Polska ambasador w Tokio - Jadwiga Maria Rodowicz-Czechowska ok. godz. 3.30 polskiego czasu (11.30 czasu japońskiego) podpisała w imieniu polskiego rządu umowę ACTA. Podpis pod umową złożyli też przedstawiciele Unii Europejskiej. Jeszcze w środę wieczorem w miastach w całej Polsce odbyły się protesty przeciw zapisom umowy. Najgoręcej było w Kielcach, gdzie zatrzymano 24 osoby. Na czwartek zapowiedziano kolejne demonstracje.
O tym, że polska ambasador w Tokio ma upoważnienie do podpisania ACTA premier Donald Tusk poinformował we wtorek.
- To był klasyczny dokument udzielający pełnomocnictwa. W upoważnieniu nie było wyjaśnień, dlaczego strona polska podpisała ACTA - przekazała dziś w TVN24 ambasador Rodowicz-Czechowska.
Wcześniej, radca ambasady RP w Tokio Jarosław Tyszkiewicz mówił: - Poza stroną polską umowę podpisał również ambasador delegacji Unii Europejskiej - ambasador Danii, obecnego kraju przewodzącego prezydencji. Następnie w kolejności alfabetycznej podpisy złożyli przedstawiciele innych krajów.
Podpisanie umowy odbyło się w Tokio, ponieważ to Japonia jest krajem-depozytariuszem umowy ACTA. Razem z Polską podpisy złożyły też Belgia, Bułgaria, Czechy, Finlandia, Francja, Grecja, Węgry, Irlandia, Włochy, Łotwa, Litwa, Luksemburg, Portugalia, Rumunia, Słowenia, Hiszpania, Szwecja i Wielka Brytania. Podpisu nie złożyły za to Cypr, Estonia, Niemcy, Słowacja i Holandia, ponieważ te kraje czekają na zakończenie procedury konstytucyjnej upoważnienia ambasadora.
"Umowa nie jest groźna"
Tusk zapewniał, że intencją rządu nie jest ograniczanie wolności w internecie. Jednocześnie zapowiedział, że rząd - jeszcze przed ratyfikacją ACTA przez parlament - przygotuje pakiet ustaw, które mają dać poczucie bezpieczeństwa użytkownikom internetu.
Z kolei minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podkreślił, że decydując się na podpis pod dokumentem Polska podjęła optymalną decyzję. - Umowa nie jest tak groźna, jak nastraszono nią młodych ludzi - powiedział w środę "Kropce nad i" w TVN24.
Przeciwnicy wyszli na ulice
Z powodu umowy ACTA od blisko tygodnia trwają protesty zarówno w sieci, jak i na ulicach. Największy - w Krakowie - zgromadził 15 tys. osób, ale obyło się bez incydentów. Do zamieszek doszło za to w Kielcach, gdzie chuligani obrzucili butelkami i kamieniami policję. Zatrzymano 24 osoby.
Czwartek nie będzie wyjątkiem - demonstracje odbędą się w Poznaniu, Lublinie, Przemyślu oraz Opolu. Jutro na ulice mają wyjść internauci z Warszawy.
Zdaniem protestujących dokument może prowadzić to do blokowania treści i cenzury w imię walki z piractwem. Uważają, że ACTA będzie chronić prawa autorskie bez kontroli sądu i gwarancji uczciwego procesu. Umowa miałaby też zezwalać na monitorowanie i rejestrowanie działań podejmowanych w sieci przez użytkowników. Zdaniem protestujących dokument narusza w ten sposób prawo do prywatności.
Wyciek Wikileaks
Do porozumienia, zainicjowanego 6 lat temu przez Stany Zjednoczone i Japonię, przystąpiło osiem państw. Wkrótce ma dołączyć do niego Unia Europejska. Projekt opracowywany był za zamkniętymi drzwiami. Szczegóły umowy opinia publiczna poznała po publikacjach portalu Wikileaks.
Zdaniem przeciwników dokumentu ACTA ma chronić prawa autorskie bez kontroli sądu i gwarancji uczciwego procesu.
ACTA miałaby też zezwalać na monitorowanie i rejestrowanie działań podejmowanych w sieci przez użytkowników. Zdaniem protestujących dokument narusza w ten sposób prawo do prywatności.
BITWA O ACTA W SIECI - CZYTAJ RAPORT STARCIE INTERNAUTÓW Z ADMINISTRACJĄ – MINUTA PO MINUCIE ZOBACZ PROJEKT TRAKTATU ACTA
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24