Objęta ustawą o niebezpiecznych przestępcach Ewelina C. usłyszała właśnie zarzuty po tym, jak zaatakowała ratowniczkę medyczną Szpitala Wojewódzkiego na kieleckim Czarnowie. Pielęgniarkę miała szarpać za głowę i drapać, potem zaś miała znieważać policjantów. Jako że działała w warunkach recydywy, grozi jej teraz do 4,5 lat więzienia.
Ewelina C. złożyła wyjaśnienia, prokuratorzy jednak nie chcą ujawnić ich treści. Utajniają nawet informację o tym, czy kobieta przyznała się do winy. Powołują się na dobro prowadzonego postępowania.
Ewelina C. trafi do aresztu?
Wiadomo jednak, że prokurator postawił kobiecie zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności. - Jako że do czynu doszło w trakcie recydywy, grozi jej nie 3, a 4,5 roku więzienia - informuje Daniel Prokopowicz, rzecznik prokuratury okręgowej w Kielcach.
Kobieta trafiła już do aresztu. Sąd zatrzymał ją na dwa miesiące.
Do groźnych scen w Szpitalu Wojewódzkim na Czarnowie doszło w poniedziałek. Wtedy Ewelina C. zasłabła i zajęli się nią ratownicy.
- Pacjentka trafiła do nas z objawami po zasłabnięciu - potwierdza dr Dorota Adamczyk-Krupska, ordynator oddziału ratunkowego szpitala w Kielcach. - Została zarejestrowana, podpisała zgodę na leczenie. I w trakcie wykonywania przez personel SOR-u czynności pielęgniarskich, jedna z pracownic została zaatakowana - mówi.
Nie wiadomo do tej pory co mogło być przyczyną ataku.
Groźna ale bez izolacji
Ewelinę C. odciągnęli dopiero policjanci, pod których stałym nadzorem kobieta cały czas się znajduje. Kobieta w sierpniu opuściła mury więzienia w Lublińcu, gdzie odsiadywała karę sześciu lat więzienia za rzucenie dzieckiem, które wyciągnęła z wózka na ulicy.
Ewelina C. jest objęta ustawą o niebezpiecznych przestępcach. Wniosek o to, żeby ją izolować w ośrodku w Gostyninie złożył dyrektor zakładu karnego w Lublińcu. Sąd w Częstochowie, który rozpatrywał tę sprawę, uznał jednak, że mimo iż Ewelina C. jest osobą niebezpieczną, nie powinna być tam na razie umieszczona. Teraz prokurator od tej decyzji się odwołał.
Autor: bieru/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24