Praca dla rządu, stworzenie popularnego programu antywirusowego, miliony na koncie, pijaństwo, ćpanie, orgie z prostytutkami, podobno nawet morderstwo, ucieczka do dżungli i deportacja do USA. To barwne życie znanego informatyka Johna McAfee, które zainspirowało Hollywood. Powstanie o nim film.
Biznesmen Gregory Faull skarży się policji na agresywne zachowanie sąsiada. Krótko potem policja znajduje go z kulą w głowie w jego domu na największej wyspie w Belize w Ameryce Środkowej. Jego ciało pływa w basenie pełnym krwi. Jego sąsiad znika, a policja wysyła za nim list gończy. Gdy odnajduje się w pobliskiej Gwatemali, ogłasza, że władze chcą go wrobić w morderstwo i torturami wydobyć przyznanie się do winy.
Choć oficjalnie nie jest w Belize ścigany, ani nie ciążą na nim żadne zarzuty, ukrywa się w dżungli. Jednocześnie na swojej stronie wyznacza nagrodę za wskazanie mordercy, a nawet umawia się na rozmowę z dziennikarzem magazynu "Vice". Ten publikuje z nim wywiad wraz ze zdjęciem, które zdradza policji, gdzie bohater artykułu przebywa. W grudniu 2012 roku do jego drzwi puka policja z zarzutem morderstwa. Miesiąc później w towarzystwie federalnych śledczych ląduje na lotnisku w Miami.
Kochanka młodsza o 50 lat
To John McAfee, najbardziej kontrowersyjny milioner z Doliny Krzemowej, który tą aferą - wciąż utrzymując, że jest niewinny - zainteresował Hollywood. Najpierw opowiedział wszystko magazynowi "Wired", a potem sprzedał prawa do historii na ten temat wytwórni Impact Future Media, która postanowiła nakręcić film. Ale - jak podaje portal Deadline - ostatecznie wyprodukuje go kto inny. Gigant Warner Bros uznał, że barwne życie 68-latka to tak fascynujący materiał, że odkupił prawa do historii.
Scenarzyści - Scott Alexander i Larry Karaszewski, mający na koncie scenariusze "Ed Wooda" i "Skandalisty Larry'ego Flinta" - będą opierać się na głośnym artykule Joshuy Davisa z lutowego "Wired". To jemu McAfee opowiedział swoje życie, podczas rozmowy przykładał sobie do głowy rewolwer, bawiąc się w rosyjską ruletkę, a także dał się sfotografować w intymnych momentach z kilkoma swoimi kobietami, z których jedna jest młodsza od niego o 50 lat.
To wtedy świat po raz pierwszy usłyszał, jak intensywnie może żyć jeden człowiek. I jak z dna można wspiąć się na sam szczyt, by znowu spaść na dno.
Ćpanie, picie i wirusy
John McAfee dorasta w Wirginii w USA, w domu, w którym ojciec alkoholik znęca się nad nim i matką, by w końcu popełnić samobójstwo, gdy syn ma 15 lat. Chłopak mocno to przeżywa, a z czasem zaczyna pić. Gdy wydaje się, że wyszedł na prostą - po ukończeniu matematyki dostaje się na studia doktoranckie - zostaje wyrzucony za sypianie z jedną ze swoich studentek. Potem nie jest lepiej.
Pierwszy pracodawca rozstaje się z nim, bo do biura przychodzi upalony marihuaną. Kolejną posadę traci po przygodach z LSD, a następną z powodu sprzedawania narkotyków podwładnym i upijania się. Zostawia go także żona.
Po wyjściu z odwyku McAfee zaczyna pracę dla potentata zbrojeniowego Lockheed, gdzie konstruuje urządzenia rozpoznające głos. I wpada na przełomowy dla biznesu komputerowego pomysł. - Postanowiłem stworzyć program, który będzie automatycznie wykrywał wirusy i usuwał je - wspomina po latach w "Wired".
W 1987 roku zakłada w domu w Santa Clara firmę McAfee Associates. Chce za darmo udostępniać programy antywirusowe zwykłym użytkownikom, a zarabiać na sprzedaży licencji korporacjom. McAfee wie, jak zainteresować swoim produktem. W 1992 roku rozpuszcza plotkę o wirusie Michelangelo, który może zniszczyć miliony komputerów. Ludzie wpadają w panikę i wykupują antywirusa McAfee'ego. Firma szybko podbija rynek, a jej szef zarabia miliony.
Gdy okazuje się, że Michelangelo zaatakował tylko kilkadziesiąt tysięcy pecetów, firma - która jest już na giełdzie - traci wiarygodność, a jej szef również stanowisko.
Orgie, halucynacje i paranoja
Ale udziały warte 100 milionów dolarów (w 2010 roku Intel kupił firmę za 7,7 mld dolarów), które dostał na otarcie łez, sprawiają, że rzuca Dolinę Krzemową i zaczyna się bawić. Kupuje nieruchomości w całych Stanach Zjednoczonych, pisze książki o jodze, trenuje szermierkę, buduje ośrodek dla alkoholików, praktykuje magię i zakłada grupę pilotów zajmujących się powietrzną akrobacją na motolotniach - Podniebni Cyganie. Gdy w jednym z wypadków ginie dwoje ludzi, w tym jego bratanek, wycofuje się z przedsięwzięcia.
W 2008 roku trafia na tropikalną wyspę Ambergris Caye u wybrzeży Belize. Rozkręca tam liczne biznesy związane z turystyką, transportem czy produkcją cygar i kawy. Udziela się też społecznie - m.in. finansuje program walki z prostytucją i handlem kobietami, angażuje się w walkę z przemytem narkotyków, w swojej wiosce stawia komendę policji, uzbraja policjantów i płaci za dodatkowe patrole. Na swojej posiadłości wywiesza tabliczkę: "Nie przejmuj się psem. Strzeż się właściciela".
I coraz bardziej boi się o życie - podobno za jego głowę narkotykowe gangi wyznaczyły nagrodę. McAfee rozwiązuje i ten problem: informuje gangsterów, że założył specjalny fundusz, z którego – w razie jego śmierci – zostanie wypłacone ponad pół miliona dolarów temu, kto zabije jego mordercę.
Jednocześnie nie rezygnuje z uciech: organizuje głośne orgie z prostytutkami i regularnie zmienia dziewczyny, dzięki czemu dostaje ksywę "Antywirusowy playboy". Jest częstym gościem na rosyjskich forach poświęconych narkotykom. Szuka specyfiku zwiększającego doznania podczas seksu i wybiera substancję, której skutkami ubocznymi są halucynacje i paranoja.
Z czasem zaczyna zachowywać się coraz dziwniej. Nie rusza się bez ochroniarzy, w domu gromadzi pokaźny arsenał, kupuje sprzęt komputerowy przez podstawionych ludzi, buduje w dżungli laboratorium i finansuje badania nad bakteriami i antybiotykami. Ale szybko zmienia kierunek prac - na badania nad zwiększeniem kobiecego libido.
Chce go zagrać Robert Redford
Wiosną 2013 r. nagrywa film, na którym ubrany w szlafrok i w towarzystwie roznegliżowanych kobiet użera się z komputerem, z którego próbuje usunąć program marki... McAfee. Jak tłumaczy, choć z firmą nie ma nic wspólnego już od 15 lat, wciąż dostaje setki mail z pytaniem, jak odinstalować popularnego antywirusa. Na nagraniu, które wstawił na YouTube'a, wciąga kilogramy białego proszku ze stołu, na którym leży broń, a na koniec strzela do komputera z zainstalowanym oprogramowaniem noszącym jego nazwisko - to właśnie najlepszy sposób na odinstalowanie aplikacji.
Od tamtej pory o nim nie słychać. Za to media zaczynają pisać o jego filmowej biografii "John McAfee’s Last Stand". Zwłaszcza, że chce go zagrać sam Robert Redford.
Autor: Agnieszka Kowalska/zp / Źródło: Deadline, Wired, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Youtube