Urodził się w 26. tygodniu ciąży, ważył kilogram i potrzebował intensywnej opieki lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Wcześniej medycy z tej samej placówki przez niemal dwa miesiące utrzymywali funkcje życiowe jego zmarłej matki. Wszystko po to, by uratować malca z niedojrzałej ciąży.
41-letnia kobieta trafiła do lekarzy z Wrocławia w bardzo ciężkim stanie. - Pacjentka miała rozpoznany guz mózgu, ale we wcześniejszej fazie nie chciała się operować. Wierzyła, że da radę bez operacji albo w to że jej to przejdzie - mówi prof. dr hab. Andrzej Kűbler, kierownik kliniki anestezjologii i intensywnej terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Rozpoczęli walkę o życie dziecka
I dodaje, że w czasie ciąży doszło do powiększenia guza, co skutkowało załamaniem się układu krążenia i zaprzestaniem oddychania. - Wydawało się, że uszkodzenie jest nieodwracalne. Zwykle w takich przypadkach rozpoczynamy procedurę rozpoznania śmierci mózgowej, ale ta pacjentka była wtedy w 17. tygodniu ciąży - relacjonuje profesor.
Dlatego lekarze rozpoczęli walkę o malucha. Codziennie sprawdzano jego funkcje życiowe, a narządy matki sztucznie podtrzymywano. Kobieta była sztucznie żywiona, a gdy pojawiły się objawy zakażenia lekarze dobierali antybiotyki tak, by te nie zaszkodziły dziecku.
Urodził się w w 26. tygodniu ciąży
W ten sposób narządy kobiety podtrzymywano przez 55 dni. - Właśnie wtedy położnicy stwierdzili zaburzenia pulsu dziecka. Odbyło się cesarskie cięcie, a na świat przyszedł zdolny do życia wcześniak - wyjaśnia Kűbler. Opiekę nad nim przejęli neonatolodzy. Gdy dziecko przeżywało swoje pierwsze chwile lekarze powołali komisję do stwierdzenia śmierci mózgu jego matki. Ta została potwierdzona.
Jak mówią lekarze na świat przyszedł maleńki niedojrzały człowiek. - Urodził się w 26. tygodniu ciąży, skrajnie przed terminem porodu. Ważył kilogram i był obciążony intensywnym leczeniem swojej mamy. Początek jego życia to były takie same mocne procedury, m.in. mechaniczna wentylacja, leki, podłączenie do cewników centralnych i respiratora, a także żywienie pozajelitowe - opisuje pierwsze dni życia chłopca dr hab. Barbara Królak-Olejnik, szefowa kliniki neonatologii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
Opuścił szpital z tatą
Opieka nad noworodkiem dla lekarzy i pielęgniarek była czasem trudnej pracy, ale i niepewności. Chłopiec spędził na oddziale niemal 90 dni. Opuścił szpital razem ze swoim tatą, który przez cały czas dbał o to, by dziecko doszło jak najszybciej do siebie. - To była walka do końca, cały czas patrzyliśmy na niego z niepokojem. Gdy dziecko opuściło szpital ważył ponad 3 kilogramy, przeszedł rehabilitację, jest karmiony smoczkiem, oddycha w pełni samodzielnie - wylicza lekarka.
Dziecko przez niemal 90 dni przebywało w szpitalu we Wrocławiu:
Autor: tam/sk / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław