Animatorzy przebrani za terrorystów. Udawany zamach w tureckim hotelu


Pracownicy tureckiego hotelu w mieście Icmeler zafundowali swoim gościom rozrywkę, którą ci na długo zapamiętają. Animatorzy wyszli na zapełniony turystami teren basenu przebrani za terrorystów i przeprowadzili udawany zamach. Jeden z obecnych tam Brytyjczyków twierdzi, że wywołało to panikę i wraz z rodziną zaczął uciekać. Inny turysta z Wielkiej Brytanii jest przekonany, że jego rodak przesadza. Więcej w programie "Fakty z zagranicy" w TVN24 Biznes i Świat o godz. 20.

Do udawanego zamachu doszło w hotelu Grand Yazici Mares w mieście Icmeler na południowym zachodzie Turcji, w pobliżu greckiej wyspy Rodos. Tego rodzaju "atrakcję" dla gości postanowiono zorganizować nieco ponad miesiąc po krwawym zamachu na turystów w Tunezji, gdzie na plaży 38 osób zostało zamordowanych przez islamskiego fanatyka.

Rozrywka w "stylu Hollywood"

W miniony czwartek na basen w hotelu weszło dwóch mężczyzn - jeden w bojówkach i z czymś przypominającym broń, a drugi w tradycyjnym arabskim stroju, przyklejoną brodą i baniakiem z napisem "paliwo". Poczęli następnie chodzić wśród turystów i udawali, że do nich celują, lub oblewali płynem z baniaka i wyciągali zapalniczkę.

Rzekoma broń była wiatrówką a w baniaku była woda. Pomimo jednak tego część turystów - zwłaszcza Brytyjczyków - poczuła się zagrożona. Najbardziej chyba 43-letni elektryk z Manchesteru, Jason Pythian, który wypowiedział się dla szeregu brytyjskich bulwarówek. - Pomyśleli, że będzie zabawne biegać dookoła basenu przebranym za terrorystów. To było obrzydliwe, że żartowali sobie tak z zamachu w Tunezji - stwierdził mężczyzna, który podkreślił, że zapłacił pięć tysięcy funtów za wyjazd dla sześcioosobowej rodziny i nie tak chciał go spędzać.

Pythian dodał, że dopiero gdy wraz z żoną, siostrą, ojcem i dziećmi uciekli w popłochu z basenu, zorientowali się, że to tylko "zabawa". - Bardzo nam ulżyło, że to był tylko taki pomysł hotelu na rozrywkę tego dnia - powiedział Brytyjczyk.

Przesadna reakcja?

Po nagłośnieniu sprawy przez media brytyjska firma turystyczna Jet2holidays wystosowała przeprosiny i wyjaśnienia. - Dyrekcja hotelu zapewniała, że nie miała zamiaru obrażać niczyich uczuć i wywoływać niezadowolenia. To był pokaz w stylu Hollywood z udziałem postaci takich jak Rambo i Superman, który zawsze wywoływał pozytywne reakcje gości - poinformowała firma. Dodała jednak, że po aferze hotel zdecydował się więcej nie powtarzać tego pokazu.

Inne światło na wydarzenie rzuca anonimowy brytyjski turysta, który wypowiedział się dla tabloidu "Daily Mail". Jego zdaniem Pythian i jego rodzina zdecydowanie przesadzają. - Pokaz mógł być odebrany jako niestosowany, ale w żadnym wypadku nie był straszny, bo wszyscy pracownicy byli przebrani w sposób groteskowy a przez głośniki ciągle mówiono o tym co się dzieje - stwierdził turysta i zaznaczył, że "nikt nie wyglądał na przestraszonego i nikt nie uciekał w panice".

Tunezja. Zamach terrorystyczny w Susie

Autor: mk/kka / Źródło: BBC, Guardian