Gimnazjaliści, którzy byli świadkami śmiertelnego wypadku w jaskini Studnisko w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, są pod opieką lekarzy. W poniedziałek późnym wieczorem zginęła tam ich 16-letnia koleżanka. Dziewczyna została przygnieciona kilkusetkilogramowym fragmentem skały wapiennej.
- Do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie trafiło 6 osób: dwie dziewczynki i czterech chłopców. Znajdują się na oddziale pediatrii i chirurgii dziecięcej. Ich stan zdrowia jest stabilny. Dzieci były wyziębione, miały powierzchowne obrażenia - mówi Beata Marciniak ze szpitala w Częstochowie.
Ich życiu nic nie zagraża. - Troje z nich już dziś zostanie wypisanych do domu - podaje Marciniak.
Jak mówi, tragiczny wypadek był dla uczestników wycieczki ogromnym szokiem. - Dzieci mówią, że otarły się o śmierć, bardzo to przeżywają - opisuje rzeczniczka szpitala.
Tragedia podczas nocnej wyprawy
Do tragedii doszło w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej niedaleko Olsztyna. W poniedziałek wieczorem grupa siedmiorga gimnazjalistów, wraz z trzema instruktorami, wybrała się na teren rezerwatu Sokole Góry i weszła do jaskini Studnisko.
- Tam doszło do wypadku. Szesnastoletnia dziewczynka została przygnieciona dużym fragmentem skały. Zginęła na miejscu - powiedziała rzeczniczka częstochowskiej policji, podinspektor Joanna Lazar.
We wtorek nad ranem ratownikom udało się wydostać jej ciało na powierzchnię.
Gimnazjalistka wraz z ok. 40-osobową grupą przyjechała na kilka dni w poniedziałek na Jurę z woj. kujawsko-pomorskiego, z miejscowości Świekatowo.
Opieką psychologiczną - jak powiedział kpt. Paweł Liszaj z PSP w Częstochowie - zostali objęci także pozostali uczniowie z tej grupy, którzy przebywali w hotelu.
Jaskinia dla doświadczonych
Jaskinia Studnisko należy do najgłębszych w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, a mierzy ok. 70 metrów. Ratownicy GOPR podkreślają, że przeznaczona jest dla doświadczonych grotołazów. Dochodziło już w niej do groźnych wypadków.
- Jaskinia zaczyna się zjazdem pionowym w dół na linie - ma on ok. 40 m. Na dole można wypiąć sprzęt i dalej już tylko czołgać się na głębokość ok. 75 m. Ta grupa tak zrobiła. Strop tam jest bardzo niski, a po drodze jest kilka niewielkich komnat. Wypadek przytrafił się na głębokości ok. 55 m - mówi szef Grupy Jurajskiej GOPR, Adam van der Coghen.
Szacuje on, że oderwana skała wapienna ważyła od 500 do 600 kg.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS/mz / Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski