- Czuje się, że europejskie kino to jest kompletnie bajka obok, ich to kompletnie nie interesowało. Jak Zwiagincew wygłaszał swoje przemówienie, to w ogóle nikt go nie słuchał - powiedział po ceremonii wręczania Złotych Globów w Los Angeles Paweł Pawlikowski, reżyser filmu "Ida". Jego zdaniem, Ameryka zapatrzona jest w swoje filmy i gwiazdy.
72. gala Złotych Globów odbyła się w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego w Los Angeles. Triumfująca na wielu festiwalach zagranicznych "Ida" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego była przez wielu typowana jako faworyt do Złotego Globu.
Jednak statuetkę w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny zdobył rosyjski obraz "Lewiatan" w reżyserii Andrieja Zwiagincewa, największy konkurent "Idy".
"Ciekawe przeżycie antropologiczne"
Pawlikowski w rozmowie z dziennikarzami mówił, że pogratulował reżyserowi zwycięskiego filmu. - Ja go (Zwiagincewa - red.) znam, bardzo lubię jego filmy - przyznał.
Pytany o wrażenia po gali, nie ukrywał, że była "długa i nudna". - Strasznie dużo przerw, jakiś taki totalny show-biznes. Wszyscy się rozpłakiwali jak na zawołanie. Inny świat, co tu dużo mówić - opisywał. Dodał, że to go w ogóle nie pociąga.
- Czuje się, że europejskie kino to jest kompletnie bajka obok, ich to kompletnie nie interesowało. Jak Zwiagincew wygłaszał swoje przemówienie, to w ogóle nikt go nie słuchał. Wszyscy zajmowali się swoimi sprawami - opisywał.
- To jest robione dla telewizji. Tu tylko reagują na gwiazdy i na tym to polega, ale w porządku, bardzo ciekawe przeżycie antropologiczne - stwierdził reżyser "Idy".
"To nie było przytulne i sympatyczne"
Pawlikowski dodał, że "nie było czasu z nikim gadać", a atmosfera przypominała stację kolejową. - Cały czas coś ogłaszali, coś się działo, ktoś wybiegał, ktoś wbiegał. To nie było przytulne i sympatyczne - dodał. I zauważył, że to zupełnie nie jest jego świat.
Powiedział, że zaprzyjaźnił się z innymi europejskimi reżyserami, m.in. z Rubenem Östlundem, twórcą "Turysty".
- Stworzyliśmy alternatywną paczkę do tego świata tutaj, trzymamy się razem - zaznaczył.
"Wygrał jeden, wszyscy nie mogli"
Producentka "Idy" Ewa Puszczyńska podkreślała po rozdaniu nagród, że wygrał fantastyczny film. - Byliśmy wśród bardzo dobrych filmów. Wygrał jeden z bardzo dobrych, wszyscy nie mogli. Oczywiście fajnie byłoby dostać ten Złoty Glob, ale ciągle mamy szansę na Oscara - powiedziała.
Jak mówiła, Oscary są nieprzewidywalne. Przypomniała, że sześć tysięcy członków Akademii będzie wybierało najlepszy film. - Nie wiadomo jak się sprawy potoczą. Oczywiście mamy taką nadzieję, bardzo byśmy chcieli (zdobyć statuetkę - red.), ale naprawdę powinniśmy po prostu poczekać na wynik - dodała Puszczyńska.
- Jeśli nie dostaniemy Oscara, to nie powinniśmy tego traktować w kategoriach przegranej, bo to naprawdę nie będzie przegrana - zapewniła.
Z kolei producent Piotr Dzięcioł zauważył, że "Lewiatan" jest reprezentowany na terenie USA przez potężnego dystrybutora. - Wydaje mi się, że to też miało znacznie - ocenił.
- Ja cały czas powtarzałem, że mamy dużo większe szanse na Oscara niż na Globy - dodał.
Spotkanie z gwiazdami... w toalecie
Producenci pytani o wrażenia po gali Złotych Globów, mówili: - To jest coś tak zupełnie innego niż my mamy w Europie, że było to interesujące, ciekawe. Patrzyłam na to jak na ogromne zjawisko - stwierdziła Puszczyńska.
- Niesamowite wrażenia, pierwszy raz byłem na czymś takim. Zobaczyłem tych wszystkich, których kocham z telewizji, z kina. Największym przeżyciem dla mnie było to, że w pewnym momencie w toalecie obok mnie stał Harrison Ford i Matthew McConaughey - mówił z kolei Dzięcioł.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24