Fragment archiwalnej rozmowy aktorki w "Dzień Dobry TVN". Przybylska ostatniego wywiadu prasowego udzieliła magazynowi "Viva!"x-news.pl
- Uważam, że wiele w życiu osiągnęłam. I mam tu na myśli moją rodzinę, moją najpiękniejszą rolę, jaką do tej pory zagrałam - mówiła Anna Przybylska w ostatnim wywiadzie prasowym udzielonym w lutym magazynowi "Viva!". Choć nie chciała opowiadać o chorobie, przyznała, że ubiegły rok był dla niej bardzo trudny.
Anna Przybylska często podkreślała, że to rodzina jest dla niej najważniejsza. - Nie czytam scenariuszy. Ja zawsze pytam, kiedy jest czas realizacyjny, nie mogę sobie pozwolić na serial nasto-odcinkowy w ciągu roku szkolnego. Dlatego, że roli aktorki nie pogodziłabym z rolą matki - mówiła, dodając, że "nie ma takiej babci i opiekunki, która zastąpiłaby matkę".
Aktorka podkreślała, że nie lubi robić kilku rzeczy jednocześnie. - Nie jest tak, że rano jestem na planie serialu, potem idę na plan fabuły, a potem jestem na próbie. Albo robię jedno, albo nie robię w ogóle. To jest po prostu nie do pogodzenia, mieszkając w Trójmieście i pracując w Warszawie, mając troje dzieci, nie da się - mówiła w "Dzień Dobry TVN".
Życiowym partnerem Przybylskiej był piłkarz Jarosław Bieniuk. W TVN aktorka zdradziła, że nie chodziła na mecze, by mu kibicować z trybun. - W listopadzie posiedzieć na trybunie z dwójką czy z trójką dzieci, słabo - mówiła. - Ja sobie cenię taką rozrywkę przed telewizorem - dodawała.
"Najpiękniejsza"
W lutym tego roku aktorka otrzymała tytuł "Najpiękniejszej" w corocznym plebiscycie "Vivy!". Gwiazda udzieliła wówczas magazynowi ostatniego wywiadu. Od razu zastrzegła jednak, że nie chce opowiadać o chorobie. Wyznała tylko, że rok 2013 r. był dla niej bardzo trudny. - Czas liczył się podwójnie - mówiła.
- Ja bym bardzo chciała mieć ten rozum, co teraz, kiedy byłam jeszcze bardzo młoda. Wtedy nie umiałam się z czymś tam pogodzić, teraz już potrafię i nie walczę dla samej walki. Tylko o coś - stwierdziła.
wideo 2/21
Przybylska nie traciła nadziei na wyzdrowienie:
"Zgoda z samą sobą"
Aktorka w szczerej rozmowie opowiadała m.in., czym dla niej jest piękno. - Jak byłam małą dziewczynką, piękne wydawało mi się to, co było na zewnątrz. (…) Ale teraz, kiedy jestem już dorosła, pięknem dla mnie jest zgoda z samą sobą, harmonia wewnętrzna. To jest takie piękno, którego nie da się zmierzyć ani wyważyć, ani wystylizować. To piękno, na które trzeba pracować latami i czasami przychodzi ono bardzo późno, czasami tuż przed śmiercią. Ale w końcu przyjdzie. To poczucie piękna narodzi się w nas, gdy uznamy, że jesteśmy spełnieni, tolerancyjni, gdy zrozumiemy, że nażyliśmy się i nasze życie nie poszło na marne - mówiła.
Najsłynniejsze role Anny Przybylskiej:
Przybylska opowiadała, że zmieniła się także dla niej definicja dobra. - Dobro to umieć naprawiać błędy, jakie popełniliśmy. I to nie tylko te rzeczywiste, ale też te w myślach. Zaczęłam więc pracować nad sobą, żeby nie ściągać tyle złej energii, która niszczy, kiedy masz w sobie złość. Teraz zaczynam to kontrolować. (...) Dawniej, kiedy facet zajechał mi drogę, wyzywałam go w myślach od najgorszych. A przecież można tego człowieka jakoś wytłumaczyć, zrozumieć – był zamyślony albo ma jakiś problem domowy, albo po prostu nie jest dobrym kierowcą - zdradzała.
"Chciałabym żeby już była wiosna"
Gwiazda tłumaczyła, że po doświadczeniach związanych z chorobą myśli "krótkoterminowo". - Nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość - mówiła.
- Chciałabym strasznie, żeby już była wiosna, nie mogę się jej doczekać. Wtedy będę mogła wsiąść na rower. Tęsknię za plażą, za latem. No i mam jeszcze parę marzeń zawodowych. Ale najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję, i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory. Jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda - powiedziała.
"Znowu kumpluję się z Panem Bogiem"
W wywiadzie dla "Vivy!" aktorka zdradziła, że po raz pierwszy od 13 lat poszła do spowiedzi. - Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogiem, chodzimy co niedziela na kawę. Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale uwierz mi, że po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś - wyznała.