Spór o nauczanie indywidualne. Rodzice mówią o wykluczaniu, MEN odpowiada

MEN w sprawie indywidualnego nauczania
MEN w sprawie indywidualnego nauczania
Źródło: tvn24

Zdarza się tak, że niektórzy traktują nauczanie indywidualne jako prywatne, dodatkowe korepetycje - argumentuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Tak tłumaczy wprowadzenie zmian, które jednak mogą odebrać szanse kontaktu z rówieśnikami tysiącom chorych uczniów. Materiał magazynu "Polska i świat".

Mateusz ma 25 lat, od dziecka cierpi na hemofilię. Przez to w czasach szkolnych wiele razy opuszczał lekcje. Dla Mateusza najlepszym rozwiązaniem było nauczanie indywidualne. Dzięki temu, gdy czuł się gorzej, zostawał w domu, a gdy czuł się lepiej - miał kontakt z kolegami z klasy i jednocześnie nadrabiał zaległości spowodowane chorobą.

Choroba nie uwięziła w domu

- Z jednej strony bylem na trzech, czterech zajęciach z klasą, a potem dwie, trzy kolejne godziny nadrabiałem na zajęciach indywidualnych z nauczycielem - mówi. W ten sposób problemy ze zdrowiem nie uwięziły Mateusza w domu, a on z powodzeniem skończył edukację i dziś może prowadzić normalne życie.

- Dzisiaj w życiu dorosłym prowadzę 10-osobowy zespół, pracuję z grupą i nie wyobrażam sobie, jak bym miał pracować z grupą, gdyby nie kontakt z rówieśnikami i praca grupowa, której uczyłem się w szkole - przyznaje.

Takiej szansy jak Mateusz może nie mieć 8-letni Franek, którego historię program "Polska i świat" opisał w środę. Z powodu autyzmu i epilepsji lekarze także zalecają mu nauczanie indywidualne.

Dla dzieci takich jak Franek to wyrok

"Dla dzieci takich jak Franek to wyrok"

MEN się tłumaczy

Na drodze staje jednak Ministerstwo Edukacji Narodowej, które chce, by od nowego roku szkolnego nauczanie indywidualne było prowadzone wyłącznie w domu. - Nauczanie indywidualne jest skierowane do ucznia, który z powodów zdrowotnych do szkoły chodzić nie może - tłumaczy wiceminister edukacji Marzena Machałek.

Ministerstwo w swoich planach nie uwzględnia dzieci, których stan zdrowia z powodu nowotworu czy chorób serca jest zmienny i tylko czasami pozwala na uczestnictwo w lekcjach. - To nie ma nic wspólnego ze zmiennością stanu zdrowia. Jeśli dziecko się czuje lepiej, to idzie do szkoły, jeśli się czuje gorzej, to ma nauczanie indywidualne w domu - argumentuje wiceminister.

Ale nauczanie indywidualne jest organizowane według wskazań lekarza na podstawie opinii poradni pedagogiczno-psychologicznej, która dla szkoły jest wiążąca. To oznacza, że po zmianach nauczanie indywidualne będzie musiało się odbywać w domu, bo z przepisów zniknie możliwość łączenia go z nauczaniem w szkole.

"Dodatkowe korepetycje"

Ministerstwo tłumaczy, że zmiany są potrzebne, bo nauczanie indywidualne jest nadużywane. - Często się zdarza tak, że niektórzy traktują nauczanie indywidualne jako, może się tak zdarzać, jako prywatne, dodatkowe korepetycje - wskazuje Machałek.

Z tym argumentem nie wszyscy się zgadzają. - To rozwiązanie nie ukróci tych przypadków. Ci, którzy nadal będą chcieli "wypychać", nadal będą to, nie do końca formalnie, robić - twierdzi dr Paweł Kubicki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Więcej materiałów na stronie magazynu "Polska i świat" TVN24.

Autor: mm/ja / Źródło: tvn24

Czytaj także: