Student prał koty w pralce. 2 lata spędzi w więzieniu. "Może da to do myślenia innym ludziom"

Wyrok zapadł w sądzie rejonowym we Wrocławiu
Wyrok zapadł w sądzie rejonowym we Wrocławiu
Źródło: K. Połosak | TVN24 Wrocław

Wrocławski sąd skazał Damiana P. na 2 lata bezwzględnego więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Sąd uznał, że mężczyzna jest winny pastwienia się nad kotami, kurami i szczurami. Zwierzaki prał w pralce i wkładał do piekarnika. Wyrok nie jest prawomocny.

- Jedynie izolacja Damiana P. od społeczeństwa jest w stanie zagwarantować, że nie zrobi nikomu krzywdy - mówiła sędzia Magdalena Kraśnicka. Sąd wymierzył mu karę 2 lat bezwzględnego więzienia. Ma też zapłacić 4 tys. złotych nawiązki na rzecz wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Przez 10 lat nie może posiadać żadnych zwierząt.

Jego kolega Wojciech M. za zacieranie śladów i utrudnianie postępowania został skazany na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata, w tym czasie będzie dozorowany przez kuratora sądowego.

Nie przyszli wysłuchać wyroku

Kobieta, której kot został zabity przez P. nie ukrywa satysfakcji z rozstrzygnięcia. - Jestem zadowolona z wyroku sądu. Miałam tylko cichą nadzieję, że się chociaż pokażą. Że spojrzą sędziemu i mi w twarz i z godnością przyjmą karę - mówi Dorota Damaziak. I dodaje, że kara może być przykładem dla innych ludzi. - To nie po to by ich ukarać, ale dla nauczki. Może da to do myślenia innym ludziom, którzy znęcają się nad zwierzętami - wyjaśnia kobieta.

Z wyroku zadowolona jest także prokuratura. - Wnosiliśmy o taki wymiar kary, spełnia on warunki prewencji zarówno ogólnej, jak i szczególnej - twierdzi prokurator Brygida Tratkowska.

"Pokój chłopaków to cmentarzysko"

Z relacji świadków wynikało, że Damian P. już wcześniej zabijał koty. - Jednego wrzucił do pralki, włączył wirowanie. Martwego trzymał potem w worku na balkonie, sąsiedzi się skarżyli, że smród po całej okolicy idzie - zeznawał Marcin, który mieszkał w jednym pokoju ze skazanym P. - Innego z kolei przytrzasnął wersalką. (...) Raz znalazłem też kota we włączonej mikrofalówce. Innym razem chciałem zrobić obiad, podszedłem do piekarnika żeby go włączyć. W ostatniej chwili zobaczyłem, że w środku siedzi zamknięty kot - relacjonował chłopak. Jak mówił jego współlokator traktował "koty jak przedmioty". Swojego szczura miał zagłodzić. Inna ze znajomych wspominała, że "pokój chłopaków to cmentarzysko".

Czytaj więcej na ten temat

Autor: LP, tam / Źródło: TVN 24 Wrocław

Czytaj także: