- Nie po to zaangażowaliśmy się w odbudowę Śląska, by teraz, gdy wreszcie odnosi sukcesy, pozwolić mu upaść - mówią wrocławscy urzędnicy. Miasto w drodze licytacji majątku spółki ŒŚląsk Wrocław chce mieć większoœść udziałów w tym piłkarskim klubie.
Śląsk Wrocław w większości należy do Zygmunta Solorza i jego spółki, Bittel Holdings. Miasto ma mniejszościowe udziały, które wynoszą 49 proc.
- Jedynym akcjonariuszem, który finansuje Śląsk Wrocław jest teraz miasto. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat włożyliśmy w klub 28 mln zł, w tej kwocie jest pożyczka udzielona przez miasto w wysokości 12 mln zł - mówił podczas środowej konferencji prasowej Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia.
- Wielokrotnie podejmowaliśmy próby ratowania klubu. Po pierwsze chcieliśmy podnieść kapitał spółki, po drugie odkupić udziały od drugiego, obecnie pasywnego właściciela (spółka Bithell Holdings należąca do Solorza-PAP). Ani jedna, ani druga oferta nie została przyjęta przez większościowego właściciela - dodał.
Licytacja i przejęcie
Miasto dysponuje wyrokiem sądu, który nakazuje Śląskowi zwrócić pożyczkę w wysokoci 12 mln zł. Aby odzyskać te pieniądze i jednocześnie stać się większościowym właścicielem, miasto zdecydowało się złożyć do sądu wniosek o wyznaczanie zarządcy przymusowego w klubie.
- Jest to ryzykowne, ale nie po to zaangażowaliśmy się w odbudowę Śląska w 2007 roku, by teraz, gdy wreszcie odnosi sukcesy, pozwolić mu upaść. Celem jest to, aby był jeden właściciel i aby było nim miasto - zadeklarował prezydent.
Zajmujący się sprawą z ramienia magistratu mecenas Jacek Masiota dodał, że zadaniem zarządcy będzie wycena majątku spółki Śląsk i jego sprzedaż w drodze licytacji.
Do licytacji miałaby w imieniu miasta wystąpić nowopowołana spółka - Wojskowy Klub Sportowy Śląsk S.A. Nowy podmiot dopełnił już wszelkich formalności związanych z członkostwem w PZPN (...) Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stał się on pełnoprawnym uczestnikiem rozgrywek ekstraklasy - poinformował prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski.
"Odkręci się kurek finansowy"
Do licytacji mogą stanąć również inne podmioty, ale Dutkiewicz podkreślił, że przejęcie klubu przez nieodpowiedzialnego inwestora jest mało realne.
- Każdy kto będzie chciał kupić Śląsk musi mieć świadomość, że trzeba mieć 10 mln zł w skali roku, aby utrzymać klub przy życiu. Po drugie trzeba przelicytować 12,5 mln. Po trzecie, żeby czerpać z klubu profity musi on grać w ekstraklasie, a do tego trzeba mieć podmiot, który spełnia określone warunki - powiedział prezydent. Dutkiewicz poinformował, że po tym jak miasto stanie się większościowym udziałowcem klubu, firmy z Wrocławia i Dolnego Śląska mogłyby stać się mniejszościowymi udziałowcami.
- Mamy deklaracje, że w momencie, w którym miasto stanie się dominującym właścicielem, wielu biznesmenów z Wrocławia i z Dolnego Śląska jest gotowych wejść na mniejsze udziały i stać się sponsorami Śląska. W tym momencie odkręci się kurek finansowy dla Śląska - przekonywał Dutkiewicz obiecując m.in. spłatę zaległości wobec piłkarzy.
- W dłuższej perspektywie chcielibśymy poszukać stabilnego inwestora, który stałby się dominującym właścicielem, ale przy zachowaniu przez miasto tzw. złotej akcji, żeby na przykład inwestor nie mógł wycofać Śląska z rozgrywek ekstraklasy - wspomniał prezydent.
"Bardzo chętnie kupimy Śląsk"
- W każdej chwili jesteśmy gotowi podnieść kapitał, ale jesteśmy blokowani przez większościowego udziałowca. Musimy przerwać ten zaczarowany krąg, w którym zachowuje się on zupełnie bezczynnie i siedzi z założonymi rękami - denerwował się prezydent i zadeklarował: - Bardzo chętnie kupimy Śląsk za należne nam pieniądze i będziemy go utrzymywać.
Urzędnicy liczą, że procedura przejęcia klubu zakończy się do końca tej rundy piłkarskiej, a najpóźniej stanie się to z początkiem wiosny.
Autor: bieru, ansa/par / Źródło: TVN24 Wrocław / PAP
Źródło zdjęcia głównego: slaskwroclaw.pl | Krystyna Pączkowska