Kamera wychwyciła naszywkę z danymi osobowymi na kamizelce kuloodpornej jednego z rzekomych aktywistów samoobrony krymskiej. Wystarczyło wrzucić te dane do internetu i szybko zidentyfikowano mężczyznę. To żołnierz specnazu GRU z obwodu saratowskiego w centralnej Rosji.
Grupa uzbrojonych i w większości zamaskowanych aktywistów "krymskiej samoobrony" przyszła wyłączyć prąd sztabowi ukraińskiej floty w Sewastopolu. Wszystko nagrywały telewizyjne kamery. Jedna z nich w dużym zbliżeniu pokazała naszywkę na kamizelce kuloodpornej jednego z umundurowanych mężczyzn. A na niej stopień wojskowy, numer oraz imię i nazwisko.
Internauci szybko znaleźli Armana Dosanowa w społecznościowym serwisie VKontakte. No i okazało się, że to nie żaden aktywista "sił samoobrony rosyjskojęzycznych mieszkańców Krymu", a żołnierz służący w specnazie GRU w obwodzie saratowskim w centralnej Rosji.
Z profilu dowiadujemy się, że ur. 3 grudnia 1991 r. mężczyzna w latach 2010-2011 służył w jednostce wojskowej nr 65262 w Sosnowym Borze, zaś teraz jest żołnierzem specnazu GRU (wywiad wojskowy), w jednostce nr 12761.
Ostatni wpis pochodzi z 26 lutego. Dosanow chwali się, że idzie na "urlop...". I zamieszcza zdjęcie w bojowym rynsztunku.
Można się tylko domyślać, że urlop to przykrywka do przerzucenia jednostki na Krym. Warto przypomnieć, że podobny schemat Rosja zastosowała już raz w 1994 r. Wysłano wtedy oddziały rzekomych Czeczenów chcących obalić prezydenta Dżochara Dudajewa. Akcja się nie udała, a wśród jeńców większość okazała się rosyjskimi żołnierzami, którzy dostali urlopy w jednostkach i zostali przydzieleni pod komendę FSB, która organizowała akcję.
Tamci najemnicy dostali za akcję w Groznym wysokie wynagrodzenie. Ciekawe, czy teraz jest podobnie?
Autor: //gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: varfolomeev.livejournal.com/VKontakte