Krakowski sąd podtrzymał wyrok ws. biznesmenów z "Układu zamkniętego"

Krakowski sąd podtrzymał wyrok ws
Krakowski sąd podtrzymał wyrok ws
Źródło: TVN24 Kraków

Krakowski Sąd Okręgowy w wydziale odwoławczym utrzymał w poniedziałek w zasadniczej części wyrok skazujący w sprawie nieprawidłowości w krakowskim Polmozbycie. Uznał, że był on słuszny i oparty na prawidłowo zebranym materiale dowodowym. Wyrok jest prawomocny.

W ramach wprowadzonych zmian w wyroku podwyższył głównym oskarżonym Pawłowi Reyowi i Lechowi Jeziornemu obowiązek naprawienia szkody i uniewinnił oskarżonego Tadeusza O. Wyrok jest prawomocny.

Krakowscy biznesmeni Paweł Rey i Lech Jeziorny są uważani za pierwowzór bohaterów filmu "Układ zamknięty", zrealizowanego przez Ryszarda Bugajskiego. Obaj zezwolili mediom na podawanie ich nazwisk.

Pierwszy wyrok w 2013 roku

Wyrok sądu pierwszej instancji zapadł w listopadzie 2013 roku. Obaj biznesmeni zostali uznani przez sąd za winnych wyprowadzenia z Polmozbytu za pośrednictwem innych spółek ponad 15 mln zł oraz działania na szkodę innej spółki w wysokości 1,3 mln zł. Sąd uznał, że działali w ramach precyzyjnie zaplanowanej operacji, której głównym beneficjentem miał być nieżyjący już Witold Sz.

Sąd podwyższył kwoty grzywien

Lech Jeziorny został skazany na karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i 156 tys. zł grzywny; na mocy wyroku miał też częściowo naprawić szkodę Polmozbytowi w wysokości 40 tys. zł – Sąd Okręgowy podwyższył w poniedziałek tę kwotę do 100 tys. zł.

Paweł Rey usłyszał wówczas wyrok jednego roku i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i 90 tys. zł grzywny. Miał też zwrócić Polmozbytowi 30 tys. zł. Obecnie sąd podwyższył tę kwotę do 80 tys. zł. Obaj oskarżeni otrzymali zakaz pełnienia funkcji w zarządach i radach nadzorczych spółek przez 4 lata. Na poczet grzywien i zakazu sąd zaliczył im okres pozbawienia wolności.

Za winnych pomocnictwa sąd uznał oskarżonych: Tomasza A. (rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 10 tys. zł grzywny); Bogdana M. (5 tys. zł grzywny) i Tadeusza O. (10 tys. zł grzywny). Na skutek apelacji obrońcy Tadeusz O. został w poniedziałek uniewinniony. Za usiłowanie ukrycia pochodzących z przestępstwa akcji Polmozbytu Grzegorz N. skazany został na 8 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata i 5 tys. zł grzywny. Sprawę jednego z oskarżonych umorzył, a dwoje oskarżonych uniewinnił. Od części zarzutów uniewinnił też innych oskarżonych.

Początkowo 16 oskarżonych

Proces w tej sprawie rozpoczął się w marcu 2006 r. Początkowo akt oskarżenia zawierał zarzuty wobec 16 osób, jednak sześć z nich przyznało się do winy i złożyło wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Wśród pozostałych 10 oskarżonych znaleźli się członkowie władz spółki Polmozbyt i spółek córek z różnych lat funkcjonowania; w tym Jeziorny i Rey. W toku procesu zmarł Witold Sz., którego prokuratura uważała za jednego z głównych organizatorów procederu. Postępowanie przeciwko niemu umorzono.

Jak podawała prokuratura, na trop nieprawidłowości w Polmozbycie wpadli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Ich podejrzenia potwierdziła kontrola skarbowa. W toku postępowania śledztwo rozszerzono o wątek nieprawidłowości w Krakowskich Zakładach Mięsnych (KZM), ale śledztwo w tej sprawie umorzono.

W uzasadnieniu wyroku sąd pierwszej instancji podkreślił, że wymierzając niskie kary pozbawienia wolności przeniósł ciężar kar na stronę finansową, i że uwzględnił długość postępowania i skutki, jakich doznali oskarżeni. Stwierdził także, że analizując działanie oskarżonych w sprawie KZM nie podzielił wniosków prokuratury, która umorzyła postępowanie w tamtej sprawie.

"Prokuratura nie rozumiała mechanizmów gospodarczych"

Biznesmeni w wypowiedziach medialnych obwiniali urząd skarbowy i prokuraturę o zniszczenie KZM, firmy o ponad 100-letniej tradycji. Ich zdaniem zarówno w przypadku KZM, jak i Polmozbytu, prokuratura nie rozumiała mechanizmów gospodarczych, a przede wszystkim zasad tzw. wykupu menedżerskiego, który miał służyć naprawie firm. Z tymi argumentami nie zgodził się sąd pierwszej instancji, a stanowisko to podzielił sąd odwoławczy.

Sąd odwoławczy w ustnym uzasadnieniu wyroku podał również, że sprawa zgłaszanych przez Lecha Jeziornego rzekomych nieprawidłowości w śledztwie (m.in. wpływania na zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanych) była badana w osobnym postępowaniu i została umorzona, a Sąd Rejonowy w Gliwicach nie uwzględnił zażalenia Jeziornego na to umorzenie.

Prokurator: Nie komentuję prawomocnych wyroków sądu

- Nie komentuję prawomocnych wyroków sądu. Po wielu latach procesu główni oskarżeni okazali się winnymi; w sumie skazanych w tej sprawie zostało kilkanaście osób. Myślę, że sprawiedliwości stało się zadość – powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku prok. Andrzej Kwaśniewski.

Z wyrokiem skazującym nie zgadzali się główni oskarżeni Paweł Rey i Lech Jeziorny. - Wygląda na to, że w wyniku wrogiego przejęcia spółki zostaliśmy ograbieni z majątku, a teraz jeszcze musimy za to płacić. Uzasadnienie, które wygłosił sąd, było potwierdzeniem zarzutów i tez, które stawiał prokurator kilkanaście lat temu, bez uwzględnienia naszych dowodów zgłaszanych w procesie. Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwy wyrok- powiedział Paweł Rey. - Film i medialne działania nie wpłynęły na sąd w ogóle, a jeżeli wpłynęły to tak, że ten aparat sprawiedliwości się skonsolidował i postanowił pokazać, że nie warto podskakiwać.

- Po wyroku pierwszej instancji mówiłem, że to jest dzień smutny dla wolności gospodarczej w Polsce, dla polskiej przedsiębiorczości. Dzisiaj mogę powiedzieć, że dziś to jest dzień czarny dla wolności gospodarczej w Polsce. Właśnie wolność gospodarcza była głównym przedmiotem tego postępowania – powiedział dziennikarzom z kolei Lech Jeziorny. Jak podkreślił, został oskarżony wykup menedżerski, który w sądzie pierwszej i drugiej instancji nie został należycie zrozumiany, a dowody zostały zignorowane przez sądy obu instancji.

Historia inspiracją filmu

Historia krakowskich przedsiębiorców stała się kanwą filmu "Układ zamknięty", zrealizowanego przez Ryszarda Bugajskiego. Jak mówił reżyser, film nie opowiada o konkretnej sprawie i "żadna z postaci nie jest dokładnym odwzorowaniem rzeczywistych bohaterów tej historii, jednak prawda o tych zdarzeniach została zachowana".

Autor: Jork/ PAP / Źródło: TVN24 Kraków/ PAP

Czytaj także: