeniu Misiewicza w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości. Nie odpowiedział również na pytanie, jaka ma być przyszłość byłego rzecznika MON w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
Spotkanie trwało około 30 minut. Jednak nie można było zadać pytań o jego przebieg.
Po godzinie 17 rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że Jarosław Kaczyński rozmawiał z szefem MON o informacjach przekazanych przez media dot. Bartłomieja Misiewicza. - Odbyła się rozmowa, która dotyczyła Bartłomieja Misiewicza i informacji, o których dzisiaj pisały media. Jarosław Kaczyński wyraził swoje zdanie w tej sprawie - powiedziała Mazurek.
"Podpisał decyzję zawieszającą"
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że prezes PiS Jarosław Kaczyński podpisał decyzję zawieszającą Bartłomieja Misiewicza w prawach członka Prawa i Sprawiedliwości.
Potwierdziła również, że powołana została komisja do spraw zbadania zarzutów stawianych Misiewiczowi. - Celem jest zbadanie zarzutów stawianych wobec Bartłomieja Misiewicza oraz okoliczności jego zatrudnienia - powiedziała Mazurek.
- Mam nadzieję, że wkrótce ta komisja przystąpi do weryfikowania tych informacji, które od dłuższego czasu pojawiają się w przestrzeni publicznej w ustach wielu dziennikarzy i w opinii medialnej - dodała Mazurek.
Wcześniej na briefingu Kaczyński zaznaczył, że ma prawo powołać taką komisję, bo "w okresie między posiedzeniami komitetu politycznego prezes partii w Prawie i Sprawiedliwości wypełnia funkcję komitetu". - Komisja, mam nadzieję, będzie działała szybko, chociaż oczywiście troszkę czasu to zajmie i wtedy wyjaśnimy wszystkie szczegóły tych wszystkich wydarzeń, które tak bulwersowały opinię publiczną w ciągu ostatnich miesięcy - dodał.
Mazurek: był czas na to, by tę decyzję podejmował kto inny
Sprawę wcześniej również skomentowała rzeczniczka PiS Beata Mazurek, która stwierdziła, że trzeba poczekać na wyniki prac komisji.
- Pamiętajmy o tym, że nasz statut mówi, że jeżeli ktoś działa na szkodę partii, na szkodę wizerunku partii, to może być zawieszony w prawach członka. Taką decyzję jednoosobowo, do czego miał prawo, podjął prezes Jarosław Kaczyński. To jest rzecz w naszym środowisku oczywista i normalna, że wyciągamy wnioski, zawieszamy bądź usuwamy naszych członków z powodu tak naprawdę zatrudnienia Bartłomieja Misiewicza, które jest niewspółmierne w stosunku do licznych afer, które były udziałem rządów Platformy Obywatelskiej i PSL. W tamtym okresie takich decyzji lider partii, chociażby Platformy Obywatelskiej, nie podejmował - powiedziała Mazurek. - Sprawa zatrudnienia Bartłomieja Misiewicza jest sprawą wtórną w stosunku do zmian, które robimy w Polsce. Ważne jest to, jakie zmiany przeprowadzamy dla Polski - oceniła posłanka. Stwierdziła też, że "był czas na to, by tę decyzję podejmował kto inny, teraz została podjęta decyzja partyjna". Dodała, że chciałaby, aby temat został wyjaśniony i zamknięty.
Polska Grupa Zbrojeniowa zaprzecza
Bartłomiej Misiewicz, były szef gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza, został w Polskiej Grupie Zbrojeniowej (PGZ) pełnomocnikiem zarządu ds. komunikacji. Informację tę potwierdził w poniedziałek wieczorem rzecznik spółki Łukasz Prus. Nie potrafił jednak powiedzieć, kiedy Misiewicz został zatrudniony. Według "Rzeczpospolitej" zarząd spółki podjął decyzję w poniedziałek.
Grupa poinformowała, że "nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie pana Bartłomieja Misiewicza w PGZ S.A. wynosi 50 tys. zł". "Należy jednocześnie podkreślić, że wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu PGZ S.A. nie sięga tej kwoty" - czytamy.
Nie podano jednak, ile będzie zarabiał Bartłomiej Misiewicz.
Spółka dodała, że jeszcze dzisiaj wystosuje oświadczenie, dotyczące zatrudnienia Bartłomieja Misiewicza. Nie jest jednak jasne, czy znajdzie się w nim informacja o wysokości zarobków.
Do sprawy odniósł się też sam Bartłomiej Misiewicz na Twitterze.
"Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu" - napisał.
Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu.
— Bartłomiej Misiewicz (@MisiewiczB) April 12, 2017
Autor: mart/gry,sk/jb / Źródło: TVN 24, PAP