Zagraniczne dzienniki, komentując w swoich poniedziałkowych wydaniach wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, podkreślają, że Francuzi pokazali czerwoną kartkę dominującym do tej pory na ich scenie politycznej ugrupowaniom politycznym. Brytyjski "The Times" pisze o "upokorzeniu" francuskiej elity, a według dziennika "La Stampa" druga tura będzie "pojedynkiem, który zmieni Francję". W TVN24 BiS trwa wydanie specjalne.
Francuzi zdecydowali w niedzielę, że w kolejnym etapie wyborów prezydenckich zmierzą się Emmanuel Macron i Marine Le Pen. Po raz pierwszy w historii V Republiki w drugiej turze wyborów nie znalazł się żaden kandydat z dwóch dominujących na scenie politycznej partii: centroprawicy i socjalistów.
"Wall Street Journal" ocenia, że wynik to "oszałamiające odrzucenie francuskich mainstreamowych sił politycznych".
"Rozdarta Francja"
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" w artykule pt. "Rozdarta Francja" zwraca uwagę, że ponad 40 procent francuskich wyborców zagłosowało na kandydata skrajnej prawicy (Marine Le Pen) lub skrajnej lewicy (Jean-Luc Melenchon). Dziennik podkreśla również niewielki margines zwycięstwa Macrona i ostrzega przed zbyt szybkim zakładaniem, że to właśnie centrowy polityk zwycięży w drugiej turze.
O rozdartym kraju pisze również szwajcarski "Les Temps", według którego wynik pokazuje, że francuscy wyborcy domagają się "głębokich zmian".
"Nowa rewolucja francuska"
Brytyjski "Daily Mail" w artykule zatytułowanym "nowa rewolucja francuska" podkreśla, że Francuzi odwrócili się plecami do politycznego establishmentu. Jak ocenia, fakt, iż po raz pierwszy od niemal 60 lat w drugiej turze nie ma kandydata tradycyjnej centroprawicy ani centrolewicy, jest kolejnym szokiem po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych czy sukcesie zwolenników Brexitu w referendum.
"The Times" ocenia, że "francuska elita została upokorzona", a zwycięstwo odnieśli polityczni outsiderzy. Jak zauważa, w związku z tym, że jeden z nich wprowadzi się niedługo do Pałacu Elizejskiego rośnie stawka w przewidzianych na czerwiec wyborach parlamentarnych. Nowemu prezydentowi trudno będzie bowiem skutecznie rządzić bez sprzyjającej mu większości parlamentarnej.
"Mecz prowadzi się wciąż przeciwko Frontowi Narodowemu"
Prasa włoska zwraca uwagę na historyczny rezultat Frontu Narodowego, jakim jest zdobycie ponad 6,9 miliona głosów. Podkreśla się, że nigdy wcześniej ugrupowanie to nie otrzymało tak dużego poparcia.
Dziennik "Corriere della Sera" stwierdza w poniedziałek, że po pierwszej turze we Francji i w Unii, której los zależy też od walki o Pałac Elizejski, zapanowało "uspokojenie". Rezultat, jaki odniósł bezpartyjny były bankowiec to "bez wątpienia sygnał odnowy i zaufania do projektu reformistycznego i europejskiego" - ocenia gazeta. Zastrzega jednak, że cały kontekst "nie upoważnia do entuzjazmu, a nadchodzące dni będą pełne niepewności i napięć".
"Już sam fakt, że mecz prowadzi się wciąż przeciwko Frontowi Narodowemu i że nietypowa zbieranina, zgodnie z zapowiedziami, utworzy wspólny front, by pokonać ksenofobiczne i antyeuropejskie widmo, potwierdza rozmiar kryzysu społeczeństwa francuskiego i systemu politycznego" - ocenia komentator włoskiego dziennika.
Pisze on także: "Głosowanie dowodzi tego, jak ciężka jest choroba, która je uwarunkowała: poparcie dla Frontu Narodowego i sugestia, że problemy, które dręczą Francuzów rozwiąże się poprzez wyjście z Unii i wybór nacjonalizmu, protekcjonizm gospodarki i granic".
"Emmanuel Macron ratuje honor Francji"
To będzie "pojedynek, który zmieni Francję" - pisze o drugiej turze wyborów dziennik "La Stampa". Odnotowuje, że po raz pierwszy w historii V Republiki doszło do wykluczenia tradycyjnych partii. "Emmanuel Macron ratuje honor Francji" - stwierdza komentator na pierwszej stronie turyńskiej gazety.
Lewicowe "Il Fatto Quotidiano" stwierdza, że stare francuskie partie "poszły pod gilotynę".
Także "Il Giornale" kładzie nacisk na to, że pierwsza tura "zmiotła" kandydatów tradycyjnych partii i dodaje, że już utworzył się front przeciwko Marine Le Pen.
Agencja Ansa koncentruje się na reakcjach Unii Europejskiej i podsumowuje, że w Brukseli dominuje przekonanie, iż dzięki wynikowi Macrona "udało się zapobiec najgorszemu". Włoska agencja podkreśla zarazem, że niepokój i strach pozostają.
Telewizja RAI News zwraca uwagę na pierwsze wypowiedzi kilku innych kandydatów w wyborach. Można je, jak dodaje, podsumować jako apel do swych zwolenników: "nie mamy wyjścia, głosujcie na Macrona". W komentarzu w tej stacji zauważono, że większość elektoratu przyjęła "nie-antyeuropejskie orędzie" Macrona.
"NYT": UE nie przetrwałaby bez Francji
Obrońcy liberalnej demokracji odetchnęli z ulgą po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, którą wygrał centrysta Emmanuel Macron - pisze "New York Times".
W komentarzu redakcyjnym dziennik zaznacza, że po pierwszej turze "tradycyjne partie pozostały w rozsypce, Francja pozostaje głęboko podzielona, a jej polityka niestabilna".
Oceniając, że wygrana założyciela ruchu En Marche!, Macrona, będzie dobra dla Europy, "NYT" pisze, że "zmagająca się z problemami Unia Europejska najprawdopodobniej nie przetrwałaby, gdyby Francja opuściła blok". Jak czytamy, Le Pen "obiecuje referendum dotyczące członkostwa Francji w Unii, co jest kolejnym ostrzeżeniem o rosnącym niebezpieczeństwie, jakie stanowią prawicowi populiści w Europie i na całym świecie".
"Dobre wyniki Macrona i Le Pen przewróciły do góry nogami francuską politykę. Wyborcy odrzucili centrolewicową socjalistyczną partię mainstreamu oraz centroprawicowe ugrupowanie Republikanie, które od dekad dominują na scenie politycznej" - pisze nowojorska gazeta. Dziennik podkreśla, że zarówno kandydat Republikanów Francois Fillon, jak i Partii Socjalistycznej Benoit Hamon zadeklarowali poparcie dla Macrona w drugiej turze.
"Przedstawiciel paryskich elit" i "sprytny taktyk"
O słabości francuskich partii politycznych pisze także niemiecka prasa.
Macron, ale i Le Pen "w sposób spektakularny doprowadzili do upadku tradycyjnego systemu politycznego we Francji" - ocenia "Frankfurter Allgemeine Zeitung", przypominając, że "po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat w drugiej rundzie nie będzie kandydata socjalistów ani republikańskiej prawicy".
"Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że Macron - "prototypowy przedstawiciel paryskich elit" i "sprytny taktyk" - wykorzystał fakt, że "w miesiącach poprzedzających głosowanie scena polityczna we Francji ukształtowała się dla niego optymalnie, uwalniając polityczne centrum".
"Die Welt" pisze z kolei, że we Francji "zaczęło się coś nowego". "Wynik pierwszej tury (...) świadczy o zadziwiającej żywotności francuskiej demokracji" i "zadziwia w obliczu (...) skostniałej sceny politycznej we Francji" - podkreśla dziennik.
Zdaniem "Spiegla" ani obóz Macrona, ani Le Pen nie powinien osiadać na laurach przed drugą turą wyborów. "W porównaniu z wyborami prezydenckimi w 2012 roku Le Pen poprawiła swój wynik o zaledwie 5 punktów procentowych, a robiła przecież wszystko, by wynik był lepszy (...). Musi ją co najmniej irytować, że ubiegł ją młodzieńczy Macron, który startuje w wyborach po raz pierwszy i przedstawia się jako kandydat antysystemowy, tyle że na przeciwnym niż ona sama krańcu spektrum" - wskazuje tygodnik.
Według niemieckiego "Bilda", zwycięstwo Emmanuela Macrona w pierwszej turze pozwala Europie "odetchnąć z ulgą".
O nadziei, jaką ma dawać wygrana centrysty pisze także hiszpański "El Pais". "Emmanuel Macron to odpowiedź Francji na niespokojne okoliczności na scenie krajowej i międzynarodowej. Jego przejście do drugiej tury, w której zmierzy się ze skrajnie prawicową Marine Le Pen, gwarantuje mu de facto zwycięstwo, którego chcą Francuzi i na które, wstrzymując oddech, liczyli wszyscy euroentuzjaści oraz rynki" - czekamy.
Autor: kg,pk\mtom / Źródło: Guardian, Reuters, tvn24.pl, PAP