Przetrwał 60 lat zapomnienia i 21 dni powodzi. Japoński ogród niemieckiego hrabiego

Roślinność japońska podczas Wystawy Stulecia, 1913 rok
Roślinność japońska podczas Wystawy Stulecia, 1913 rok
Źródło: Wratislaviae Amici

Stworzyli go niemiecki hrabia i japońscy mistrzowie sztuki. Jednak ogród na Śródmieściu Wrocławia już po pierwszej wystawie popadł w zapomnienie na ponad 60 lat. Nie oszczędziła go też powódź tysiąclecia. Dziś jest unikatem na skalę europejską.

Ogród został zaprojektowany według oryginalnej japońskiej sztuki ogrodowej. Powstawał w latach 1909-1912.

Na pomysł stworzenia orientalnego parku wpadł niemiecki hrabia Fritz von Hochberg. W projekcie pomagał mu również Mankichi Arai, mistrz orientalnej sztuki ogrodowej.

- W styczniu 1913 r. na terenie przyszłego ogrodu zostały ustawione kamienie. Przywieziono je z niedalekiej Sobótki. Później powstały specjalny system nawadniający i pierwsze ścieżki. W marcu ustawiono resztę kamieni. Wybudowano również bambusową pergolę i altany - wyjaśnia Mateusz Kwiatkowski, historyk z Wrocławia.

Ciepła woda z kotłowni

Rozpoczęła się także budowa pawilonu herbaciarni, mostów oraz głównego wejścia. W części terenu, przylegającej do dzisiejszej ulicy Mickiewicza, zbudowano małą kotłownię, której celem było podgrzewanie wody dla niektórych gatunków roślin.

- Ogród został otwarty w maju 1913 r., w związku z organizacją Światowej Wystawy Stulecia w Parku Szczytnickim. Hrabia Hochberg był wielkim japońskim entuzjastą, dlatego przygotował go tak starannie - dodaje historyk.

Po wystawie japońskie elementy zostały wywiezione, a ogród zlikwidowany. W jego miejscu zachowały się jedynie ścieżki, staw i część japońskiej roślinności.

60 lat zapomnienia

Miasto zainteresowało się pozostałościami ogrodu dopiero w 1974 r. Wybudowano wówczas wodną kaskadę, a staw ponownie napełniono wodą.

- Ogród coraz bardziej przypominał japoński. Realną próbę przywrócenia mu dawnego blasku podjęto jednak 20 lat później - wyjaśnia Kwiatkowski.

Miasto chciało oddać klimat kraju kwitnącej wiśni. Dlatego władze Wrocławia w 1994 roku zwróciły się z prośbą o pomoc do ambasadora Japonii w Warszawie. Dzięki współpracy polskich i japońskich specjalistów w ciągu 3 lat ogród wrócił do początkowej formy.

- Pracami kierował Yoshiki Takamura, a ogrodowi przywrócono prawdziwy, orientalny charakter - dodaje historyk.

Zniszczony przez powódź

Dwa miesiące po ponownym otwarciu, w 1997 roku, ogród został zniszczony przez powódź tysiąclecia. Cały teren na trzy tygodnie znalazł się pod wodą.

- Doznał wówczas bardzo poważnych zniszczeń. Około 70 proc. roślinności musiała zostać wymieniona. Potrzebne były kolejne 2 lata, żeby ogród wrócił do dawnej formy - mówi Kwiatkowski. - Na dobre został otwarty w październiku 1999 roku - kwituje.

Wszystko odbudowano

Nawiązując do założeń z 1913 r., odbudowano wszystkie elementy z najdrobniejszymi szczegółami. Obecnie ogród jest unikatowym odzwierciedleniem japońskiej przyrody w Europie.

Do orientalnego świata prowadzą ozdobna brama i aleja, która kieruje wprost do głównej części ogrodu - mostu, łączącego dwa brzegi stawu. Ogród zyskał też wyspę, kamienne latarnie oraz dodatkowe ścieżki przy stawie. W południowej części pojawił się pawilon typu sukija, nawiązujący do japońskich ogrodów przydomowych.

Wrocławski Ogród Japoński

Autor: zpez//mz / Źródło: TVN 24 Wrocław

Czytaj także: