Mieszkańcy Krakowa protestują, a radni rozważają ustępstwa w sprawie planu zagospodarowania okolic Zakrzówka. Już w środę radni mogą odesłać projekt do poprawki. Społecznicy idą za ciosem i proponują, by mieszkańcy sami odkupili teren od dewelopera.
Projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego okolic zalanego kamieniołomu na krakowskim Zakrzówku budzi kontrowersje. Przewiduje bowiem, że w okolicy powstanie nowa zabudowa. Część mieszkańców chce, by pozostało tam jak najwięcej otwartych terenów zielonych.
Radni mieli w środę wysłuchać stanowiska magistratu i uchwalić plan. Głosowanie może się jednak w ogóle nie odbyć.
Platforma poprze zmiany?
Jak dowiedział się we wtorek portal tvn24.pl, jest szansa na zmianę planów miasta. Radny Andrzej Hawranek z PO zapowiedział, że partia, która ma w radzie większość, może odrzucić plan w dotychczasowej wersji. - Budzi wiele emocji i najprawdopodobniej będzie zdjęty z porządku środowej sesji - zapowiedział radny.
Zdjęcie punktu z porządku obrad nie oznacza jeszcze, że plan zostanie zmieniony. Według Hawranka, jest jednak możliwe nawet całkowite jego wycofanie. - Wówczas zostaną wprowadzone poprawki lub stworzony zupełnie nowy projekt. Na pewno potrzebne będą ponowne konsultacje. Mieszkańcy powinni usiąść z nami do stołu. Moglibyśmy jeszcze raz wspólnie wszystko przemyśleć - mówi radny.
Ale zastrzega, że ostateczna decyzja klubu zapadnie w środę.
Chcą odkupić teren
Wątpliwości radnych to skutek coraz głośniejszych protestów mieszkańców Krakowa, którzy na wtorkowy wieczór zapowiadali pikietę w obronie Zakrzówka. Organizujący ją Kolektyw Modraszek prowadzi też w internecie akcję "Kupmy sobie Zakrzówek" - chce, by mieszkańcy kupili po metrze tego terenu i założyli park w formie spółdzielni.
- Byliśmy na radzie miasta, gdy ustalano plan środowych obrad. Chcieliśmy dodatkowej dyskusji, ale wtedy nas zignorowano - bulwersuje się Cecylia Malik z kolektywu.
We wtorek krakowscy aktywiści znieśli pod urząd ręczniki, materace, pontony i w ramach protestu urządzili sobie piknik: - Chcą nam zabrać miejsce do wypoczynku, to przenosimy je pod urząd miasta - wyjaśniają.
Kością niezgody jest teren między ulicami Wyłom i Św. Jacka, położony w sąsiedztwie zalewu na Zakrzówku. To malowniczy teren, choć dziś mocno zaniedbany. Część należy do miasta i zgodnie z projektem planu, ma pozostać zielona. Część jest w rękach osób prywatnych, a ponad 30 hektarów należy do dewelopera, firmy Gerium i – przynajmniej oficjalnie - jest niedostępna.
Sam deweloper zamieszania wokół Zakrzówka komentować na razie nie chce. Zapowiada tylko, że do sprawy odniesie się w oświadczeniu. - Z tego co wiem, wcale nie zamierza sprzedawać swoich działek - zdradza odpowiedzialna za planowanie wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba.
Bez planu jeszcze gorzej?
Zdaniem urzędników, plan miejscowy jest jedynym sposobem, by powstrzymać chaotyczną zabudowę tego terenu. Koterba podkreśla, że wycofanie projektu nie oznacza, że nie powstaną tam domy. Zabudowę dopuszcza bowiem studium uwarunkowań i kierunków rozwoju, a część właścicieli
Sporny teren położony jest między ulicami Wyłom i św. Jacka:
Autor: KMK/kka / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Modraszek Kolektyw