- Największym dramatem rodziców niepełnosprawnych dzieci jest to, że ktoś ich zmanipulował, wprowadził do Sejmu i zostawił - mówiła w "Faktach po Faktach" Henryka Krzywonos, opozycjonistka w okresie PRL, kandydatka do Parlamentu Europejskiego z list PO. Jak argumentowała, protest z udziałem dzieci jest niedopuszczalny. - Oglądając takie obrazki, myślę, że nie mogłabym do nich pojechać, bo przede wszystkim musiałabym się z nimi pokłócić o te dzieci - stwierdziła. Krzywonos skomentowała również słowa Janusza Palikota nt. tego, jak można wykorzystać protestujących w walce politycznej. - Makabra - oceniła.
Henryka Krzywonos, komentując trwający od środy protest rodziców niepełnosprawnych dzieci w Sejmie, zastanawiała się "dlaczego taki protest odbywa się przed wyborami".
Trzeba pomagać
- Gdyby to się stało wcześniej, na pewno bym do nich pojechała i z nimi rozmawiała o tym, jak im można pomóc, ale nie wciągając w to dzieci. Przecież to jest coś makabrycznego. Rozumiem ich problemy, ale nie można ich rozwiązywać w ten sposób, grą dziećmi - mówiła Krzywonos.
Dlatego, jak argumentowała, nie zdecydowała się pojechać do Sejmu wspierać protestujących rodziców. - Nie pojechałam, bo nie chcę by ktoś powiedział, że ja sobie nabijam głosy cudzą krzywdą. Trzeba pomagać, ale nie metodami ludzi, którzy chcą wejść do Parlamentu Europejskiego. Przecież oni nie robią niczego dla tych kobiet, tylko dla siebie - podkreśliła Henryka Krzywonos.
"Wykorzystywanie matek i dzieci w walce politycznej to świństwo"
Działaczka opozycji PRL skomentowała również słowa Janusza Palikota, który podczas posiedzenia klubu Twojego Ruchu i Krajowej Rady Politycznej TR instruował członków swojej partii, jak wykorzystać protestujących w Sejmie rodziców niepełnosprawnych dzieci w walce politycznej.
- Słowa Janusza Palikota na temat protestu w Sejmie to dla mnie makabra. Wykorzystywanie matek i dzieci w walce politycznej to świństwo - oceniła.
O protestujących rodzicach: "ktoś ich zmanipulował"
Henryka Krzywonos skomentowała również słowa protestujących matek. - Rozumiem je, ale niedopuszczalne jest odwoływanie się do bieżących wydarzeń na Ukrainie. Nie można mówić, że robimy drugi Majdan, bo my jesteśmy w Polsce - powiedziała w "Faktach po Faktach".
Podkreśliła również, że dzieci nie powinny leżeć na podłodze, ale w swoich łóżeczkach.
- Największym dramatem rodziców niepełnosprawnych dzieci jest to, że ktoś ich zmanipulował, wprowadził do Sejmu i zostawił. Dzieci są dla mnie wartością największą, a teraz leżą one na podłogach. Oglądając takie obrazki myślę, że nie mogłabym do nich pojechać, bo przede wszystkim musiałabym się z nimi pokłócić o te dzieci. To jest niedopuszczalne - twierdziła.
Autor: jl/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24