Policyjne śmigłowiec i motorówka patrolują Wartę, funkcjonariusze sprawdzają także brzegi rzeki. Z Komendy Głównej Policji w Warszawie przyjechał specjalistyczny wóz do poszukiwań. Wciąż nie wiadomo, co się stało z Ewą Tylman. Do rodziny trafił sms z żądaniem okupu. Jak podaje Krzysztof Rutkowski, do kont, na które jego autor zażądał wpłaty w sumie 500 tys. zł, przypisane są konkretne imiona i nazwiska.
Informację o smsie z żądaniem okupu jako pierwszy podał "Głos Wielkopolski". Porywacze, jako dowód, że dziewczyna żyje mają wysłać kartę z nagraniem dziewczyny.
- Dzisiaj do jednego z członków rodziny zaginionej Ewy Tylman przyszła wiadomość z żądaniem 500 tysięcy złotych za uwolnienie 26-latki - potwierdził około godz. 15 detektyw Krzysztof Rutkowski.
Więcej szczegółów podał na konferencji prasowej po godz. 16. Jak tłumaczy, wiadomość traktują raczej jako głupi żart lub próbę wyłudzenia pieniędzy. Autor smsa zażądał wpłaty w sumie 500 tys. zł na konta bankowe, do których przypisane są konkretne imiona i nazwiska.
- W wersję porwania dla okupu uwierzymy tylko, gdy otrzymamy nagranie potwierdzające, że Ewa żyje - wyjaśnił Rutkowski.
Detektyw podał też trzy hipotezy, jakie biorą pod uwagę w tej sprawie. Pierwsza zakłada, że kolega Ewy, towarzyszył jej w drodze z klubu na przystanek, wie co się stało, ale nie chce o tym powiedzieć. Druga wersja, którą bierze pod uwagę, to wciągnięcie kobiety do samochodu. O trzeciej hipotezie nie chciał powiedzieć.
Policja nie odnosi się do tych hipotez Rutkowskiego i prowadzi swoje śledztwo w tej sprawie.
Przeczesują brzegi
26-latka poszukiwana jest od poniedziałku. Jak poinformował Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, poszukiwania Ewy Tylman obejmują cały powiat. Poznańska policja nadal przeszukuje brzegi Warty. Rodzina zaginionej nie traci nadziei na szczęśliwy koniec sprawy.
Ze szczególną uwagą przeczesywany jest odcinek Warty między mostami Chrobrego a Królowej Jadwigi, czyli obszar na północ i południe od mostu Św. Rocha. To w jego okolicach monitoring po raz ostatni zarejestrował Ewę Tylman.
Zobacz materiał "Faktów TVN":
Tajemnicza ręka w rzece
W sobotę w południe pracownicy biura detektywistycznego na południe od mostu św. Rocha odnaleźli w rzece rękę. Wydawało się, że to przełom w sprawie, ale teraz wszystko wskazuje na to, że nie należy ona do zaginionej. - Najprawdopodobniej to nie ręka kobieca - powiedział Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Funkcjonariusze nie łączą obu spraw ze sobą, jednak to czy ręka nie należy do kobiety, ze stuprocentową pewnością będzie można powiedzieć dopiero po badaniach w Zakładzie Medycyny Sądowej. Te mają być wykonane niezwłocznie.
"Nie zdziwiłbym się, gdyby to było porwanie"
Rodzina zaginionej Ewy nie traci nadziei na szczęśliwy koniec sprawy. - Nie zdziwiłbym się, jakby to było porwanie na zlecenie. Ewka jest ładną dziewczyną, może ktoś chciał się zabawić jej kosztem - mówi Piotr Tylman, brat zaginionej. - Szukam mojej siostry żywej - dodaje.
- To jest niesamowite, żeby dziecko zniknęło w środku miasta i nie było po nim śladu - mówi Andrzej Tylman, ojciec zaginionej, dodając, że jest rozżalony działaniem policji, która przez 6 dni nie odnalazła jego córki. Rodzinie w poszukiwaniach pomaga biuro detektywistyczne, ale też poznaniacy.
Na portalach społecznościowych rozsyłane są ogłoszenia w różnych językach. O sprawie poinformowano także fundację Itaka, w mieście rozwieszane są plakaty. Rodzina apeluje, by samodzielnie drukować i rozwieszać kolejne, szczególnie wzdłuż ul. Królowej Jadwigi i w pobliżu AWF-u, gdzie został odnaleziony dowód osobisty młodej kobiety.
Przyjaciele organizują także grupę poszukiwawczą. "Przewidujemy zebranie brygady, która potencjalnie zajmie się przeczesywaniem dostępnych pustostanów, opuszczonych obiektów przemysłowych oraz łatwo dostępnych węzłów ściekowych na terenie Poznania" - piszą na portalu społecznościowym.
Szuka jej nawet 100 policjantów
Policjantom jednak nie można zarzucić bierności. - W kluczowych momentach, w poszukiwanie 26-latki zaangażowane było około 100 funkcjonariuszy - informował w sobotę Borowiak.
Nad sprawą cały czas pracuje 30 policjantów. Działają zarówno w dzień jak i w nocy. W poszukiwania włączają się też funkcjonariusze z Centrum Poszukiwania Osób z Komendy Głównej Policji. W działaniach na rzece włączali się płetwonurkowie i policjanci na motorówkach. Te w niedzielę mają być kontynuowane.
Policjanci przesłuchali m.in. mężczyznę, którego zarejestrowała kamera na ul. Mostowej w poniedziałek ok. godz. 3:18, gdy idzie za parą a następnie ją mija. Jego zeznania raczej nie pomogły wiele funkcjonariuszom. - Mężczyzna opisał nam co widział i wytłumaczył, że szedł z dworca kolejowego do mieszkania na Starym Mieście - podaje Borowiak.
Rzecznik zaprzeczył też, żeby nad brzegiem rzeki odnaleziono rzeczy należące do zaginionej. - Jedynym przedmiotem, co do którego mamy pewność, że należał do Ewy Tylman to dowód osobisty - poinformował.
Zaginęła po spotkaniu integracyjnym
Ewa Tylman niedzielny wieczór spędziła na spotkaniu integracyjnym pracowników drogerii, w której pracowała na kierowniczym stanowisku. Impreza zaczęła się na kręgielni w Galerii MM. Później, około godz. 23 spotkanie przeniosło się na ul. Wrocławską - najpierw na 15 minut do "Pijalni Wódki i Piwa", następnie do klubu "Mikstura". Stamtąd Ewa Tylman wyszła około godz. 3.
Przy wyjściu z klubu zaginionej towarzyszył kolega. Według policji rozstali się na ul. Mostowej, przy przystanku tramwajowym "Most św. Rocha".
Wcześniej parę zarejestrował monitoring firmy SERV-KOM z ulicy Mostowej 15.
Na krótkim filmie nagranym koło godz. 3:18 widać dziewczynę w szarym płaszczu. Obejmuje ją chłopak w niebieskiej kurtce. Idą po wschodniej stronie ulicy Mostowej, mijając skrzyżowanie z ulicą św. Marii Magdaleny.
Para idzie zygzakiem, na końcu nagrania wyraźnie się zataczają. Wcześniej rzecznik policji mówił, że impreza, na której przebywali, była "zakrapiana".
Ślady urywają się na przystankach
Jak informuje policja, monitoring zarejestrował jeszcze zaginioną o godz. 3:24 na przystanku tramwajowym "Most św. Rocha". Potem kamery nagrały już tylko jej kolegę, idącego ulicą Kazimierza Wielkiego i Garbarami na przystanek tramwajowy "AWF" przy ul. Królowej Jadwigi.
To tam znaleziono dowód osobisty dziewczyny. Odnalazła go jedna z pasażerek i odesłała na adres figurujący na dokumencie - do rodzinnego domu w Koninie. - Mogła się w tym miejscu znaleźć i jechać stąd w kierunku ronda Rataje, ale mógł też ten dokument zgubić jej towarzysz. Wcześniej, po wyjściu z klubu, na nagraniu z monitoringu widzieliśmy, że z torebki pani Ewy wysypały się różne przedmioty i razem je zbierali - wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
"Zeznania budują pełen obraz"
Mężczyzna, który towarzyszył zaginionej, został przesłuchany. Twierdzi, że był kompletnie pijany i niczego nie pamięta. W mieszkaniu na Wildzie - jak poinformowała jego siostra, z którą mieszka - pojawił się przed godz. 5.
Jak twierdził podczas piątkowej konferencji detektyw Rutkowski, chłopak miał najpierw pójść na przystanek "AWF", by potem oddalić się od domu i przejść na drugą stronę mostu Królowej Jadwigi. Mężczyznę w niebieskiej kurtce zarejestrowały kamery monitoringu stacji benzynowej. Miał rozmawiać przez telefon i sprawiać wrażenie zdenerwowanego.
Policja już we wtorek przeanalizowała rozmowę jaką odbył kolega 26-latki po tym jak samodzielnie już szedł w kierunku domu. - Wiedzieliśmy z kim rozmawiał i o czym. Osoba ta została przesłuchana. Rozmowa ta wskazała nam jak mężczyzna dotarł do domu, ale nie było w niej nowych wątków w sprawie zaginięcia kobiety - wyjaśnił Borowiak.
26-latka musi brać leki
Ewa Tylman ma 26 lat i około 165 cm wzrostu, waży około 60 kg. Ma ciemne włosy do ramion, uszy przylegające, nos normalny z dołkiem na koniuszku. W chwili zaginięcia ubrana była w szary płaszcz do pasa, z kapturem, czarne spodnie dżinsowe, czarny sweter i czarne buty na obcasie. Miała czarną torebkę z ćwiekami.
Jak podaje rodzina, zaginiona ma chorą tarczycę i musi regularnie zażywać specjalny hormon levotyroxine. Stąd apel, by zwrócić uwagę na podejrzane zachowania w aptekach - np. próby zakupu tego leku bez recepty.
Biuro detektywistyczne wyznaczyło 10 tys. złotych nagrody dla osoby, która wskaże miejsce przebywania Ewy Tylman.
Wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje mogące przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu zaginionej, policja prosi o kontakt z funkcjonariuszami z Komisariatu Policji Poznań - Nowe Miasto przy ul. Polanka 24 - pod numerem telefonu 61 841 23 13 lub 61 841 23 11 - czynne całą dobę.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań