Przez 70 lat pan Feliks Przyborowski ukrywał w domu pistolet i rakietnicę. Bo - jak tłumaczy - tak przysięgał Armii Krajowej. Gdy poczuł, że śmierć może przyjść w każdej chwili odniósł broń do muzeum. I zaczęło się. Dyrektor placówki zawiadomił policję, ta prokuraturę. Głos w sprawie partyzanta zabrał już nawet minister sprawiedliwości.
Niezwykły podarunek, który Muzeum Regionalnemu w Końskich (woj. świętokrzyskie) przekazał 87-letni weteran Feliks Przyborowski oraz jego historia wywołały spore poruszenie.
Bo oto 87-letni Feliks Przyborowski, goniec Armii Krajowej przez blisko 70 lat ukrywał pistolet maszynowy STEN oraz rakietnicę. Otrzymał je w 1943 roku, gdy jako czternastolatek złożył w placówce Armii Krajowej "Pioruńskiego" w Starej Kuźnicy uroczystą przysięgę.
Z jego relacji wynika, że pistolet wyprodukowany był w Suchedniowie, a ostatnią akcją, w jakiej uczestniczył była bitwa w 1944 roku w okolicach Włoszczowy. Rakietnica zaś ostatni raz była użyta przy okazji odbicia więźniów z kieleckiego aresztu w 1946 roku.
Broń jest w bardzo dobrym stanie. Jej historię opisał własnoręcznie właściciel i również podarował muzeum.
Nie oddał, bo złożył przysięgę
Dlaczego teraz? - Ze względu na śmierć oddałem broń. Bo śmierć może do mnie przyjść w każdej chwili – mówił lokalnym mediom partyzant.
A pytany, dlaczego przez tyle lat, kiedy po zakończeniu działań wojennych dobrze ją ukrył, nie oddał broni odparł w rozmowie z "Echem Dnia": – Mimo wielu przeszukań w moim domu ubecja niczego nie znalazła. Nie powiem nikomu, gdzie trzymałem broń, choćby mnie przypalali ogniem. To tajemnica. Dlaczego przez tyle lat nie oddałem broni? Bo składałem przysięgę. Tylko jedną przysięgę.
Śmierci się spodziewa. Śmierci się nie boi
Obdarowany pamiątkami dyrektor muzeum w Końskich Wojciech Pasek o podarunku od pana Feliksa powiadomił policję. Taki miał obowiązek. Bo choć broń była pamiątkowa, to jednak przetrzymywana nielegalnie, a za to grozi 8 lat więzienia.
Policjanci sprawę przekazali prokuraturze rejonowej w Końskich.
– A niech mnie wsadzą – mówił lokalnym mediom Przyborowski. - Niech policja przyśle do mnie od razu pluton egzekucyjny. Ja się śmierci nie boję – dodawał.
Sprawą przejął się minister sprawiedliwości i prokurator generalny. W przesłanym do redakcji komunikacie Zbigniew Ziobro informuje, że zwrócił się z prośbą do prokuratora regionalnego w Krakowie, który jest zwierzchnikiem kieleckiej prokuratury okręgowej, pod którą z kolei podlega prokuratura w Końskich, o rozważenie możliwości umorzenia sprawy pana Feliksa i niestawiania mu zarzutów.
- Nawet, jeśli pod względem formalnym przetrzymywał broń bez pozwolenia, to trzeba wziąć pod uwagę szlachetne pobudki 87-letniego weterana. Człowiek, który całe życie kierował się honorem i wiernością Ojczyźnie, zasługuje na najwyższe uznanie i szacunek – brzmi komentarz Zbigniewa Ziobro.
"Nic mu nie grozi"
Zarówno policja, jak i prokuratura uspokajają. – Nikt panu Feliksowi zarzutów nie postawi. Śledztwo musiało zostać wszczęte z urzędu, ale jest to postępowanie w sprawie. Jemu nic nie grozi – zapewnia Ewa Bukowska z prokuratury rejonowej w Końskich, do której sprawa trafiła.
Śledczy na razie czekają na opinię biegłego rusznikarza, który oceni, czy pamiątki to kompletna broń.
Potem akta trafią do prokuratury okręgowej w Kielcach. – Sprawa zostanie najprawdopodobniej umorzona, a broń trafi do muzeum – mówi Bukowska.
Czy do tego samego, któremu broń przekazał jej posiadacz? O tym zdecyduje sąd.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków / Echo Dnia
Źródło zdjęcia głównego: Marzena Kądziela / Polska Press / Marian Klusek