Mimo braku dowodów i ewidentnych sprzeczności w zeznaniach świadka koronnego, Krzysztof Stańko, właściciel hotelu Kormoran w Turawie (woj. opolskie), spędził ponad dwa lata w areszcie. Dopiero po trzynastu latach, na początku tego roku, prawomocnie został oczyszczony przez sąd ze wszystkich zarzutów. Materiał "Blisko Ludzi".
Jak pokazuje w swoim reportażu reporterka "Blisko Ludzi" Dagmara Langiewicz, Krzysztof Stańko padł ofiarą świadka koronnego.
Świadek-przestępca, który poszedł na współpracę z policją w zamian za darowanie części win - zrobił sobie dochodowy biznes ze swojego statusu świadka koronnego. Po tym, jak uwiarygodnił się przed prokuraturą i sądami, zaczął składać zeznania obciążające niewinnych ludzi, a potem oferował, że je wycofa - za pieniądze albo inne korzyści materialne.
I choć świadek koronny, gangster Maciej B. ps. "Gruby", został prawomocnie skazany za wymuszanie szantażem pieniędzy od osób, które obciążył zeznaniami, nie pozbawiono go specjalnego statusu świadka.
Magazyn na nieistniejącej wyspie
Antyterroryści weszli do domu rodziny Stańków 24 września 2003 r. Krzysztof Stańko trafił do aresztu pod zarzutem produkcji na wielką skalę środków odurzających. Jednak w jego ośrodku niczego nie znaleziono. Technicy policyjni przetrząsnęli cały kompleks i pobrali mikropróbki. Nie stwierdzili nawet śladu narkotyku, który miał być tam produkowany. Także pies szkolony w tropieniu narkotyków niczego nie wytropił.
Katowicka policja zainteresowała się właścicielem Kormorana na podstawie zeznań wspomnianego świadka koronnego. Przestępca opowiadał śledczym, że w hotelowej kuchni znajduje się fabryka narkotyków, a gotowy produkt przechowywany jest na wyspie na Jeziorze Turawskim. Policjanci i prokuratorzy dali wiarę tym zeznaniom, mimo że na Jeziorze Turawskim nie ma żadnej wyspy.
"Gruby" bywał gościem hotelu Kormoran, wypoczywał tam, a w okolicy łowił ryby. Ośrodek składający się z hotelu i kompleksu domków wypoczynkowych musiał mu się spodobać, bo - jak wiele na to wskazuje - chciał go przejąć.
Miesiąc po tym, jak Krzysztofa Stańko na wniosek prokuratury trafił do aresztu, ktoś zadzwonił do jego żony z propozycją nie do odrzucenia. "Gruby" miał wycofać zeznania obciążające Stańkę, w zamian za to osoba telefonująca do żony miała odkupić za bezcen należący do niej i jej męża dochodowy kompleks wypoczynkowy. Prokuratura - jak twierdzą dziś Stańkowie - w ogóle nie podjęła wątku tego szantażu.
Słowa prokuratora
Krzysztof Stańko przesiedział w areszcie dwa lata i trzy miesiące, mimo że jedynym dowodem przeciwko niemu były zeznania przestępcy umocowanego w śledztwie jako świadek koronny. Ten wątły materiał dowodowy prokuratura starała się wzmacniać, uciekając się czasami do niekonwencjonalnych metod.
- Pan prokurator powiedział w sądzie słowa, które do końca życia zostaną mi w pamięci - wspomina Krzysztof Stańko i cytuje słowa prokuratora: "Podejrzany wyglądem i zachowaniem wzbudza daleko idące prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego mu czynu".
Proces Krzysztofa Stańki zaczął się dopiero po siedmiu latach od akcji antyterrorystów w jego domu. Zakończył się w styczniu 2013 r. uniewinnieniem z krytycznym wobec prokuratury uzasadnieniem. Sąd Okręgowy w Opolu uznał zeznania "Grubego" za niewiarygodne, niespójne, niekonsekwentne i nielogiczne.
Świadek, który zmyślał
- Było takie wrażenie, że świadek koronny Maciej B. zmyśla. Może sąd nie użył wprost takiego stwierdzenia, ale to mniej więcej się do tego sprowadzało - relacjonuje motywy uniewinnienia Ewa Kosowska-Korniak z Sądu Okręgowego w Opolu.
W styczniu tego roku zakończyły się w sądzie, również korzystnie dla Krzysztofa Stańki, inne poboczne wątki śledztwa przeciw przedsiębiorcy, które tak naprawdę zainicjował świadek koronny, sprytnie manipulując prokuraturą.
Krzysztofowi Stańce, który miał nieszczęście zostać pomówionym przez świadka koronnego, udowadnianie, że jest niewinny zajęło w sumie piętnaście lat. Przedsiębiorca z Turawy domaga się teraz przed sądem trzech milionów złotych odszkodowania od Skarbu Państwa.
W czasie zbierania materiałów do reportażu "Blisko Ludzi" okazało się, że w katowickiej prokuraturze przypadków stawiania zarzutów i oskarżania ludzi wyłącznie w oparciu o zeznania świadków koronnych jest więcej.
Reportaż Dagmary Langiewicz został wyemitowany w magazynie "Blisko Ludzi" w TVN24.
Gośćmi Ryszarda Cebuli w studiu byli: Artur Górski - autor serii wywiadów z najsłynniejszym polskim świadkiem koronnym Masą, były poseł - sprawozdawca ustawy o świadku koronnym Jerzy Dziewulski, adwokat Jacek Kondracki i kryminolog Paweł Moczydłowski.
Autor: ts/ja / Źródło: Blisko Ludzi
Źródło zdjęcia głównego: tvn24