Trzymiesięczny chłopiec trafił do szpitala z obrzękiem twarzy i złamaną ręką. Lekarze podejrzewają, że mógł zostać pobity. O sprawie poinformowali prokuraturę. Rodzice mają twierdzić, że obrażenia dziecka to efekt nieszczęśliwego wypadku.
Dziecko najpierw trafiło do szpitala w Świdnicy. Tam podjęto decyzję o przewiezieniu niemowlaka do jednego z wrocławskich szpitali. Chłopiec ma złamaną rękę i obrzęk twarzy. Obrażenia wzbudziły podejrzenia lekarzy, którzy uznali, że dziecko mogło zostać pobite. O sprawie poinformowano prokuraturę.
Sprawdzą, czy nie naraziła dziecka na niebezpieczeństwo
- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu i spowodowanie obrażeń ciała chłopca - informuje Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Wiadomo, że rodzice chłopca nie zostali zatrzymani i na razie nie usłyszeli żadnych zarzutów. Przesłuchana została tylko matka, ojciec ma przebywać przy dziecku w szpitalu.
- Celem postępowania jest stwierdzenie, w jakich okolicznościach i kiedy doszło do powstania obrażeń ciała. Jak twierdzą rodzice, to efekt nieszczęśliwego wypadku - przekazał prokurator. Rodzice mają twierdzić, że obrzęk na twarzy ich syna pojawił się po tym jak spadła na niego butelka. Natomiast do złamania miało dojść w trakcie się przewracania niemowlaka w łóżeczku.
Lekarze oficjalnie nie chcą wypowiadać się na temat sprawy. Jednak jak powiedział "Gazecie Wrocławskiej" jeden z medyków z wrocławskiego szpitala istnieje podejrzenie, że 3-miesięczne niemowlę ma zespół dziecka maltretowanego. Jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Matka chłopca ma już jedno dziecko, ale z innego związku.
Sprawą zajmuje się prokuratura w Świdnicy:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum