W połowie grudnia do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych trafił zatruty bielik. Zjadł padlinę lisa z trucizną. Jego stan był fatalny, orzeł był częściowy sparaliżowany. Udało się go jednak uratować. Drapieżnik wrócił właśnie na wolność.
Bielik ucierpiał po zjedzeniu padliny zatrutego lisa. Na razie nie wiadomo, czy zwierzę podłożyli kłusownicy, czy zostało otrute przez walczącego ze szkodnikami rolnika.
Musieli reagować od razu
Na chorego ptaka natknął się spacerowicz, który o sytuacji poinformował służby.
- Ponieważ było to w sobotę, nadleśnictwo nie mogło zareagować, dlatego my tam pojechaliśmy – relacjonuje Radosław Fedaczyński z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych. Na miejscu okazało się, że zwierzę jest częściowo sparaliżowane, a jego stan był tak zły, ze lekarze nie mogli czekać z ratunkiem na powrót do lecznicy. – Na miejscu zaczęliśmy akcję reanimacyjną, zrobiliśmy płukanie żołądka, pobudzaliśmy oddychanie – tłumaczy Fedaczyński. Po dotarciu do ośrodka ptakowi podano leki wzmacniające wątrobę i nerki.
Kiedy minął paraliż, pracownicy ośrodka zaczęli rehabilitację na lotni. Jednak, jak podkreśla weterynarz, nie mogła ona trwać zbyt długo.
- Jest ryzyko, że ptak za bardzo się przyzwyczai do lotni albo dozna na niej jakiegoś urazu. Nie powinien też odwyknąć od samodzielnego zdobywania pożywienia. Dlatego staramy się leczone ptaki jak najszybciej wypuszczać. Zawsze robimy to tam, gdzie mają największą szansę, by znaleźć jedzenie i osiedlić się, by przedłużyć gatunek – zdradza Fedaczyński.
Kłusownicy polują na orły
Okazuje się, że – chociaż sytuacja bielików z roku na rok się polepsza i zwiększa się ich liczebność – to kłusownictwo wciąż stanowi poważny problem.
- Są przypadki, że kłusownicy chcą schwytać bielika. To wielkie, piękne ptaki, więc zawsze znajdzie się kupiec na takie wypchane zwierzę. – Fedaczyński nie kryje niechęci do takich praktyk. Dodaje tez, że z kłusownictwem niezwykle trudno jest walczyć, a przestępcy chwytają bieliki, podkładając w lesie zatrute padliny.
- To bardzo trudno udowodnić, a kłusownicy to groźni ludzie – zaznacza. – Nawet, jeśli ktoś się na nich natknie, to trudno dyskutować z oprychami, szczególnie uzbrojonymi.
Dlatego też, jako sposób zareagowania na widok rannego lub zatrutego zwierzęcia, weterynarz doradza kontakt z odpowiednimi służbami: nadleśnictwem, ośrodkiem zajmującym się leczeniem zwierząt bądź policją. – Dobrze też jest zabezpieczyć okolice zwierzęcia i dopilnować, w miarę możliwości, żeby nikt się do niego nie zbliżał – wylicza weterynarz.
Bielików jest coraz więcej
Przed wypuszczeniem na wolność bielikowi wszczepiono pod skórę mikrochip, który umożliwi monitorowanie jego migracji.
Dzięki temu, jeśli kiedyś do nas wróci, będziemy wiedzieć, że już go leczyliśmy – tłumaczy Fedaczyński.
Bieliki są gatunkiem chronionym. – Ich liczba z roku na rok wzrasta, a ilość siedlisk zależy od miejsca. Najwięcej bielików w ostatnich latach zaobserwowano na pomorzu – informuje Fedaczyński.
Autor: wini / Źródło: tvn24