Opóźni się decyzja o umorzeniu wątku Edwarda M. w sprawie zabójstwa byłego szefa polskiej policji. Dopiero po 15 latach łódzka prokuratura dostała od policji dowody dotyczące polonijnego biznesmena. To informacje o tym, gdzie logowała się komórka M. w trakcie jego pobytu w 1998 roku w Polsce.
Tvn24.pl informował, że łódzka prokuratura umorzy wątek Edwarda M. z braku wiarygodnych dowodów potwierdzających, by miał nakłaniać do zabójstwa Papały. Tę sytuację opóźnią przekazane w czerwcu i sierpniu dane telekomunikacyjne polonijnego przedsiębiorcy.
- Decyzja co do podejrzanego Edwarda M. powinna zapaść w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Musimy poczekać na zakończenie analizy uzyskanych materiałów operacyjnych, w tym billingów i danych z logowania się jego telefonu komórkowego – mówi portalowi tvn24.pl prokurator Jarosław Szubert z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, który od 2009 roku jest jednym z dwóch oskarżycieli prowadzących sprawę zabójstwa Papały (do 2009 roku postępowanie prowadziła prokuratura w Warszawie).
Tajemnice specgrupy "Generał"
Portal tvn24.pl ujawnił we wtorek nieznane i skandaliczne nieprawidłowości w śledztwie w sprawie zabójstwa gen. Papały. Mowa o sfilmowanym zaginionym przedmiocie z dachu samochodu generała, który mógł być łuską naboju, od którego zginął generał. Teraz wychodzą na jaw kolejne nieprawidłowości. Okazuje się bowiem, że do akt prokuratorskiego postępowania, w ciągu 15 lat od mordu, nie przekazano danych telekomunikacyjnych ściganego biznesmena z Chicago.
Dane zebrała policyjna grupa operacyjno-procesowa "Generał" z Komendy Głównej Policji. Są to billingi i informacje o logowaniu się jego telefonu do tzw. stacji bazowych (BTS) z 1998 roku. Te - mogące być kluczowymi - informacje, przez 15 lat spoczywały w głębi policyjnych szaf. - Dopiero w połowie 2010 roku uzyskaliśmy zgodę Komendy Głównej Policji na przejrzenie policyjnych materiałów z rozpracowania operacyjnego, których spora ilość dotyczy Edwarda M. - mówi portalowi tvn24.pl prokurator Szubert.
Te dowody mogły jednoznacznie wyjaśnić czy i jaką rolę M. odegrał w sprawie Papały.
Trzy lata starań
Trzy lata temu zaczęło wychodzić na jaw, że policja ma dane telekomunikacyjne m.in. Edwarda M., których nie było wśród dowodów. - Od tego czasu staraliśmy się o przekazanie przez KGP za zgodą MSWiA tych materiałów do akt śledztwa. Dostaliśmy je ostatecznie w czerwcu i sierpniu tego roku - relacjonuje prokurator prowadzący sprawę.
Nie pasowały do tezy?
Prokurator ujawnia portalowi tvn24.pl, że informacje o połączeniach M. zawarte są "w sumie w 168 teczkach jawnych i niejawnych". - Te dane są teraz analizowane - tłumaczy Szubert.
Dlaczego policja nie przekazała danych operacyjnych o logowaniu jako dowodów na potrzeby śledztwa już kilkanaście lat temu, gdy tylko je zdobyła? - Najprawdopodobniej dlatego, że nie pasowały do tezy, że Papała zginął na skutek skomplikowanego spisku, w którym wziął udział Edward M., a także Andrzej Z. "Słowik" - mówi jedna z osób znających kulisy sprawy. Komenda Główna Policji nie chciała odpowiedzieć na nasze pytania zasłaniając się tajemnicą i odsyłając do łódzkiej prokuratury. - Czynności operacyjne prowadzone przez policję objęte są tajemnicą - oznajmił podinspektor Piotr Bieniak z Zespołu Prasowego KGP. O sprawie rozmawiać nie chciał również prokurator Jerzy Mierzewski, prowadzący sprawę do 2009 roku.
Wersja "Iwana"
Edward M., polonijny biznesmen z Chicago, bliski znajomy Papały, znajomy oficerów służb specjalnych, polityków i biznesmenów od 2005 roku jest ścigany przez Polskę pod zarzutem podżegania do zabójstwa Papały. Miało do tego dojść w trakcie spotkań 15 lat temu. Jedna z takich rozmów miała odbyć się w kwietniu 1998 r. w restauracji gdańskiego hotelu "Marina". Zeznawał o tym Artur Zirajewski, "Iwan" - nieżyjący już gangster, członek "klubu płatnych zabójców" z Trójmiasta. Według jego zeznań, oprócz M. obecni byli Nikodem Skotarczak (pseudonim "Nikoś") - nieżyjący już herszt gangów z Wybrzeża i Andrzej Z. (ps. "Słowik") - jeden z hersztów gangu z Pruszkowa. To według "Iwana" Edward M. miał powiedzieć, że interesowałoby go zabicie Papały, bowiem "poważnie utrudnia dalsze prowadzenie interesów". Zirajewski zeznał także, że M. w trakcie spotkania wyciągnął telefon komórkowy i zadzwonił (nie ustalono do kogo konkretnie - przyp.red.) pytając: "Gdzie nasz człowiek?". Po rozmowie biznesmen - według relacji płatnego zabójcy - miał stwierdzić, że Papała jest w warszawskim w klubie "Lotos" bądź też "Latis".
Wersja Zirajewskiego okazała się ostatecznie niewiarygodna (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT).
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl