Kilkanaście godzin trwało sprzątanie po dwóch gigantycznych karambolach, do których doszło na autostradzie A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego. Łącznie zderzyło się 76 samochodów. W wypadkach ucierpiały 34 osoby, dwie są w stanie ciężkim. Śledztwo w sprawie zdarzenia prowadzi piotrkowska prokuratura.
A1 była zablokowana w obu kierunkach przez kilkanaście godzin po karambolach, do których doszło na odcinku pięciu kilometrów. W czwartek nad ranem uczestniczyło w nich kilkadziesiąt samochodów ciężarowych i osobowych.
Odcinek A1 z Łodzi do Piotrkowa został udrożniony przed godz. 17. Osiem godzin później, po godz. 1 w nocy udrożniono nitkę w kierunku Łodzi. W tym czasie trwały oględziny śledczych i usuwanie wraków aut. Likwidowano też plamy oleju oraz płyny eksploatacyjne samochodów z jezdni.
"Efekt domina" we mgle
Wszystko zaczęło się ok. godz. 8:45 od wypadku dwóch ciężarówek, które jechały w kierunku Łodzi. Wszystko działo się w gęstej mgle.
- Jedna wjechała w tył drugiej. Potem kolejne pojazdy zaczęły na siebie wpadać. Doszło do efektu domina - mówi mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Mł. bryg. Maciej Dobrakowski ze straży w Piotrkowie Trybunalskim opowiada, że obszar prowadzonej akcji był długi na pół kilometra.
- W tym gigantycznym zdarzeniu ucierpiały 34 osoby. Dwie były w stanie ciężkim. Na miejscu pracowało blisko 90 strażaków - podsumowuje Dobrakowski.
Strażak dodaje, że "to cud, iż w karambolach nikt nie zginął".
- Niektóre pojazdy były zupełnie zniszczone - podkreśla.
W karambolach brało udział 76 aut, 15 osób nadal pozostaje w szpitalach.
Zadanie dla śledczych
Po wypadku na miejscu zdarzenia pracowali śledczy, którzy prowadzili dokumentację razem z policyjnym technikami.
- To bardzo drobiazgowa i czasochłonna praca. Musieliśmy sprawdzić krok po kroku, jaka była sekwencja zdarzeń: które samochody się zderzyły i w jaki sposób - mówi mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
- Zebrane materiały będą analizować piotrkowscy prokuratorzy podczas śledztwa - wyjaśnia Katarzyna Pasikowska-Poczopko, reporterka TVN24. - Formalnie śledztwo trwa od momentu, kiedy prokurator wykonał pierwsze czynności na miejscu zdarzenia. Idzie w kierunku spowodowania katastrofy w ruchu lądowym - informuje Witold Błaszczyk z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Dodaje, że w piotrkowskiej prokuraturze powstanie specjalna grupa kilku śledczych, którzy będą odpowiedzialni za wyjaśnienie sprawy.
"Ściana mleka"
- Widoczność w tym miejscu była bardzo zła, prawie zerowa - mówił nam autor nagrania. - Na początku widziałem światła, później dopiero stojące samochody. W kierunku karambolu zmierzało ich jeszcze więcej - dodawał.
Reporterzy TVN24 rozmawiali też z kierowcami, którzy pod Piotrkowem rozbili swoje auta.
- Widoczność była dobra. W pewnym momencie wjechaliśmy w ścianę mleka - opowiadał.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź