Rosyjskie ministerstwo obrony zadecydowało, że uszkodzony przez pożar na początku listopada krążownik Kercz z Floty Czarnomorskiej zostanie zezłomowany.Początkowo skalę szkód bagatelizowano, ale okazały się one rozległe. Remont tak starej jednostki uznano za nieopłacalny.
Kercz był drugim największym okrętem Floty Czarnomorskiej, a w latach 90. nawet jej okrętem flagowym. Pomimo dużych rozmiarów już od dawna miał jednak w rzeczywistości bardzo małą wartość dla floty. Był przestarzały i w kiepskim stanie technicznym.
Prosto w czuły punkt
Rozpoczęty w 2014 roku remont miał poprawić jego stan i częściowo unowocześnić wyposażenie. Podczas prac w stoczni w Sewastopolu 4 listopada nad ranem doszło jednak do zaprószenia ognia. Jak informowało wówczas wojsko, pożar został opanowany w godzinę i objął relatywnie małą część wnętrza okrętu, o powierzchni stu metrów kwadratowych. Nikt nie ucierpiał. Nie podano dokładniejszych danych i bagatelizowano sprawę. Już wówczas jednak przewidywaliśmy, że skutki pożaru mogą być zdecydowanie poważniejsze. Gęsty dym wydostawał się z okrętu przez komin, co wskazywało na ogień w maszynowni. To czuły punkt okrętów w wypadku pożarów, bo jest tam wiele substancji łatwopalnych, a odbudowa napędu jest bardzo kosztowna. I rzeczywiście, według najnowszych informacji, pożar był bardzo poważny. Objął łącznie 500 metrów kwadratowych pomieszczeń i zupełnie zdewastował rufową maszynownię oraz przyległe pomieszczenia z mechanizmami. Dla tak starego okrętu to wyrok śmierci, bo naprawy byłyby bardzo kosztowne i trudne z powodu braku części. Według agencji TASS, flota zdecydowała się posłać Kercza "na żyletki". Ma zostać zezłomowany w tym roku. - Naprawy i modernizacja nie mają sensu. To byłoby bardzo kosztowne. Lepiej przeznaczyć te pieniądze na nowe okręty - twierdzi informator agencji. Rozważana jest też opcja przekształcenia okrętu w muzeum, ale najpewniej nie znajdą się na to odpowiednie pieniądze.
Ostatni z rodziny
Kercz jest ostatnim z siedmiu krążowników typu Kara, pobudowanych na początku lat 70. Rosjanie nazywają je "dużymi okrętami do zwalczania okrętów podwodnych", ale w NATO i ogólnie na Zachodzie przyjęło się je w skrócie nazywać krążownikami, co jest uprawnione przez rozmiar tych jednostek. Jak wskazuje rosyjska terminologia Kercz ma silne uzbrojenie do zwalczania okrętów podwodnych wzbogacone o zestaw rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu. Niemal wszystkie bliźniaki Kercza wycofano ze służby i "pocięto na żyletki" jeszcze w latach 90. Dłużej ostał się Oczakow, który razem z Kerczem służył na Morzu Czarnym. Tego pierwszego wycofano jednak w 2011 roku ze służby i podczas agresji na Krym wykorzystano do zablokowania ukraińskich okrętów na jeziorze Donuzław. Jego pusty kadłub zatopiono w poprzek toru wodnego.
Autor: mk//rzw / Źródło: navy.ru, tvn24.pl