Ewaryst Walkowiak już od 13 lat stara się dociec tego, kim właściwie jest. Wiele wskazuje na to, że ludzie, których uważał za swoich rodziców, nimi nie byli. Reporterzy programu „Czarno na Białym” śledzą jego sprawę i prezentują najnowsze ustalenia. Są one bardzo zawiłe, a cała historia przybrała charakteru sensacyjnego.
Walkowiak stara się dociec prawdy, odkąd 13 lat temu na łożu śmierci brat wyznał mu, że ludzie których całe uważał za swoich rodziców, nimi nie byli. Tak naprawdę ma być dzieckiem niemieckiego oficera Hansa von Lossowa i polskiej zakonnicy Joanny Lossow. Pierwszy etap starań Walkowiaka o odzyskanie swojej tożsamości prezentowaliśmy w czwartek w programie „Czarno na Białym”.
Syn z nieprawego łoża?
Podczas sprawy toczącej się przed sądem rodzinnym, dwie osoby zeznały, że Walkowiak prawdopodobnie był synem zakonnicy. Potwierdzał to lekarz, który miał być przy porodzie, oraz pisarka, która pomagała Joannie Lossow w spisaniu jej wspomnień. Zakonnica miała jej wyznać, że „też była matką”. Kluczowym dowodem potwierdzającym tożsamość rodziców Walkowiaka miały być badania DNA. Sąd wydał nakaz przeprowadzenia ekshumacji zmarłej wiele lat temu zakonnicy. Zabrane z grobu szczątki zostały przebadane w Poznaniu i ku wielkiemu zaskoczeniu mężczyzny, wyniki nie potwierdziły jego przypuszczeń. Według nich nie było jego pokrewieństwa. Wydawałoby się, że to zamknie sprawę. Jednak ta historia nie jest taka prosta. Szybko zaczęły się pojawiać wątpliwości. Podczas ekshumacji grabarze stwierdzili, że pod pierwszą trumną jest kolejna, ale ich wątpliwości zostały zignorowane.
Znikająca trumna
Wobec tego Walkowiak zdołał wywalczyć przeprowadzenie badań przy pomocy georadaru, który miał wykazać, czy w grobie rzeczywiście jest więcej niż jedna trumna. Tutaj historia stała się jeszcze bardziej tajemnicza. Eksperci po przybyciu na cmentarz pierwszy raz, zostali z niego szybko wyproszeni, ale zdołali zrobić zdjęcia grobu. Gdy wrócili kilka tygodni później, już w asyście policji i z nakazem sądowym, zostali wpuszczeni, ale natychmiast stwierdzili, że grób wygląda inaczej. Ziemia na nim była luźna a rosnące kilka tygodni wcześniej rośliny kompletnie zniknęły. Badania wykazały, że w grobie rzeczywiście mogą być dwa obiekty. Wobec tego nakazano kolejną ekshumację. Przeprowadzono ją kilka miesięcy później i pomimo pewności ekspertów, że coś powinno być pod pierwszą trumną, nie znaleziono nic.
Pytanie o intencjez
Walkowiak jest przekonany, że w sprawie mataczą siostry zakonne z klasztoru franciszkańskiego. Jego zdaniem druga trumna została najpewniej usunięta, aby uniemożliwić mu dotarcie do prawdy.
Według niego oraz sprzyjających mu osób, zakon ma nie chcieć dać splamić pamięci po Joannie Lossow, która była jedną z sławniejszych jego członkiń. Sprawę komplikuje to, że gdyby uznać Walkowiaka z dziecko niemieckiego oficera i zakonnicy, to mógłby ubiegać się o spadek jako członek rodu von Lossow, do których w Polsce należał pałacyk i rozległa posiadłość.
Siostry zakonne odpierają zarzuty i zapewniają, że mają czyste sumienie, choć nie chcą tego powiedzieć otwarcie przed kamerą. Deklarują, że grób wyglądał inaczej podczas drugiej wizyty specjalistów, bo akurat przeprowadzono porządki na cmentarzu.
Powolny bieg sprawy
Pomimo nieznalezienia drugiej trumny, poszukiwania nadal trwają. Okazało się bowiem, że badanie DNA przeprowadzone na pierwszych szczątkach wydobytych z grobu zawierało szereg błędów. Były one na tyle poważne, że podważyły jego wiarygodność. Sąd nakazał ponownie przeprowadzić badanie, ale już w innym instytucie. Walkowiak czeka na jego wyniki już od ponad pół roku. Jeszcze bardziej nieśpiesznie działa niemiecki wymiar sprawiedliwości, do którego Polak również zwrócił się o pomoc. Odnalazł w Monachium grób swojego domniemanego ojca i wniósł o ekshumację, aby pobrać próbki DNA i tą drogą spróbować potwierdzić związek. Wniosek jest rozpatrywany przez niemiecki sąd już od ponad dwóch lat. Nie wiadomo, kiedy może zapaść decyzja. Pomimo tylu przeciwności i niepowodzeń, podeszłego wieku i słabego zdrowia, Walkowiak deklaruje, że się nie podda. Od 13 lat walczy, aby dowiedzieć się kim właściwie jest. Przyznaje jednak, że boi się, iż nie dożyje tego momentu.
Autor: mk/ja / Źródło: TVN 24