- On tego nie popełnił - przekonywał przed rozprawą Dominik M., partner Adama Z. oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Podczas jego zeznań sąd wyłączył jawność. Gdy do sali ponownie wpuszczono dziennikarzy, sędzia ogłosiła, że może dojść do zmiany kwalifikacji czynu oskarżonego: z zabójstwa na nieudzielenie pomocy. W takim wypadku Adamowi Z. groziłyby maksymalnie trzy lata więzienia.
Takiego zakończenia trzeciej rozprawy w sprawie zabójstwa Ewy Tylman nikt się nie spodziewał. Za zamkniętymi drzwiami sąd przesłuchał partnera Adama Z. Co powiedział Dominik M.? Wiedzą to tylko skład sędziowski, prokuratorzy, obrona, oskarżony i publiczność.Na sam koniec rozprawy sędzia poinformowała o tym, że sąd będzie rozważał zmianę kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy. To oznaczałoby, że Adamowi Z. groziłyby najwyżej 3 lata więzienia.Możliwe dwa scenariusze- To lojalność sądu wobec stron - komentuje mec. Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman. Jego zdaniem ma przygotować strony na dwa różne scenariusze - utrzymania zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym albo zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy.Obrońca Adama Z. Ireneusz Adamczak przyznał, że już wcześniej przewidywał takie rozwiązanie. - Nie przypuszczałem, że stanie się to tak szybko, już po trzeciej rozprawie - powiedział.Jak dodaje, liczy teraz, że jego klient zostanie zwolniony z aresztu. Ten kończy się 23 lutego. Posiedzenie aresztowe zaplanowano w poniedziałek.W piątek przed Sądem Okręgowym w Poznaniu zeznawać miały cztery osoby: Bartosz J., Sławomir S., chłopak Ewy Tylman - Adam O. i partner Adama Z. - Dominik M. Pierwsi dwaj to współpracownicy Krzysztofa Rutkowskiego. Udało się przesłuchać jednego, drugi przebywa w szpitalu.
Pokazywał inną drogę
Zadaniem Bartosza J. było spotkanie się z Adamem Z. i doprowadzenie do spotkania z Krzysztofem Rutkowskim. Udało mu się to zrealizować. - Przeszliśmy krótką trasę z Adamem, którą przeszedł z Ewą Tylman. Potem się rozstaliśmy - zeznawał J. Jak mówił, Adam Z. podczas spotkania był bardzo spokojny i odpowiadał na pytania.
Oskarżony o zabójstwo Ewy Tylman miał pokazywać pracownikom biura inne miejsce, gdzie miał się rozstać z kobietą. To okolice budynku AWF, gdzie nad ranem odnaleziono dowód osobisty 26-latki.
- To ważny dowód w zakresie tego, jak budował swoją linię obrony już w tamtym czasie Adam Z. - uważa Mariusz Paplaczyk, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman.
Chłopak Tylman nie znał Adama Z.
Następnie zeznania złożył Adam O., chłopak Ewy Tylman. Parą byli przez 4 lata. Adam O. to funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na wniosek jego, a także jego przełożonych, mężczyzna zeznawał w kominiarce. Część jego zeznań została utajniona ze względu na ważny interes państwa.
Adam O. przed zaginięciem dziewczyny nie znał Adama Z.
- Prawdopodobnie kiedyś Ewa pokazała mi go, kiedy byliśmy u niej w pracy. Ewa wspominała czasem o nim. Powiedziała, że ma kolegę w pracy, który jest gejem - wyjaśniał.
Feralnego wieczora, Adam O. zawiózł Ewę Tylman na imprezę firmową. Później kilkakrotnie kontaktował się z dziewczyną. - Około godziny 0.30, Ewa powiedziała, że wróci taksówką, żebym po nią nie przyjeżdżał. Wtedy słyszałem, że była pod wpływem alkoholu. Zazwyczaj miała wtedy specyficzny ton. Później zadzwoniłem o godz. 1:47, ale wtedy jej telefon nie był aktywny. Następnie myśląc, że Ewa wróci, poszedłem spać - tłumaczył.
Gdy obudził się około godz. 6 nad ranem, Ewy nie było w mieszkaniu. - Widziałem, że mam nieodebrane połączenia z obcego numeru, jak się później okazało był to telefon Adama Z. - zeznawał.
Jak tłumaczył, uznał, że Ewa chciała się z nim połączyć w nocy, by poinformować, że zostaje u kogoś na noc. W ciągu dnia bezskutecznie próbował dodzwonić się do dziewczyny.
Około godz. 15 zadzwonił na numer, z którego miał nieodebrane połączenie. Z rozmowy wynikało, że to telefon Adama Z. - Poinformowałem go, że Ewa nie wróciła z imprezy do domu, a on powiedział, że Ewa wsiadła w autobus. Potem otrzymałem telefon z Ewy pracy, że się nie zjawiła. Wtedy zgłosiłem zaginięcie - mówił Adam O.
Później, razem z bratem zaginionej i policjantami, spotkał się z Adamem Z. na moście św. Rocha.
Z. mówił mu, że rozstali się z Ewą przy placu Bernardyńskim, a on upadł przy Kupcu Poznańskim, uderzył się w głowę i nic nie pamięta - zeznawał. Z. miał być spokojny i opanowany.
Emocje ojca, obawy partnera oskarżonego
Po odczytaniu zeznań Adama O., wstał Andrzej Tylman i emocjonalnie "zapytał jako ojciec", dlaczego tamtej nocy nie pojechał po jego córkę, tylko grał na komputerze. - Nie byłoby tej sprawy dzisiaj - powiedział.
Chłopak Ewy odpowiedział, że skoro powiedziała mu, że przyjedzie taksówką, to uznał, że tak się stanie.
Po nim na salę wszedł Dominik M. Zeznania partnera Adama Z., ostatniego ze świadków przesłuchanych w piątek, zostały utajnione. Sąd przychylił się do wniosku Dominika M. o wyłączenie jawności rozprawy ze względu na jego homoseksualizm, obawę przed homofobią i wyciek jego danych do mediów na pierwszej rozprawie.
Przed wejściem na salę reporterowi Faktów TVN Jarosławowi Kostkowskiemu powiedział: - On tego nie popełnił (Adam Z.- red.). Za chwilę wszystko zostanie powiedziane na sali rozpraw. To powinno wszystko wyjaśnić.
Kolejna rozprawa w marcu
Czwartą rozprawę przewidziano na 21 marca 2017 r. Przesłuchiwane mają być trzy siostry Adama Z., jego szwagier oraz Dawid Tylman, brat Ewy.
W sumie w 2017 r. zaplanowano 11 rozpraw. Przesłuchanych przez sąd zostanie około 60 osób spośród około 200, którzy zostali w tej sprawie przesłuchani przed śledczych. To przede wszystkim świadkowie, którzy mają bezpośrednią wiedzę o zdarzeniu, czyli znajomi Ewy Tylman z firmowej imprezy, która poprzedzała moment zaginięcia kobiety, wspomniani policjanci, ale także rodziny - zarówno Adama Z., jak i Ewy Tylman. Przesłuchani zostaną zapewne również niektórzy biegli.
Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, wyrok zapadnie pod koniec 2017 r.
W sprawie orzeka pięcioosobowy skład sędziowski. Rozprawy prowadzą dwie zawodowe sędzie poznańskiego sądu okręgowego Magdalena Grzybek i Karolina Siwierska. Obie mają bardzo bogate doświadczenie i mierzyły się już z trudnymi sprawami. Skład uzupełniają trzej ławnicy.
Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. liczy w sumie ponad 200 stron.
Był poczytalny?
Według prokuratury Adam Z. zabił swoją koleżankę w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. Mężczyzna od 4 grudnia 2015 r. przebywa w areszcie.
Ciało drobnej brunetki znaleziono pod koniec lipca 2016 r., ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.
Śledztwo w sprawie zabójstwa zostało zakończone 10 listopada i do poznańskiego sądu trafił akt oskarżenia. Prokurator oskarżył Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem, nieprzytomną, do wody.
Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny, usłyszał zarzut zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym.
Zmieniał wersje
Oskarżony był w sprawie wielokrotnie przesłuchiwany, kilkakrotnie zmieniał wersję przedstawianych wydarzeń. W części wyjaśnień zasłaniał się niepamięcią. Według prokuratury pomiędzy oskarżonym a Tylman doszło do kłótni.
- Treści tej sprzeczki nie znamy, jednak zapis monitoringu wskazuje jednoznacznie, że pomiędzy pokrzywdzoną a oskarżonym doszło do szarpaniny - tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus. Jak dodała, proces będzie w pewnej mierze poszlakowy, jednak zdaniem śledczych dowody zebrane w sprawie "układają się w logiczną całość".
Tak wyglądały poszukiwania Ewy Tylman:
Autor: Filip Czekała, Igor Białousz / Źródło: TVN 24 Poznań