"Mówią, że otarli się o śmierć". Gimnazjaliści w szpitalu po wypadku w jaskini

Nocna wyprawa zakończyła się tragicznie
Nocna wyprawa zakończyła się tragicznie
Źródło: Paweł Skalski | TVN 24 Katowice

Gimnazjaliści, którzy byli świadkami śmiertelnego wypadku w jaskini Studnisko w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, są pod opieką lekarzy. W poniedziałek późnym wieczorem zginęła tam ich 16-letnia koleżanka. Dziewczyna została przygnieciona kilkusetkilogramowym fragmentem skały wapiennej.

- Do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie trafiło 6 osób: dwie dziewczynki i czterech chłopców. Znajdują się na oddziale pediatrii i chirurgii dziecięcej. Ich stan zdrowia jest stabilny. Dzieci były wyziębione, miały powierzchowne obrażenia - mówi Beata Marciniak ze szpitala w Częstochowie.

Ich życiu nic nie zagraża. - Troje z nich już dziś zostanie wypisanych do domu - podaje Marciniak.

Jak mówi, tragiczny wypadek był dla uczestników wycieczki ogromnym szokiem. - Dzieci mówią, że otarły się o śmierć, bardzo to przeżywają - opisuje rzeczniczka szpitala.

Tragedia podczas nocnej wyprawy

Do tragedii doszło w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej niedaleko Olsztyna. W poniedziałek wieczorem grupa siedmiorga gimnazjalistów, wraz z trzema instruktorami, wybrała się na teren rezerwatu Sokole Góry i weszła do jaskini Studnisko.

- Tam doszło do wypadku. Szesnastoletnia dziewczynka została przygnieciona dużym fragmentem skały. Zginęła na miejscu - powiedziała rzeczniczka częstochowskiej policji, podinspektor Joanna Lazar.

We wtorek nad ranem ratownikom udało się wydostać jej ciało na powierzchnię.

Gimnazjalistka wraz z ok. 40-osobową grupą przyjechała na kilka dni w poniedziałek na Jurę z woj. kujawsko-pomorskiego, z miejscowości Świekatowo.

TRWA USTALANIE PRZYCZYN WYPADKU - CZYTAJ WIĘCEJ.

Opieką psychologiczną - jak powiedział kpt. Paweł Liszaj z PSP w Częstochowie - zostali objęci także pozostali uczniowie z tej grupy, którzy przebywali w hotelu.

Jaskinia dla doświadczonych

Jaskinia Studnisko należy do najgłębszych w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, a mierzy ok. 70 metrów. Ratownicy GOPR podkreślają, że przeznaczona jest dla doświadczonych grotołazów. Dochodziło już w niej do groźnych wypadków.

- Jaskinia zaczyna się zjazdem pionowym w dół na linie - ma on ok. 40 m. Na dole można wypiąć sprzęt i dalej już tylko czołgać się na głębokość ok. 75 m. Ta grupa tak zrobiła. Strop tam jest bardzo niski, a po drodze jest kilka niewielkich komnat. Wypadek przytrafił się na głębokości ok. 55 m - mówi szef Grupy Jurajskiej GOPR, Adam van der Coghen.

Szacuje on, że oderwana skała wapienna ważyła od 500 do 600 kg.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: NS/mz / Źródło: TVN 24 Katowice, PAP

Czytaj także: