Internauci coraz chętniej i coraz agresywniej mówią uchodźcom "nie". Instytut Monitorowania Mediów wyliczył, że już co piąty wpis krytyczny zawiera rasistowskie słowa i zwroty nawołujące do agresji. - Tam, gdzie jest strach pojawia się miejsce na skrajne poglądy. Nie widzę na razie szans na odwrócenie tego trendu - mówi dr Stanisław Kosmynka, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego.
Ostatnie zamachy w Paryżu sprawiły, że temat uchodźców i zagrożeń związanych z ich przyjęciem stał się bardzo popularny w sieci. Większość internautów (86 proc.) w swoich wpisach wyraża "negatywny stosunek" wobec uchodźców i ich ewentualnego przyjazdu do Polski.
Wpisów jest coraz więcej i są one coraz bardziej radykalne. Co piąty krytyczny komentarz opublikowany w listopadzie (22 proc.) zawierał zwroty rasistowskie i nawołujące do agresji. Od lipca takich komentarzy przybyło niemal dwukrotnie ( 14 proc.).
Dane te oparte są na analizie przeprowadzonej przez Instytut Monitorowania Mediów, który oddał analizie ponad 30 tys. ogólnodostępnych wpisów w mediach społecznościowych, w których pojawiło się hasło "przyjęcie uchodźców" i sformułowania bliskoznaczne.
Wcześniej ekonomia, dziś bezpieczeństwo
Jeszcze w lipcu większość osób będących na "nie" w sprawie przyjęcia uchodźców tłumaczyło, że Polski po prostu na to nie stać. W ciągu trzech miesięcy ten argument wyraźnie ustąpił miejsca strachowi przed zamachami. Kwestie ekonomiczne porusza obecnie 26 proc. internautów, a kwestie bezpieczeństwa - 42 proc.
- To oczywista konsekwencja zamachów terrorystycznych. Uchodźców łączy się m.in. z tragedią w Paryżu - tłumaczy dr Stanisław Kosmynka, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego zajmujący się problematyką terroryzmu.
Temat związany z przyjmowaniem uchodźców był trzykrotnie częściej poruszany 14 listopada (dzień po zamachach w Paryżu) niż w czwartek poprzedzający atak.
- Pojawił się znany już z historii proceder upraszczania. Zamachowcy ginęli z okrzykiem "Allah Akbar". Byli muzułmanami, tak samo jak większość uchodźców. W oczach wielu mieszkańców Europy to religia jest źródłem terroru, a nie radykalne i nieliczne grupy - podkreśla Kosmynka.
"Co planujecie?"
Problem uchodźców, terrorystycznej działalności tzw. Państwa Islamskiego i rosnących obaw oraz ksenofobii jest na tyle skomplikowany, że trudno pokusić się o jednoznaczne wnioski.
- Pamiętajmy, że duża ilość skrajnych wypowiedzi nie oznacza, że tylu Polaków ma skrajne i agresywne poglądy – tłumaczy dr Marcin Kotras, socjolog Uniwersytetu Łódzkiego. – Skrajne wypowiedzi mają po prostu większą siłę przebicia niż umiarkowane poglądy – wyjaśnia rozmówca tvn24.pl.
Jedno jest jednak pewne - w sieci trend antymuzułmański jest widoczny i przybiera na sile nie tylko w Polsce.
- Żyjemy w niestabilnych czasach. A tam, gdzie jest strach pojawia się miejsce na skrajne poglądy. Nie widzę na razie szans na odwrócenie tego trendu - mówi dr Stanisław Kosmynka.
Wtóruje mu Ahmed, Libijczyk, który od 20 lat mieszka w Pabianicach. Mówi, że od kilku tygodni liczy na uspokojenie się sytuacji. Żeby można było na spokojnie opowiedzieć, że islam to nie ISIS. Że muzułmanin nie jest terrorystą.
- Moi przyjaciele, których znam od lat ostatnio mnie zapytali "co planujemy". Jakie my? - opowiada i dodaje, że nawet bliscy mu Polacy zaczynają patrzeć na niego z nieufnością.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź